Sport

Droga przez mękę

Trener Piotr Plewnia chwali swoich piłkarzy za dobrą grę, ale punktów z tego nie ma.

Trener Chrobrego Piotr Plewnia na razie nie może pochwalić się znaczącymi sukcesami na zapleczu ekstraklasy. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus

CHROBRY GŁOGÓW

Pomarańczowo-czarni sezon 2024/25 rozpoczęli od wyjazdowego zwycięstwa (2:1) z beniaminkiem 1. ligi, Pogonią Siedlce. Rychło okazało się, że były to miłe złego początki, ponieważ w sześciu kolejnych potyczkach podopieczni trenera Piotra Plewni zaksięgowali zaledwie dwa punkty! Złożyły się na to porażki z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza (0:4), Wisłą Płock (1:2), Stalą Rzeszów (1:3) i ŁKS-em Łódź (0:3) oraz remisy z GKS-em Tychy (0:0) i Stalą Stalowa Wola (1:1).

Złudne statystyki

W rozegranym przed kilkoma dniami w Łodzi meczu z ŁKS-em statystyki pomarańczowo-czarnych wyglądały nawet przyzwoicie, po ich lekturze można byłoby odnieść wrażenie, że jest to klasyczny mecz „na remis”. Zresztą zobaczmy: posiadanie piłki – 52:48, strzały celne 5:3, strzały niecelne 2:4, rzuty rożne 5:7. Nie zgadzał się tylko wynik, bo gospodarze wygrali pewnie 3:0, a na listę strzelców bramek wpisali się Andreu Arasa (40), Michał Mokrzycki (45) i Jędrzej Zając (89). Inna rzecz, że w 33 minucie rzutu karnego dla Chrobrego nie wykorzystał Mikołaj Lebedyński. Strzał 33-letniego napastnika z „wapna” obronił bramkarz łodzian Łukasz Bomba, a dobitka „Mikiego” z kilku metrów wylądowała na poprzeczce.

Potrzebuje wsparcia

Trener głogowian Piotr Plewnia zwrócił uwagę na bardzo słabą skuteczność swoich podopiecznych. – Wszystko, co jest najważniejsze w piłce nożnej, to strzelony gol – powiedział 47-letni szkoleniowiec. – ŁKS był od nas trzy razy skuteczniejszy. Przez pierwszych 5 minut może było troszeczkę nerwów, ale jestem zadowolony z tego, co zrobiliśmy pod presją ŁKS-u. Przede wszystkim zabraliśmy możliwość swobodnego przechwytu piłki przez rywali. W wielu momentach mieliśmy kontrolę nad spotkaniem. Cieszę się, że zrobiliśmy to, co chcieliśmy, czyli utrzymać trochę dłużej piłkę. Myślę, że zabrakło przyspieszenia po wyjściu spod presji ŁKS-u. Do tego niewykorzystany rzut karny. Mikołaj Lebedyński potrzebuje bardzo dużo wsparcia od wszystkich, którzy są w Głogowie, bo to jest zawodnik nietuzinkowy. Nie jest to dla niego łatwy moment. Mógł zmienić oblicze meczu, co się nie udało, więc potrzebuje, aby wszyscy, którym dobro Chrobrego leży na sercu, dali mu wsparcie. W wielu momentach ten chłopak robił bardzo dużo dla klubu i wciąż jesteśmy w 1. lidze dlatego, że jego gole pozwalały nam wyjść z trudnej sytuacji. Teraz ta sytuacja też nie jest wesoła, lecz wszystko przed nami, jeśli będziemy grali w ten sposób, jak w pierwszej połowie z ŁKS-em. W drugiej rywale kontrolowali przebieg spotkania, a my próbowaliśmy odrobić stratę. Myślę, że sytuacja przy 2:0, gdyby zakończyła się golem dla nas, mogła zmienić to, jak ten mecz dalej się potoczył. Fakty są jednak takie, że to ŁKS zdobył trzy bramki.

Okazja do rehabilitacji

Okazją do podreperowania nadszarpniętej reputacji będzie dla piłkarzy Chrobrego piątkowy (godz. 20.30) mecz na własnym stadionie z Polonią Warszawa. „Czarne koszule” przyjadą do Głogowa z nowym trenerem na pokładzie, Mariuszem Pawlakiem. W składzie gości zabraknie na pewno pauzującego za cztery żółte kartki Albańczyka Erjona Hoxhallariego. Na razie nie należy się spodziewać nerwowych ruchów ze strony zarządu klubu z Głogowa, ale w przypadku niepowodzenia w najbliższej potyczce ligowej cierpliwość działaczy pierwszoligowca może być na wyczerpaniu, a pozycja trenera Piotra Plewni może ulec zachwianiu.

Bogdan Nather