Sport

Drobny zwiastun?

Gospodarze „urwali” seta mistrzom z Jastrzębia i może nadchodzą dla nich lepsze czasy...

Ben Toniutti wraz z kolegami tylko w pierwszym secie miał kłopoty. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus.pl

W derbach Górnego Śląska pomiędzy GKS-em Katowice i Jastrzębskim Węglem łatwo można było wskazać faworyta. Obrońcy tytułu mistrzowskiego po środowej przegranej w Superpucharze Polski pojawili się w szopienickiej hali jednak nieco rozkojarzeni i sprawiali wrażenie mało skoncentrowanych. W końcu zdołali się zmobilizować i ostatecznie zwyciężyli 3:1. Gospodarze wygrali inauguracyjną odsłonę i to może być zwiastun lepszych czasów?

GKS po raz kolejny mocno przebudowany z zawodnikami z małym stażem w PlusLidze wystartował poniżej oczekiwań i w trzech meczach nie wygrał seta. Trener Grzegorz Słaby, od początku sezonu chodzący jak gradowa chmura, dokonał jednej zmiany na pozycji atakującego. Tym razem w podstawowymi składzie pojawił się młody Bartosz Gomułka i trzeba przyznać, że spisywał się więcej niż poprawnie. Jednak zarówno on, jak i jego koledzy nie byli w stanie powstrzymać wielce utytułowanych gości.

W inauguracyjnym secie katowiczanie zaskoczyli, bo wyszli na boisku bez żadnych kompleksów. Urozmaicona, niezła zagrywka, dobre przyjęcie oraz dobre wybory Joshuy Tuanigi sprawiły, że gra była wyrównana. Po złym serwisie Norberta Hubera i bloku Bartłomieja Krulickiego gospodarze objęli prowadzenie 10:8 i nie oddali go do końca. Goście sprawiali wrażenie mocno zdegustowanych i jedynie Timithee Carle wykazywał nieco większą werwę. Francuz „trzymał” wynik i w pewnym momencie przyjezdni przegrywali zaledwie 17:18. Gospodarze wykonali mrówczą pracę w obronie i Bartosz Mariański wraz kolegami podbijał piłki w nieprawdopodobnych sytuacjach. Jewhienij Kisiliuk w końcowych fragmentach zdobyła dwa cenne punkty, a seta zakończył Aleksander Berger. Gospodarze mile zaskoczyli i pokazali, że bez większej presji potrafią grać z najlepszymi jak równy z równym oraz wygrać seta.

Goście przekonali się, że nie będą mieli żadnej taryfy ulgowej i bez zaangażowania nie będzie żadnych wymiernych efektów. W kolejnych odsłonach wzięli się więc do pracy. Ich przewaga była już wyraźna i punkty zdobywali seriami. Trener Marcelo Mendez mógł dokonywać roszad w składzie, decydując się na podwójną zmianę. Ponadto na boisku pojawił się Marcin Waliński, zastępując Tomasza Fornala. W sobie dobrze znanej hali popisał się trzema asami serwisowymi, zniechęcając swoich byłych kolegów do walki.

Rozgrywki pędzą jak szalone, bo siatkarze z Jastrzębia już jutro zagrają ze stołecznym Projektem, zaś GKS dzień później w Zawierciu.


GKS Katowice – Jastrzębski Węgiel 1:3 (25:22, 17:25, 17:25, 18:25)

KATOWICE: Tuaniga (3), Berger (5), Krulicki (7), Gomułka (14), Kisiliuk (13), Usowicz (5), Mariański (libero) oraz Gibek (3), Domagała, Fenoszyn, Bouguerra (2), Hudzik. Trener Grzegorz SŁABY.

JASTRZĘBIE: Toniutti (1), Carle (15), Brehme (10), Kaczmarek (15), Fornal (8), Huber (7), Popiwczak (libero) oraz Finoli, Żakieta (3), Waliński (6). Trener Marcelo MENDEZ.

Sędziowali: Piotr Król (Katowice) i Marcin Weiner (Mysłowice). Widzów 1018.

Przebieg meczu

I: 10:8, 15:12, 20:18, 25:22.

II: 8:10, 12:15, 12:20, 17:25.

III: 4:10, 7:15, 11:20, 17:25.

IV: 8:10, 10:15, 12:20, 18:25.

Bohater – Anton BREHME.

(sow)