Drgnięcie w ofensywie
Jesienią kibice Piasta mieli prawo narzekać na poczynania zespołu z Gliwic w ataku. Teraz się to zmieniło.
Jorge Felix (z lewej) zaczął rok w ekstraklasie z wysokiego C. Oby tak dalej! Fot. Mateusz Porzucek / Press Focus
Trener Aleksandar Vuković chciał maksymalnie wykorzystać czas zimowych przygotowań, więc zabrał zespół na rekordowo długi obóz w Hiszpanii (6-24 stycznia). Wszystko po to, by poprawić elementy, które jesienią nie wyglądały najlepiej. A jednym z nich była ofensywa i skuteczność pod bramką rywali.
Lepsi z przodu niż z tyłu?
W poniedziałkowym meczu we Wrocławiu Piast pod tym względem wyglądał o niebo lepiej niż w większości meczów w pierwszej części sezonu. Nie dość, że goście z Gliwic więcej biegali od piłkarzy Śląska, to jeszcze oddali więcej strzałów (14) i więcej było też strzałów celnych (7). Przede wszystkim Piast strzelił trzy gole, co w tym sezonie przytrafiło im się… tylko raz w lidze. Miało to miejsce w październiku, gdy przy Okrzei gliwiczanie zremisowali z Lechią Gdańsk 3:3. Tym razem trzy gole dały jakże cenne i potrzebne zwycięstwo. – Poniekąd to był mecz o sześć punktów, biorąc pod uwagę naszą sytuację w tabeli. Ciężko zapracowaliśmy na zwycięstwo, aczkolwiek jestem świadomy niedoskonałości w naszej grze. Można powiedzieć, że ten mecz oceniam wysoko, jeśli chodzi o nasze poczynania ofensywne, rozgrywanie piłki i stwarzanie okazji. Jeśli chodzi o grę w obronie, to pierwsza część była daleka od ideału – podsumował poniedziałkowy występ swojej drużyny trener Aleksandar Vuković.
Czas z rodziną mu pomaga
Co złożyło się na to, że szkoleniowiec gliwiczan wyżej ocenił ofensywę niż defensywę? Z pewnością świetna dyspozycja Jorge Feliksa. Przed sezonem pisaliśmy na łamach „Sportu”, że zdrowy i będący w formie Hiszpan, to najgroźniejszy piłkarz Piasta. Jorge Felix potwierdził to już w pierwszym meczu ligowym w tym roku, gdy nie tylko strzelił pierwszego gola, ale też grał bardzo pewnie i mądrze. Sam zawodnik ma pewne wytłumaczenie na swoją tak dobrą postawę na inaugurację. – To jest mój piąty rok w Piaście i trzeci raz zdobywam bramkę na inaugurację roku. Czas świąteczny z rodziną mi sprzyja. Muszę powiedzieć trenerowi, że potrzebuje go więcej (śmiech). Bardzo się cieszę, nawet nie z mojej bramki, ale z tego, że wygraliśmy – stwierdził Hiszpan, który traci osiem goli do Kamila Wilczka, najlepszego strzelca Piasta w ekstraklasie.
Zadowolony z debiutu
Również nowy skrzydłowy, Erik Jirka, był jasnym punktem ofensywy. Słowacki piłkarz od początku meczu we Wrocławiu wyglądał dobrze i sprawiał spore problemy defensywie Śląska. Gołym okiem było widać, że Jirka dobrze przepracował cały zimowy okres z nowym zespołem. – Cieszę się z mojego debiutu, wiadomo, mogłem jeszcze strzelić bramkę. Najważniejsze są jednak trzy punkty – przyznał Słowak, a zadowolony z jego postawy był trener Vuković. – Erik rozegrał bardzo dobry mecz. To jest zawodnik, na którego długo czekałem. Po odejściu Michaela Ameyawa mam wreszcie piłkarza, który ma podobne cechy motoryczne. Na razie to jednak jeden mecz… – ocenił Vuković. Trzecim pozytywem jest pierwszy gol ligowy Andreasa Katsantonisa. Na napastników jesienią kibice wylewali całe wiadro pomyj, bo, delikatnie mówiąc, nie prezentowali się oni dobrze. Cypryjczyk, który w poprzedniej rundzie adaptował się do nowych warunków, ustalił wynik meczu ze Śląskiem (3:1). – Jestem szczęśliwy, bo strzeliłem pierwszą bramkę i mój gol pomógł zespołowi utrzymać zwycięstwo. Uważam, że po naszych przygotowaniach jesteśmy w bardzo dobrej dyspozycji. Przepracowaliśmy obóz w Hiszpanii i myślę, że teraz przyjdzie lepszy czas. Kontynuujemy ciężką pracę przed następnym meczem, ponieważ chcemy wygrać każdy spotkanie – zapowiedział Katsantonis.
(KRIS)