Sport

Dostali klapsa

Czy kontrowersyjna w dzisiejszych czasach metoda wychowawcza pomoże chorzowianom wyciągnąć wnioski i poprawić swoje zachowanie?

Jesienią Ruch pokonał Górnika 3:2. Jak będzie teraz? Fot. Łukasz Laskowski/Press Focus

RUCH CHORZÓW

Jak jest, każdy wie. Ruch w 2025 roku nie wygrał jeszcze meczu w lidze i o przełamanie będzie walczył na wyjeździe do Łęcznej, drugiej najsłabszej drużyny rozgrywek po ich wznowieniu. – Nie ma już co mówić, trzeba odpowiedzieć na boisku. Jestem przekonany, że to zrobimy – mówił przed Górnikiem trener „Niebieskich” Dawid Szulczek.

Na Łęczną nie patrzą

Łęcznianie zaczęli rok od remisu, a potem zaliczyli 4 kolejne porażki (zawsze jedną bramką). Trener Szulczek uczula jednak przez pochopnym ocenianiem rywala, bo: – W trakcie przerwy na kadrę mogło się tam zmienić wszystko. Też mówiliśmy o tym zawodnikom. Wykonaliśmy obszerną analizę trenerską, ale piłkarzom pokazaliśmy tylko mały fragment. Skupiamy się na tym, co my musimy poprawić, bo po 4 porażkach trudno jest być konsekwentnym w grze – ocenił łęcznian szkoleniowiec Ruchu. A co jego zdaniem musi poprawić jego drużyna? – Potrzebowaliśmy trochę odpocząć, więc na początku (przerwy na kadrę – przyp. red.) mieliśmy 3 dni wolnego. Potem mieliśmy dosyć intensywny tydzień. Dużo pracowaliśmy nad stałymi fragmentami gry, bo wiemy, że to była nasza bolączka na początku rundy. Dużo pracowaliśmy nad tym, by być bardziej zorganizowanym, bo mieliśmy takie momenty, które przeciwnik w tym aspekcie wykorzystywał. Pod tym kątem wyglądamy już lepiej, sparing z Polonią Bytom (wygrany 3:0 – przyp. red.) też to pokazał – zaznaczył optymistycznie Szulczek.

Obudzić się właśnie teraz

Za Ruchem ciągnie się łatka słabego wejście w nowy rok, tyle że trudno już mówić o początku zmagań. Za drużynami 5 kolejek, a przed nimi – 10, wliczając w to tę bieżącą. Wiosna jest już więc niemalże na półmetku, a „Niebiescy” dodatkowo mają za sobą jeszcze spotkanie w Pucharze Polski oraz nadchodzące kolejne, półfinałowe z Legią Warszawa na Stadionie Śląskim (już w środę). – To nie był łatwy czas, bo nie wystartowaliśmy tak, jak chcieliśmy. W trakcie minionych dwóch tygodni sporo pracowaliśmy, żeby do ostatniej części sezonu przygotować się najlepiej, jak możemy. Dostaliśmy dużego klapsa. Jesteśmy bardzo rozczarowani, bo chcemy dać więcej klubowi, a szczególnie kibicom, którzy oczekują od nas więcej. Musimy robić więcej. Nadal jesteśmy jednak w niezłym położeniu, by awansować do ekstraklasa i wciąż jesteśmy w półfinale Pucharu Polski. Jeśli się teraz obudzimy, wszystko będzie okej – powiedział z nadzieją uniwersalny piłkarz 14-krotnych mistrzów Polski Mo Mezghrani.

Pochwała dla kadrowiczów

Bardzo prawdopodobne, że Belg o algierskich korzeniach po raz kolejny zostanie ustawiony jako prawy obrońca. Do Łęcznej nie pojedzie bowiem pewniak na tej pozycji Martin Konczkowski, który wciąż leczy uraz. To samo tyczy się bramkarza Jakuba Bieleckiego. – Planujemy, by obaj wrócili do treningu w poniedziałek. Jeśli wszystko będzie okej, będziemy ich rozważać w kontekście Legii. Pozostali zawodnicy, którzy w ostatnim czasie zmagali się z urazami, już wrócili do zajęć z piłką i drużyną. I Kuba Myszor, i Wojtek Łaski, i Łukasz Moneta są w pełnych obciążeniach. Wszyscy są zdrowi, łącznie z kadrowiczami – zdradził Szulczek, który może być zadowolony z postawy reprezentantów: Martina Turka (Słowenia U-21, raz na ławce kadry seniorskiej), Jakub Adkonis i Bartłomiej Barański (obaj U-19), a także Szymon Karasiński (U-20). – Całościowo mam wrażenie, że indywidualnie wielu naszych zawodników wygląda dobrze, tylko jako drużyna mieliśmy problemy. Myślę, że przerwą na kadrę temu zaradziliśmy. Nie dziwię się, że nasi piłkarze grali w reprezentacjach, bo widzimy, że oni potrafią grać – pochwalił „chorzowską” młodzież Szulczek.

Piotr Tubacki