Sport

Domowa niemoc podtrzymana

Jeden gol rozstrzygnął mecz Rekordu z Chojniczanką. „Katem” beniaminka okazał się Marcin Kozina, który przez kilka lat uczył się w SMS w Bielsku-Białej. Pomocnik trafił do siatki w 35 min, gdy zablokował próbę mocnego wybicia piłki spod linii pola karnego przez Mateusza Pańkowskiego. Piłka po nabiciu nogi Marcina Koziny kompletnie zaskoczyła Wiktora Kaczorowskiego, który nie miał szans na skuteczną interwencję. Dobre momenty w I połowie mieli także gospodarze. Damiana Primela dwukrotnie próbował zaskoczyć Mateusz Klichowicz, a dobrą interwencją bramkarz Chojniczanki popisał się także przy strzale Kacpra Kasprzaka. Po zmianie stron ton wydarzeniom na boisku nadawali gospodarze, którzy za wszelką cenę chcieli doprowadzić do wyrównania. Udało się w 67 min, ale sędzia odgwizdał faul Daniela Świderskiego na Patryku Olejniku. Na 10 minut przed końcem zmierzający do bramki strzał głową Krystiana Wrony - po dośrodkowaniu Tomasza Nowaka - na poprzeczkę strącił jeden z defensorów, a wcześniej uderzona przez Jakuba Braneckiego piłka trafiła w słupek.

Rekord w żadnym z 9 domowych spotkań tej jesieni nie był w stanie sięgnąć po zwycięstwo. Kolejna okazja na przełamanie fatalnej passy dopiero w marcu przyszłego roku. - Fundamentem naszego grania jest intensywność, a przez 30 minut nie było nas na boisku. Potem udowodniliśmy sobie, że jeśli podkręcimy tempo, to potrafi stworzyć sytuacje. Rywale cierpieli, ale wycierpieli, za co dostali nagrodę - podsumował trener bielszczan, Dariusz Rucki.

(gru)