Dominator Pogaczar po raz trzeci

Nie ma mocnych na Tadeja Pogaczara! Fot. EPA/Sebastien Nogier/PAP

Dominator Pogaczar po raz trzeci

Słoweniec wygrał aż sześć etapów i do zwycięstwa w wiosennym Giro d'Italia dołożył triumf w Tour de France.

Ostatnio takiego wyczynu przeszło ćwierć wieku temu dokonał Marco Pantani. Wcześniej zrobiły to takie kolarskie asy jak Fausto Coppi, Eddy Merckx czy Miguel Indurain. Tak się przechodzi do historii.

Wojownik Vingegaard 

W sobotę kolarze mieli do pokonania krótki (ledwie 132,8 km), ale za to niezwykle treściwy (w sumie blisko 5 tys. metrów przewyższenia) górski etap. Wysokości co prawda nie te, co dzień wcześniej (tym razem obyło się bez wjazdu na ponad 2 tys. m.n.p.m. i premii górskich poza kategorią), tym niemniej wspinaczki w Alpach Nadmorskich także robiły wrażenie. Szczególnie, że na tak krótkim dystansie były aż cztery: Col de Braus, znany z Rajdu Monte Carlo Col de Turini, Col de la Colmiane i na koniec Col de la Couillole (15,7 km podjazdu o średnim nachyleniu 7,1 proc.). Przedostatni odcinek Wielkiej Pętli zapowiadał się więc frapująco! 

Dominator Tadej Pagaczar (UAE Team Emirates) zapowiadał, że nie zależy mu zwycięstwie. To oznaczało, że zawodnicy, którym uda się zabrać do ucieczki, powalczą o wygraną. Rzeczywistość okazała się jednak inna, choć tym razem to nie grupa lidera, ekipa Soudal Quick-Step wszystko kontrolowała i kiedy doszło do finałowego podjazdu, śmiałkowie mieli tylko dwie i pół minuty przewagi. Dzień wcześniej lider odrobił aż cztery minuty, więc stało się jasne, że pozostający z przodu Hiszpan Enric Mas (Movistar) i Ekwadorczyk Richard Carapaz (EF Education-Easy Post) nie dojadą na szczyt jako pierwsi. Temu drugiemu na osłodę pozostawała świadomość, że dzięki dwóm premiom wygranym na tym etapie zapewnił sobie zwycięstwo w klasyfikacji górskiej. 

Chrapkę na drugi etapowy triumf (po pierwszy sięgnął w czasówce) miał debiutujący w TdF Remco Evenepoel. Dodatkowo 24-latek z grupy Soudal Quick-Step, widząc zmęczonego w ostatnich dniach wicelidera, Duńczyka Jonasa Vingegaarda, chciał także awansować z trzeciego na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej. Młodzian zaatakował i to dwa razy, ale nie dość, że były to próby nieskuteczne, to jeszcze kolarz ekipy Visma wyprowadził kontrę, na którą Belg nie miał siły odpowiedzieć. Mieliśmy więc obrazek, który widzimy w Wielkiej Pętli od kilku lat - Vingegaard i Pogaczar kręcący obok siebie. Tym razem tempo nadawał Duńczyk. Przegonili Carapaza i Masa, żeby między sobą rozegrać walkę o etapowe zwycięstwo. Ten pojedynek zdecydowanie wygrał Słoweniec, odnosząc już piąty triumf podczas tegorocznej imprezy. Belg stracił do nich blisko minutę. 

- Jonas miał kilka trudnych dni, ale dziś pokazał, że niełatwo go złamać. To prawdziwy wojownik - komplementował triumfatora dwóch poprzednich edycji Pogaczar. - Miałem nadzieję, że Tadej odstąpi mi zwycięstwo etapowe. Wcale go nie winię, że tak się nie stało, bo prawdopodobnie zrobiłbym to samo - zaznaczył z kolei Vingegaard, któremu tylko raz w tym roku udało się pokonać Słoweńca. - Ale i tak moje drugie miejsce w "generalce" to więcej, niż mógłbym chcieć przed startem - podkreślał Duńczyk, którego przygotowania do TdF w znaczący sposób zaburzyła straszliwa wiosenna kraksa i bardzo poważne obrażenia, których podczas niej doznał.

Nicea zamiast Paryża

W niedzielę rozegrano jazdę indywidualną na czas. Rywalizacja w tym trzytygodniowym wyścigu tym razem nie kończyła się jednak jak zawsze - od pierwszej edycji w 1903 roku na ulicach stolicy Francji - ale na Lazurowym Wybrzeżu. Powód? Paryż przygotowuje się igrzysk olimpijskich. Co ciekawe, sto lat temu w tym samym czasie odbywały się te dwie sportowe imprezy, ale to przecież były zupełnie inne czasy... 

Licząca nieco ponad 30 km czasówka z Monako do Nicei - trudna, bo z dwoma podjazdami (La Turbie i Col d'Eze), ze względu na duże różnice nie mogła już nic zmienić na trzech pierwszych miejscach. Co innego na dalszych pozycjach. Ci, którzy chcieli, a przede wszystkim mieli jeszcze siły, walczyli więc do upadłego.

Mimo wszystko była to także niezwykle prestiżowa próba dla wielkiej trójki. Zwycięsko - jak można się było spodziewać - wyszedł z niej Pogaczar, który kolejny raz znokautował rywali. Vingegaardowi, który wykręcił drugi czas, dołożył ponad minutę! Pewną niespodzianką było dopiero trzecie miejsce Evenepoela, aktualnego mistrza świata w tej specjalności. W czołowej dziesiątce doszło do tylko jednej zmiany. Wypadł z niej Włoch Julio Ciccione (Lidl-Trek), którego miejsce zajął dzięki bardzo dobrej czasówce Kolumbijczyk Santiago Buitrago (Kolumbia/Bahrain-Victorous).

Nasz jedynak w Wielkiej Pętli, Michał Kwiatkowski, w sobotę pomagał swojemu liderowi z grupy Ineos Grenadiers Carlosowi Rodriguezowi, który w ostatnich dniach wyścigu przeżywał ciężkie chwile. Natomiast w ostatnim dniu imprezy 34-letni Polak najwyraźniej oszczędzał nogi na to, co niedługo czeka go na paryskich igrzyskach.

WYNIKI

20. etap Nicea - Col de la Couillole (132,8 km): 1. Tadej Pogaczar (Słowenia/UAE Team Emirates) 4:04.22, 2. Jonas Vingegaard (Dania/Team Visma) strata 7 s , 3. Richard Carapaz (Ekwador/EF Education-EasyPost) 23, 4. Remco Evenepoel (Belgia/Soudal Quick-Step) 53, 5. Enric Mas (Hiszpanie/Movistar Team 1.07, 6. Joao Almeida (Portugalia/UAE Team Emirates) 1.28, 7. Matteo Jorgenson (USA/Team Visma) 1.33, 8. Mikel Landa (Hiszpania/Soudal Quick-Step) 1.41, 9. Adam Yates (W. Brytania/UAE Team Emirates) 1.43, 10. Romain Bardet (Francja/Team dsm-firmenich-PostNL) 1.52 ... 92. Michał Kwiatkowski (Ineos Grenadiers) 33.34.

21. etap Monako - Nicea (jazda ind. na czas; 33,7 km): 1. Pagaczar 45.25, 2 Vingegaard 1.03, 3. Evenepoel 1.14, 4. Jorgenson 2.08, 5. Almeida 2.18, 6. Derek Gee (Kanada/Israel-Premier Tech) 2.31, 7. Landa 2.41, 8. Harold Tejada (Kolumbia/Astana) 2.50, 9. Santiago Buitrago (Kolumbia/Bahrain-Victorious) 2.53, 10. A. Yates 2.56... 128. Kwiatkowski 8.41.

Klasyfikacja końcowa 111. edycji TdF: 1. Pogaczar 83:38.56, 2. Vingegaard 6.17, 3. Evenepoel 9.18, 4. Almeida 19.03, 5. Landa 20.06, 6. A. Yates 24.07, 7. Carlos Rodriguez (Hiszpania/Ineos Grenadiers) 25.04, 8. Jorgenson 26.34, 9. Gee 27.21, 10. Buitrago 29.03 ... 54. Kwiatkowski 3.36.34.

Zwycięzcy pozostałych klasyfikacji

Punktowa: Biniam Girmay (Erytrea/Intermarche-Wanty).

Górska: Richard Carapaz (Ekwador/EF Education-EasyPost).

Młodzieżowa: Evenepoel.

Drużynowa: UAE Team Emirates.

LICZBY POGACZARA 

3

TYLE RAZY Słoweniec klasyfikację generalną Tour de France. Zrobił to w swoim debiucie 2020, a potem w 2021 roku oraz teraz. Warto dodać, że w 2022 i 2023 był drugi.

6

TYLE etapowych zwycięstw odniósł w tym roku w Wielkiej Pętli. W XXI wieku żadnemu kolarzowi, który - jak Słoweniec - nie jest sprinterem, ta sztuka się nie udała.

17

TYLE ETAPÓW wygrał w sumie na Tour de France. Po trzy w 2020, 2021 i 2022 roku, dwa w 2023 i sześć w tegorocznej edycji.

39

TYLE DNI w koszulce lidera w Giro d’Italia i Tour de France jechał w tym roku. Kolarz UAE Team Emirates we Włoszech założył różową koszulkę na drugim etapie i nie oddał do końca, a we Francji wywalczył ją również na drugim odcinku, potem stracił na jeden dzień, żeby jechać w niej do samej mety w Nicei. Tym samym pobił rekord z 1970 roku, kiedy Belg Eddy Merckx był na Giro i w Tourze przez 37 dni.

8

TYLU KOLARZY w jednym roku wygrało Giro i Tour. To Włoch Fausto Coppi (1949 i 1952), Francuz Jacques Anquetil (1964), Belg Eddy Merckx (1970, 1972 i 1974), Francuz Bernard Hinault (1982 i 1985), Irlandczyk Stephen Roche (1987), Hiszpan Miguel Indurain (1992 i 1993) oraz Włoch Marco Pantani (1998). Teraz zrobił to Słoweniec.

Grzegorz Kaczmarzyk