Arkadiusz Jędrych zdobył 11. gola w tym sezonie. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus.pl


Doliczone minuty grozy

GKS Katowice obudził się w ostatnich minutach i to wystarczyło, żeby zwyciężyć.


Problemy kadrowe GKS-u mnożą się. Czwartkowe spotkanie z Górnikiem Łęczna z urazami zakończyli Marcin Wasielewski oraz Grzegorz Rogala. Z uwagi na to, że nie było zbyt wiele czasu na wyleczenie kontuzji, zostali oni wykluczeni z gry w niedzielnym starciu w stolicy z Polonią. Podobnie zresztą jak Aleksander Komor, który wciąż nie mógł zagrać pełnych 90 minut oraz Oskar Repka, który pauzował w związku z zawieszeniem za czerwoną kartkę. Trener Rafał Górak po raz kolejny został zmuszony do tego, żeby zamieszać w składzie. Z tego powodu na wahadłach zagrali nominalny środkowy defensor Bartosz Jaroszek oraz Mateusz Mak. W środku pola Repkę zastępował Baranowicz, a za Komora zagrał Grzegorz Janiszewski, tak jak w spotkaniu z Górnikiem.

Mimo wszystko GieKSa w meczu z Polonią nie była na straconej pozycji. W końcu jej przeciwnicy w tym sezonie na swoim terenie wygrali tylko 2 razy. Ponadto walczą o utrzymanie, czyli mają zupełnie inny cel niż przyjezdni z Górnego Śląska. Jednak już na początku starcia okazało się, że dorobek warszawian w roli gospodarza może nie mieć znaczenia. Już w 7 minucie drużyna Rafała Smalca wyszła na prowadzenie. Gola zaliczono Mateuszowi Michalskiemu, choć jego udział przy bramce był dość przypadkowy. Będący w polu karnym Szymon Kobusiński próbował strzelać, ale zrobił to na tyle niecelnie, że trafił właśnie w Michalskiego, który stał kilka metrów przed Dawidem Kudłą. Futbolówka odbiła się od 32-latka i wpadła do siatki.

GKS nie miał pomysłu na to, w jaki sposób odpowiedzieć. Piłkarze Rafała Góraka w pierwszej połowie częściej utrzymywali się przy piłce, ale nic z tego nie wynikało. Dlatego po 45 minutach to „Czarne koszule” miały jednobramkową przewagę.

Wydawało się, że po zmianie stron goście ruszą do ataku. Tymczasem to Polonia było znacznie groźniejsza. Dominowała nie pozwalając rywalowi na stworzenie jakiegokolwiek zagrożenia. Bardzo dobrze funkcjonowała warszawska defensywa, która świetnie radziła sobie z katowiczanami. GieKSie brakowało kreatywności i pomysłu na ataki. Przy okazji cały czas musiała być czujna w obronie, gdyż warszawianie potrafili zaskoczyć ją kontrą.

Dopiero w ostatnich minutach zespół z Katowic za wszelką cenę chciał zdobyć gola. Stworzył zamieszanie w polu karnym, dzięki czemu w 90 minucie sędzia podyktował rzut karny po zagraniu ręką Macieja Kowalskiego-Haberka. Z 11 metrów pewnie uderzył Arkadiusz Jędrych, a GKS miał jeszcze 7 minut na zdobycie gola na wagę 3 punktów. Drużyna nie miała zamiaru tracić czasu i zadała kolejny cios! W 4 minucie doliczonego czasu rezerwowy Jakub Arak wpisał się na listę strzelców strzałem głową, zdobywając swojego pierwszego gola w sezonie. Tym samym zapewnił GieKSie 3 bezcenne punkty.

Kacper Janoszka