Sport

Doczekali się reprezentanta

Ledwie pięć meczów w ekstraklasie wystarczyło selekcjonerowi Michałowi Probierzowi na podjęcie decyzji, że Mateusz Kowalczyk zasługuje na powołanie do reprezentacji.

Tak wygląda pierwszy Polak powołany do reprezentacji po powrocie GKS-u do ekstraklasy. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus

GKS KATOWICE

Urodzony w Warszawie 20-latek od lipca reprezentuje GKS Katowice. Wrócił do Polski po roku przerwy, gdy został zatrudniony w Broendby. W Danii nie zachwycił, rozegrał tylko jeden ligowy mecz, więc został wypożyczony do ekipy z Bukowej. Na Górnym Śląsku prezentuje się tak dobrze, że właśnie otrzymał powołanie na zgrupowanie przed przyszłotygodniowymi meczami ze Szkocją i Chorwacją w Lidze Narodów. To nieprawdopodobna historia zawodnika, dla którego jest to debiutancki sezon na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce. Wcześniej grał w ŁKS-ie Łódź w 1. lidze, ale bardzo szybko przeniósł się do Kopenhagi.

Wygrana, gol, powołanie

Decyzja selekcjonera oczywiście jest zadziwiająca. Raczej nikt nie mógł się jej spodziewać, bo Kowalczyk regularnie gra dopiero od miesiąca. Warto jednak zaznaczyć, że Kowalczyk, pomimo tego, że zagrał dopiero w pięciu spotkaniach, prezentował bardzo wysoki poziom. Kibice GKS-u od razu poczuli do niego sympatię, ponieważ widać na pierwszy rzut oka, że ma spore umiejętności. Ponadto jest też walecznym piłkarzem, który wiele daje zespołowi nie tylko w ofensywie, ale także w obronie. Jest po prostu ogromnym wzmocnieniem zespołu, dzięki czemu utrata Antoniego Kozubala nie jest widoczna. Dzięki Kowalczykowi, ale także Oskarowi Repce, środek pola GieKSy jest zabezpieczony.

Za 20-latkiem wyjątkowe dni. Doświadczył razem z drużyną premierowego zwycięstwa przed własną publicznością po powrocie do elity. Ponadto strzelił także gola mistrzowi Polski. I choć tak naprawdę piłka tylko przypadkowo się od niego odbiła po strzale Borji Galana i wpadła do bramki - liczy się gol, który został zaliczony młodzieżowcowi, a nie sposób jego zdobycia. Teraz, ledwie kilkadziesiąt godzin po tych wydarzeniach, został nagrodzony za swoją tytaniczną pracę na początku sezonu i znalazł się w gronie najlepszych polskich zawodników, wybrańców trenera Probierza.

Kowalczyków dwóch

To oczywiście ogromne wyróżnienie dla zawodnika, ale także dla klubu. GKS Katowice dopiero wrócił do ekstraklasy, a już może pochwalić się tym, że ma w swoim gronie zawodnika powołanego na mecze reprezentacji Polski. Na taki moment kibice z Katowic czekali 21 lat! Ostatnim piłkarzem GKS-u, który otrzymał powołanie na kadrę i przy okazji zagrał w meczu reprezentacji, był… Jacek Kowalczyk. W tym przypadku zbieżność nazwisk jest przypadkowa, ale jest to ciekawostkowy element zamknięcia pewnej historii. Jacek Kowalczyk grał w GieKSie w przedostatnim sezonie klubu w ekstraklasie, choć w jego trakcie przeniósł się do Wisły Kraków. Natomiast Mateusz Kowalczyk jest reprezentantem nowego GKS-u, tego, który znalazł się w ekstraklasie po 19 latach przerwy.

Premia się należy!

Dawny zarząd GKS-u Katowice po tym, jak zespół został zdegradowany do IV ligi i zaczął wspinać się po szczeblach rozgrywek, czekał na kolejnego reprezentanta po Jacku Kowalczyku. W 2007 roku, gdy myśli o ekstraklasie były tylko marzeniami, a nie realnymi celami do spełnienia, zarząd zdecydował, że przyzna premię w wysokości 10000 złotych dla zawodnika, który jako pierwszy zostanie powołany do kadry reprezentacji Polski. Czekać trzeba było 17 lat, ale o przepisie nie zapomniano. Klub we wtorek wieczorem poinformował, że aktualny prezes Krzysztof Nowak zdecydował się o uhonorowaniu decyzji sprzed wielu lat i przyzna Mateuszowi Kowalczykowi premię.

W takich chwilach serce kibiców z Katowic się raduje. Z drugiej strony fani w mediach przypominają, że zawodnik jest do GieKSy tylko wypożyczony. Za rok zapewne już go w stolicy województwa śląskiego nie będzie…

Kacper Janoszka