Sport

Doceniony król

Grzegorz Lato, jeden z najlepszych polskich piłkarzy w historii, dzisiaj zostanie patronem Stadionu Miejskiego w Mielcu.

Grzegorz Lato rozegrał wiele świetnych meczów na mieleckim obiekcie. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus

Starszemu pokoleniu kibiców piłki nożnej w naszym kraju przypominanie dokonań i sukcesów tego doskonałego napastnika byłoby nietaktem, natomiast młodsi sympatycy futbolu kojarzą go przede wszystkim jako prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, którą to funkcję piastował w latach 2008-12. Dlatego tym drugim podam kilka faktów, by zrozumieli, jak wyjątkowym piłkarzem był urodzony w Malborku zawodnik.

Lekcja historii

Otóż w latach 1971-84 Grzegorz Lato rozegrał w reprezentacji Polski 100 oficjalnych meczów, w których strzelił 45 goli. Dzięki temu stał się członkiem Klubu Wybitnego Reprezentanta, ponadto został wybrany do jedenastki stulecia PZPN. Z reprezentacją Polski trzykrotnie występował w mistrzostwach świata (1974, 1978, 1982), z którą dwukrotnie wywalczył trzecie miejsce - w RFN (1974) i Hiszpanii (1982). W 1974 roku zdobył 7 goli i został królem strzelców turnieju, w nagrodę dostał... zegarek! Rzecz nie do pomyślenia w dzisiejszym futbolu. Poza tym był mistrzem (1972 w Monachium) i wicemistrzem (1976 w Montrealu) olimpijskim. Dla jego następców są to sukcesy - powiedzmy sobie szczerze - nieosiągalne. 

Jeśli chodzi o piłkę klubową, to ze Stalą Mielec dwukrotnie wywalczył mistrzostwo Polski – w sezonie 1972/73 (trener Karoly Kontha) i 1975/76 (trener Edmund Zientara). Raz był wicemistrzem (1974/75 – zdobył tytuł króla strzelców z 19 golami), raz zajął 3. miejsce (1973/74). W 1974 roku został Piłkarzem Roku w plebiscycie naszej redakcji, a poza tym zajął 6. miejsce w plebiscycie tygodnika „France Football”. Koniec lekcji historii.

Chciwy prezes

Kandydaturę Grzegorza Laty jako patrona Stadionu Miejskiego w Mielcu forsował znany społecznik z tego miasta, Wacław Świerczyński. - Pod koniec czerwca ubiegłego roku powstał Społeczny Komitet Inicjatywy Uchwałodawczej - informuje pan Wacław, który w 2022 roku został uhonorowany tytułem Mieszkańca Roku w Mielcu. - Podczas listopadowej sesji rady miasta podjęto decyzję, że nowa hala sportowa będzie nosiła imię wieloletniego prezesa Stali, Edwarda Kazimierskiego (zmarł przed kilkoma dniami, jego pogrzeb odbył się wczoraj - przyp. red.), natomiast nie wyrażono zgody na nadanie stadionowi piłkarskiemu imienia Grzegorza Laty (zapewne chodziło o to, że zasiadał on w Senacie RP z ramienia SLD - przyp. red). Rzecz nie do pomyślenia dla większości mieszkańców Mielca! Teraz jednak koniunktura polityczna się zmieniła i w końcu Grzesiek zostanie należycie uhonorowany. Termin nie jest przypadkowy, bo właśnie minęło 50 lat od zdobycia przez biało-czerwonych 3. miejsca w mistrzostwach świata i tytułu króla strzelców tego turnieju przez Grzegorza Latę. W piątek o godzinie 16 zostanie uroczyście odsłonięta stosowna tablica, a dwie godziny później w restauracji „Iskierka” odbędzie się uroczysta kolacja, na którą zostali zaproszeni przedstawiciele Ministerstwa Sportu oraz PZPN.

Przed rokiem kierowany przez Świerczyńskiego komitet planował zorganizowanie benefisowego meczu z okazji 50-rocznicy wywalczenia przez Stal Mielec historycznego, pierwszego tytułu mistrza Polski. - Mieliśmy poparcie marszałka województwa, prezydenta miasta, starosty powiatu - tłumaczy. - Naszym gościem miał być Ruch Chorzów, który w rzeczonym roku był wicemistrzem kraju. Skontaktowałem się ze współudziałowcem klubu z Cichej, Zdzisławem Bikiem, który pochodzi z Mielca i dał mi namiary na trenera i kierownika drużyny. Obaj entuzjastycznie zareagowali na naszą propozycję, ponieważ w czerwcu mieli zaplanowane zgrupowanie w Busku-Zdroju, więc nie ponieślibyśmy żadnych dodatkowych kosztów. Imprezę storpedował jednak prezes Stali Jacek Klimek, który zażyczył sobie od naszego komitetu 200 tysięcy złotych za rozegranie meczu. Nie trafiały do niego argumenty, że właścicielem stadionu nie jest klub, tylko miasto. To było jednak wołanie na puszczy i impreza umarła śmiercią naturalną. Prezydent miasta poprosił nas, byśmy się w to nie angażowali.

Bogdan Nather