Dobrze, że już grudzień
Szkoleniowiec Barcelony odetchnął, gdy jego zespół we wtorek odniósł pewne zwycięstwo.
Nie tylko Torres, ale także młodsi piłkarze „Dumy Katalonii” skorzystali na tym, że w kadrze meczowej zabrakło 36-letniego Polaka. Pau Victor, który wszedł z ławki na ostatnie kilkanaście minut, także trafił do siatki, zdobywając 2. gola w sezonie. Dzięki ich trafieniom Barcelona przerwała passę trzech meczów bez zwycięstwa w Primera Division. Wygrała 5:1 z zespołem z Majorki i dała do zrozumienia, że ostatnie niepowodzenia były tylko wypadkiem przy pracy.
Pod nieobecność Lewandowskiego zabłysnął przede wszystkim Lamine Yamal. 17-letni skrzydłowy wrócił po kilkutygodniowej przerwie spowodowanej kontuzją i znów czarował. Z piłką przy nodze jest niezwykle groźny, a jego podania wprawiają przeciwników w osłupienie. Tak właśnie musieli czuć się defensorzy Mallorki, gdy nastoletni gwiazdor posyłał fenomenalne podania zewnętrzną częścią stopy, po których gole zdobywali Frenkie de Jong i Raphinha. Hansi Flick nie miał wątpliwości, jak bardzo odczuwalna była jego absencja w ostatnich dniach. - Lamine zawsze jest ważnym zawodnikiem. Robi ogromną różnicę na boisku. We wtorek mógł zdobyć jedną lub dwie bramki. Oprócz podań wypracował rzut karny. W ten sposób pokazuje swoją jakość. Po prostu go potrzebujemy - stwierdził po ostatnim starciu niemiecki szkoleniowiec.
Najważniejsze nie były jednak wykony indywidualne, a wynik drużyny, która ostatnio była pogrążona w kryzysie. Zwycięstwo wywołało uczucie ulgi u opiekuna „Dumy Katalonii”. - Jesteśmy szczęśliwi, że tengówniany listopad już za nami - mówił z szerokim uśmiechem Hansi Flick. Trudno dziwić się dosadnym słowom, skoro w listopadzie Barcelona wygrała jeden mecz z czterech w lidze, ponosząc dwie porażki i jedno spotkanie kończąc remisem. Tymczasem rozpoczął się grudzień i „Blaugrana” zdemolowała Mallorcę na jej terenie 5:1.
Kacper Janoszka