Dobrze, że jest VAR


Bardzo długo na stadionie w Lubinie nic się nie działo. Piłkarze obu zespołów grali tak, jakby ich zamiarem było zanudzenie widzów. Niby okazje mieli Benjamin Kallman czy Mateusz Bochnak, ale nie były to konkretne ataki, które mogły zmusić Jasmina Buricia do wyciągnięcia piłki z siatki. Na pierwszego gola musieliśmy czekać do doliczonego czasu pierwszej połowy. Wtedy świetne podanie Tomasza Makowskiego w pole karne wykorzystał Kacper Chodyna. Co prawda sędzia liniowy początkowo wskazał na spalonego, ale analiza VAR udowodniła, że bramka została zdobyta prawidłowo.

Wiadome było, że po golu do szatni „Pasy” będą miały dodatkową motywację do tego, żeby walczyć w drugiej połowie. To było widoczne, bo goście coraz częściej meldowali się pod polem karnym rywali. W końcu o golu wyrównującym zadecydował błąd Michała Nalepy. Nakładka defensora przy próbie zablokowania strzału Kallmana wprawiła sędziego w osłupienie. Najpierw – nie wiadomo dlaczego – podyktował rzut wolny dla Zagłębia. Dobrze, że żyjemy w erze wideoweryfikacji i złą decyzję udało się poprawić. Tym samym przed szansą na zdobycie gola stanął Jani Atanasov, który zagwarantował ekipie Jacka Zielińskiego remis.

Meczu przy ławce rezerwowych nie dokończył Waldemar Fornalik. Po jednej z decyzji sędziowskich trener, który znany jest ze swojego spokoju, wtargnął na murawę, za co został ukarany czerwoną kartką.


Kacper Janoszka