Sport

Dobrze, ale...

Siedem punktów w sześciu meczach to jak na beniaminka niezły wynik. W Będzinie nikt jednak nie wpada w samouwielbienie.

Będzinianie nie zamierzają łatwo oddać miejsca w elicie. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus

NOWAK-MOSTY MKS BĘDZIN

Będzinianie w przedsezonowych prognozach stawiani byli w gronie kandydatów do spadku. Tymczasem już w pierwszej kolejce zaskoczyli, wygrywając bez straty seta w Katowicach z GKS-em. Potem przyszły wprawdzie trzy kolejne porażki, ale w dwóch ostatnich kolejkach znów punktowali. Pokonali Indykpol AZS Olsztyn (3:0) oraz przegrali po tie-breaku z Treflem Gdańsk. Zwłaszcza w tym pierwszym starciu pokazali ciekawą i skuteczną siatkówkę. 

- To były fajne trzy sety w naszym wykonaniu, bo dobrze zagrywaliśmy. Wprawdzie nie robiliśmy nie wiadomo jaką ilość asów, ale staraliśmy się serwować zmienną zagrywką, zwłaszcza float sprawiał rywalom mnóstwo problemów. Generalnie w każdym elemencie graliśmy dobrze, bo i trzymaliśmy przyjęcie, i pracowaliśmy dobrze w bloku. Chłopcy z Olsztyna mieli trudne warunki, bo jak chcieli mijać go to często się mylili. Nie ma co ukrywać, że byliśmy przygotowani do każdego spotkania, ale taki jest sport, że wygrywa tylko jedna drużyna. Mieliśmy smugę, ale teraz punktowaliśmy co cieszy – tłumaczył Damian Schulz, atakujący zespołu z Będzina..

Doświadczony atakujący, mistrz świata z 2018 roku, do Nowak Mosty MKS-u został sprowadzony by być jego liderem. Na początku rozgrywek spełnia swoją rolę. W trzech spotkaniach z sześciu został wybrany najlepszym graczem swojej drużyny. Zdobył już 97 punktów, co daje mu ósme miejsce w klasyfikacji na najlepiej punktującego. Wśród najlepszych atakujących jest z kolei na szóstej pozycji, wyprzedzając m.in. takie tuzy jak Karol Butryn, Łukasz Kaczmarek czy Wilfredo Leon.

Gracze z Będzina mogą żałować straty dwóch punktów z Treflem. Po trzech setach prowadzili, dobrze zaczęli też czwartą partię. - Mieliśmy problemy z przyjęciem zagrywki. Jak z kolei dogrywaliśmy do siatki, to gdańszczanie dobrze ustawiali się. Mieli dużo bloków i wybloków, a kontry wykorzystywali. Trudno się grało - przyznał Dominik Depowski, przyjmujący Nowak-Mosty MKS-u. - Szkoda czwartego seta, bo dobrze zaczęliśmy, od 4:1. Niestety, daliśmy dojść rywalom i jeszcze pozwoliliśmy im odskoczyć na cztery „oczka”. Nie wiem czego nam zabrakło, może troszeczkę głowy nam „siadły”, może nie byliśmy wystarczająco skoncentrowani? Mogliśmy więcej punktów nazbierać, ale nie ma co o tym teraz myśleć. Trzeba szukać pozytywów i koncentrować się na tym, co przed nami. Liga toczy się dalej – powiedział.

Przegrany mecz z Treflem ukazał też problemy będzinian. Przede wszystkim brakuje wsparcia rezerwowych. W pewnym momencie przyjmujący Brandon Koppers miał spore problemy. Nie skończył kilka ataków, mylił się również w przyjęciu, ale trener Dawid Murek nie miał zbyt wielkiego pola manewru. Siedzący na ławce Andrian Kopij i Luka Tadić nie gwarantują jeszcze odpowiedniego poziomu. Szkoleniowiec do tej pory rzadko więc decydował się na dłuższe zmiany. Zwykle są to zadaniowe wejścia na parkiet, na zagrywkę, bądź na podwyższenie bloku.

Siatkarze z Będzina w sześciu spotkaniach zgromadzili siedem punktów i zajmują 11. miejsce w tabeli. Mają taki sam dorobek, co mająca w swoim składzie reprezentantów Polski, Słowenii, Czech i Francji Asseco Resovia. Wynik jest więc więcej niż dobry. W Będzinie nie zamierzają jednak na tym poprzestać. Zdają sobie sprawę, że walka o utrzymanie dopiero się rozkręca i drużyna musi grać jeszcze lepiej. 

- Nie możemy patrzeć na rywali. Przede wszystkim musimy myśleć o swojej grze. Dużo czasu poświęcamy zagrywce i jej przyjęciu. Chcemy ćwiczyć te elementy jak najwięcej, bo zdajemy sobie sprawę, że we współczesnej siatkówce serwis stanowi bardzo dużą siłę. Można nim ustawić sobie mecz. To najważniejszy element, który pomaga lepiej funkcjonować pozostałym formacjom. Obecnie nieźle wyglądamy na zagrywce, ale musimy jeszcze wiele poprawić, zwłaszcza o rozwiązywanie łatwych sytuacji. Na nich musimy się skupić i szukać jakości, bo tego nam brakuje – ocenił Dawid Murek, trener beniaminka. - Wszyscy ogłaszają wszem i wobec, że ta PlusLiga w tym sezonie jest wyjątkowa, bo spadają trzy zespoły. Wszyscy i w każdym meczu muszą szukać punktów, dlatego przed nami jeszcze bardzo długa droga – dodał.

(mic)