Dobre złego początki
Dwa mecze i dwie porażki – początek sezonu nie jest dobry dla Magdaleny Fręch.
Start rozgrywek w 2025 roku może być frustrujący dla rewelacyjnej jesienią ubiegłego roku Magdaleny Fręch. 27-letnia tenisistka Górnika Bytom, która we wrześniu zdobyła swój pierwszy tytuł WTA (w Guadalajarze) i wspięła się na 22. miejsce w rankingu (obecnie jest 24.), na razie nie wygrała jeszcze meczu.
W ubiegłym tygodniu uległa w 1. rundzie niżej notowanej Holenderce Suzan Lamens (87.) w imprezie WTA 500 w Brisbane, a we wtorek nie powiodło jej się w turnieju tej samej rangi w Adelajdzie. Podopieczna Andrzeja Kobierskiego miała pecha w losowaniu, bo trafiła na rozstawioną z numerem 8. i broniącą tytułu Jelenę Ostapienko (17. WTA), znaną choćby z tego, że jest prawdziwą zmorą Igi Świątek, z którą ma bilans 4-0.
27-letnia Fręch znakomicie rozpoczęła spotkanie ze swoją rówieśniczką – od czterech wygranych gemów pod rząd, a pierwszą partię rozstrzygnęła na swoją korzyść 6:4. Ale w dwóch kolejnych setach ofensywnie grająca Łotyszka była już wyraźnie lepsza, zanotowała aż 58 uderzeń wygrywających i ostatecznie zwyciężyła 4:6, 6:1, 6:1. Trzeba mieć nadzieję, że Magdalena „odpali” już w przyszłym tygodniu w Melbourne – rok temu dotarła w Australian Open do 4. rundy i ma do obrony sporo punktów rankingowych.
Lepiej wiedzie się na razie w turnieju WTA 250 w Hobart Magdzie Linette (38. WTA). Rozstawiona z numerem 4 Poznanianka awansowała do 2. rundy, pokonując reprezentującą Francję Varvarę Grachevą 6:3, 3:6, 6:4. Kolejną rywalką Polki w nocy polskiego czasu miała być
Linette występuje na Tasmanii także w deblu razem z Amerykanką Sofią Kenin. W ćwierćfinale zmierzą się z inną Polką Katarzyną Piter i Włoszką Angelicą Moratelli.
(t)