Maksymilian Hebel potrafi przymierzyć z rzutu wolnego. Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus


Dobre rady Tułacza

Trener Adam Nocoń przed wyjazdem na barażowy mecz z Arką Gdynia rozmawiał ze szkoleniowcem Puszczy Niepołomice.


ODRA OPOLE

Chociaż Odra przez większą część rundy jesiennej zajmowała 1. miejsce, a na półmetku rozgrywek zameldowała się na 2. pozycji, to jej udział w barażowej walce o awans do ekstraklasy można uznać za niespodziankę. Podopieczni Adama Noconia w rundzie rewanżowej grali bowiem w kratkę i do ostatniej kolejki przystępowali z 8. miejsca.

- Wiedzieliśmy, że samo wygranie meczu ze Zniczem może nam nie wystarczyć do wejścia do szóstki - mówi trener Adam Nocoń. - Postanowiliśmy jednak nie oglądać się na nikogo, tylko przede wszystkim skoncentrować się na swoim występie, który od razu ułożył się po naszej myśli. Szarża mającego zwyżkę formy Kuby Antczaka zatrzymana faulem w 1 minucie dała nam komfort gry w przewadze, bo za to przewinienie ostatni obrońca pruszkowian został ukarany czerwoną kartką. Nie od razu to wykorzystaliśmy, bo w bramce pruszkowian znakomicie spisywał się Piotrek Misztal, który 9 lat temu był ostoją prowadzonego przeze mnie Nadwiślana Góra. Popisywał się znakomitymi interwencjami. To jemu Znicz zawdzięcza, że przegrał tylko 0:2. Na szczęście nasz kapitan Mateusz Kamiński, który jest prawdziwym liderem zespołu, znalazł na niego sposób. Gdy drugi zawodnik rywali po drugiej żółtej kartce został wykluczony, Maks Hebel „zamknął” mecz. Wpuszczając go na boisko, czułem, że strzeli gola. Huknął z rzutu wolnego, a ponieważ ma dobre uderzenie prostym podbiciem, postawił pieczęć na naszym zwycięstwie. Do tego doszły korzystne dla nas wyniki z innych boisk i mogliśmy się cieszyć, że sezon dla nas jeszcze się nie skończył.


Przewaga psychiczna

Odra po 34. kolejce znalazła się na 6. miejscu i baraże o awans do ekstraklasy rozpocznie w Gdyni, grając z Arką. - Dałem zawodnikom wolny poniedziałek, a rozmawiając z Tomkiem Tułaczem, który rok temu z Puszczą Niepołomice przebił się przez baraże na boiska ekstraklasy z 5. miejsca, usłyszałem: „Daj im spokój, oni są już tak zmęczeni sezonem, że potrzebują tylko odpoczynku” - zdradza Adam Nocoń. - Na wtorek niczego specjalnego więc nie zaplanowałem, a w środę tylko się poruszamy i ruszymy w drogę. Na temat Arki też niczego nowego nie wymyślę, bo przecież graliśmy całkiem niedawno. 17 marca zremisowaliśmy w Gdyni 2:2, a był to mecz, w którym - moim zdaniem - remis oznaczał dla nas stratę 2 punktów. Jeżeli dodam, że jesienią w Opolu wygraliśmy 1:0, to okaże się, że przed czwartkowym starciem mamy przewagę psychiczną, tym bardziej że jesteśmy po zwycięstwie, a gdynianie po porażce.


Nie wybiega myślami

- Oczywiście mamy też swoje problemy, bo po 8. żółtej kartce pauzować musi Tomek Mikinić. Z powodu kartkowej pauzy nie zagra też Piotrek Żemło, a kontuzję leczy Mateusz Spychała. Połatamy te dziury i postaramy się zagrać najlepiej, jak w tej chwili możemy. Rok temu walczyliśmy o utrzymanie, ale wtedy też zaczęła się budowa zespołu, który po 12 miesiącach jest o krok od ekstraklasy. Mam fajną ekipę. Wiem, że to frazes, ale w tej chwili naprawdę najważniejszy jest dla nas najbliższy mecz i nie wybiegam myślami dalej niż do czwartku. Ta myśl nas cementuje i wierzę, że w Gdyni zobaczymy zdeterminowany kolektyw, który udało mi się zbudować. To jest mieszanka takich pracusiów jak Rafał Niziołek, Adrian Purzycki, Dawid Czapliński i Borja Galan. Ten ostatni wiosną już nie wpisuje się tak często na listę strzelców, ale gra „swoje”. Dlatego przed wyjazdem do Gdyni jesteśmy pozytywnie nastawieni -kończy Adam Nocoń.

Jerzy Dusik