Sport

Do trzech razy sztuka

Lisandro Semedo zmarnował dwie „setki”, ale potem się poprawił i strzałem do pustej bramki zapewnił krakowianom pełną pulę.

Kiedy Lisandro Semedo (z prawej) strzela gola, Wieczysta wygrywa. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus

Chojniczanka jest drużyną własnego boiska. U siebie wygrała 5 z 7 meczów. W delegacji radzi sobie jednak znacznie gorzej, ale w Krakowie była blisko zdobycia punktu. Bezbramkowy rezultat utrzymywał się głównie za sprawą świetnie broniącego Damiana Primela. W 70 min miał on jednak sporego pecha. Był przygotowany na interwencję po zagraniu z prawego skrzydła Manuela Torresa, ale przeszkodził mu wykonujący wślizg Beniamin Czajka. Pozostali gracze z Chojnic torszkę zgłupieli i Lisandro Semedo musiał tylko dołożyć nogę, by posłać piłkę do siatki. Były skrzydłowy Radomiaka powinien mieć więcej trafień. Do przerwy w ciągu 5 minut nie wykorzystał jednak dwóch stuprocentowych sytuacji. Primel przekonał się, że suma szczęścia i pecha przeważnie wychodzi na zero. Przed przerwą po uderzeniu Chumy z kilkunastu metrów piłka odbiła się od poprzeczki, potem pleców bramkarza i wyszła w pole. Chojniczanie próbowali odpowiedzieć, ale zabrakło im zimnej krwi, a Antoni Mikułko był w dobrej dyspozycji. Kontuzjowanego Rafała Pietrzaka zastąpił na lewej obronie Michał Koj i spisał się bez zarzutu, walcząc z wysokimi graczami rywali. Pietrzak niedługo wróci do walki o pierwszy skład, w tym tygodniu wraca do treningów. Trudno jednak przesądzić, czy będzie gotowy do gry na środowy (13.00), zaległy szlagier z Polonią Bytom.

Michał Knura


GŁOS TRENERÓW

Damian NOWAK: - Szkoda sytuacji, w której straciliśmy bramkę, bo wcześniej naszej obronie i bramkarzowi należały się brawa. Nasza reakcja była dobra, bo stworzyliśmy sytuację. Darek Kamiński miał „setkę” i powinien ją wykorzystać.

Sławomir PESZKO: - Przeciwnik bardzo dobrze funkcjonował w obronie niskiej. Kreowaliśmy sytuacje, ale rywale wybraniali je z olbrzymim poświęceniem, dobrze spisywał się ich bramkarz. My dominowaliśmy, głównie byliśmy przy piłce, lecz nie zagrywaliśmy dalekiej w pole karne z myślą, że może się uda. Chwała drużynie, że przeczekała trudne momenty. Stać nas na więcej goli, ale liczba bramek nie może być wykładnią tego, jak wyglądał mecz. Za 1:0 jest ta sama liczba punktów, co za 5:0.