W środę trener Legii Kosta Runjaić (na pierwszym planie) wyruszył ze swoją drużyną na podbój Norwegii. Fot. Wojciech Dobrzyński/PressFocus

 

Do krwi ostatniej...

Przed 11 laty Legia Warszawa „przeskoczyła” w europejskich pucharach Molde FK, ale po zażartym boju.

 

LIGA KONFERENCJI EUROPY

Warszawianie do dzisiejszego starcia z Molde FK w Lidze Konferencji Europy przygotowywali się w swoim ośrodku w Książenicach, gdzie trenowali na sztucznej murawie. Dlaczego na sztucznej? Bo na takiej nawierzchni odbędzie się spotkanie.

W środę przed południem podopieczni trenera Kosty Runjaicia wylecieli do Norwegii. Do samolotu nie wsiadł 23-letni pomocnik Jurgen Celhaka, który podczas zgrupowania w Turcji nabawił się kontuzji. Albańczyk powinien wrócić do treningów za dwa tygodnie.

W Norwegii legioniści będą musieli sobie radzić również bez 28-letniego napastnika, Marca Guala. Hiszpan przeziębił się i nie poleciał z drużyną do Norwegii na mecz z Molde.

 

Bez dopingu kibiców

W kraju fiordów wicemistrzowie Polski będą pozbawieni wsparcia swoich fanów ponieważ UEFA nałożyła na stołeczny klub karę pięciu meczów wyjazdowych bez udziału kibiców. Poza tym władze europejskiego futbolu ukarały Legię zamknięciem trybuny północnej (tzw. „Żylety”) na dwa mecze domowe za odpalanie ogni i prowokacyjny przekaz o charakterze obraźliwym podczas meczu z Alkmaar (14 grudnia). Jednocześnie klub ze stolicy otrzymał zgodę na wpuszczenie na „Żyletę” dzieci do 14. roku życia na rewanżowy mecz z Molde.

 

Mile widziana powtórka

Szanse swojej byłej drużyny na wyeliminowanie Norwegów Marek Saganowski ocenił na 50 procent. - Legia w Lidze Konferencji Europy spisywała się dotychczas doskonale - powiedział w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej popularny „Sagan”. - Gdyby przełożyła to na polską ligę, byłaby zdecydowanie wyżej w tabeli. Z Molde szykują się bardzo fizyczne mecze, gdzie ważna będzie taktyka. Po Norwegach możemy spodziewać się dyscypliny w obronie i ataku.

W 2013 roku Saganowski zagrał przeciwko Molde w eliminacjach Ligi Mistrzów. Po remisach 1:1 i 0:0 stołeczny klub awansował do kolejnej rundy. - Pamiętam, że to nie były łatwe mecze. To był początek budowania niezłej marki, którą dzisiaj jest Molde. Zespół prowadził wtedy Ole Gunnar Solskjaer. To była drużyna dobrze zorganizowana w obronie i ataku. Po jej wylosowaniu mieliśmy poczucie, że mogliśmy trafić gorzej. Ważne, że zrobiliśmy awans, ale to były mecze „na styku” - przypomniał 45-letni były napastnik, a obecnie trener.

 

Udana „transfuzja”?

W zimowym okienku transferowym Legia sprzedała dwóch ważnych piłkarzy, defensywny pomocnik Bartosz Slisz za 3,2 mln euro przeniósł się do Atlanty United, natomiast albański skrzydłowy Ernest Muci trafił do Besiktasu Stambuł za 10 mln euro, co jest rekordowym transferem z ekstraklasy. W ich miejsce wypożyczono Japończyka Ryoyę Morishitę i Qendrima Zybę z Kosowa. - W następnych miesiącach przekonamy się, czy były to osłabienia i jak znaczące - powiedział Saganowski. - Slisz był sercem drużyny, ale nie ma zawodników niezastąpionych. W meczu z Ruchem Chorzów zastąpił go Rafał Augustyniak, którego uważam właśnie za typową „szóstkę”. Muci to nieszablonowy zawodnik, który bardzo dobrze pokazał się w Europie. Nie dziwię się Legii, bo sprzedała go za ogromne pieniądze. Taka oferta mogła się nie powtórzyć. Legia gra w europejskich pucharach właśnie po to, żeby promować i sprzedawać za duże pieniądze takich zawodników jak Muci. Myślę, że z meczu na mecz piłkarze Legii będą mieć coraz więcej radości z gry w tym pucharze. Obojętnie na kogo trafią po ewentualnym wyeliminowaniu Molde. Im większa firma, tym zdecydowanie większa mobilizacja i więcej gry w piłkę. Zawodnicy Legii mają odpowiednie umiejętności i na pewno odnajdą się w pucharowej rywalizacji.

Rozjemcą dzisiejszego meczu będzie Albańczyk Enea Jorgji. 39-letni arbiter w tym sezonie prowadził już dwa spotkania Rakowa Częstochowa.

 

Bogdan Nather