Sport

Dlaczego świat nam ucieka

Rozmowa z Jerzym Skuchą, trenerem w Zespole Metodycznym Instytutu Sportu – Państwowym Instytucie Badawczym, kierownikiem szkolenia (1997-2004), a następnie prezesem (2009-16) w Polskim Związku Lekkiej Atletyki

Trener „Atomówek” miał przedobrzyć z przygotowaniami przed igrzyskami… Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus

Czym się zajmuje Zespół Metodyczny?

– Najwięcej czasu zabierają bieżące opinie dotyczące wniosków związków sportowych o dofinansowanie, bo oceniamy starty polskich sportowców na imprezach rangi mistrzowskiej. Naszym głównym zadaniem są analizy, w tym również występu polskich olimpijczyków w Paryżu.

Jakimi dyscyplinami pan się opiekuje?

– Lekka atletyka, tenis, pływanie i triathlon.

11 sierpnia, ostatniego dnia igrzysk w Paryżu, gdy już było wiadomo, że wrócimy z 9-10 medalami, wypunktował pan w mediach społecznościowych kilka aspektów nowej strategii sportu olimpijskiego. Pana post spotkał się z ogromnym odzewem środowiska…

– To prawda, wypisywałem to jeszcze na gorąco, nie wiedząc, że kolarka Daria Pikulik zapewni nam dwucyfrową liczbę medali. Jednak, sądząc po odzewie, w miarę celnie. Opinie i oceny słabego wyniku w Paryżu są różne, ale zgadzamy się, że nie ma pomysłu na to, żeby coś się zmieniło, dlatego pora coś z tym zrobić.

Przez ostatnie trzy lata było cacy, bo sami lekkoatleci przywieźli z Tokio 9 medali.

– Rzadko zdarza się tak szczęśliwy zbieg okoliczności, jak nasz w Tokio, gdzie lekkoatleci zdobyli więcej medali, niż mieli szans. Podobnie było na mistrzostwach świata w Berlinie w 2009 r., a już dwa lata później w Daegu ratował nas tylko Paweł Wojciechowski w tyczce.

I w Paryżu lekka zawaliła, przywożąc tylko brąz Natalii Kaczmarek…

– Oczywiście trudno było znów oczekiwać 9 medali, ale na trzy liczono – oprócz Natalki jeszcze dwa w młocie. Poza tym specjalnie argumentów nie mieliśmy, może poza Marią Andrejczyk, która po eliminacjach oszczepu rozbudziła apetyty. Okazało się, że nie ma zaplecza dla schodzących gwiazd. Na 65 osób około 40 wypadło poniżej przyjętych założeń…

Albo, jak udowodnił statystyk Tomasz „Nedops” Spodenkiewicz, na miarę możliwości, według miejsc w rankingach – dodajmy odległych od podium. Jaka jest pana refleksja?

– Moje pierwsze wrażenie jest takie, że zgubiliśmy naszą myśl szkoleniową. Formuła, w której jeden zawodnik pracuje z jednym trenerem, czyli to, co jeszcze niedawno zdawało egzamin, wyczerpało się. Dziś jest rozdrobnienie, kolejni trenerzy przychodzą z kolejnymi talentami i ze „swoją myślą szkoleniową”, a nie ma wypracowanego modelu, jak działać, według jakich planów, kryteriów itp.

Też nie rozumiem, dlaczego najlepsi w danej konkurencji nie mogą pracować pod okiem – albo według planów – jednego trenera wybranego przez związek.

– Model 1+1 może należałoby zostawić tylko dla zawodników najbardziej utytułowanych, a zmienić system dla pozostałych, może poczekajmy, aż się przebiją, dopiero potem pozwólmy im pracować indywidualnie. W Paryżu mieliśmy 20 trenerów na 40 zawodników, każdy sobie. Przed wyborami w PZLA w 2016 r., po igrzyskach w Rio de Janeiro, zaproponowałem proste rozwiązanie – trener mistrza zarabiałby o 30 procent więcej, gdyby dołączył do swojej grupy 2-3 młodzieżowców. Pomysł się spodobał, ale wybory wygrał kto inny (Henryk Olszewski – przyp. red.).

A ze zdaniem tzw. szefów bloków nikt się nie liczy?

– Nie chciałbym wypowiadać się zbyt ostro, ale szefowie bloków na ogół pełnią zadania administracyjne, nie mają takiego autorytetu, żeby z ich zdaniem liczyli się wszyscy trenerzy prowadzący zawodników.

Zostawmy już nękanie lekkoatletów, bo honor obronili, ale worek medali z Paryża mieli przywieźć kajakarze, zwłaszcza sprinterzy...

– Do mnie dotarło nawet, że będzie 6 medali, trzy grupy kajakarek trenera Tomasza Kryka, oprócz tego medale mieli przywieźć Wiktor Głazunow i Klaudia Zwolińska ze dwa… Trener Kryk ma zapewne dokumentację, że świetnie przygotowuje swoje zawodniczki. Nie chcę go krytykować, ale mówi się tak na gorąco, że chyba przedobrzył ostatnie 6 tygodni przed Paryżem na dwóch zgrupowaniach i panie odżyją po jakimś czasie…

Gdyby zdobyli 3-4 medale, byłoby w sumie 14 i jaki wspaniały polski sport!

– Może dobrze, że tak się stało, to dobry moment, żeby zastanowić się dlaczego. W wielu naszych sportach nic się nie dzieje – dżudo, zapasy, nikt nie pojechał na igrzyska w taekwondo czy badmintonie.

Na czele związku pływackiego stoi mistrzyni olimpijska Otylia Jędrzejczak, a my po raz kolejny bez podium.

– Pływanie jest dobrze zorganizowane, ma poukładane szkolenie centralne, w ramach którego z reprezentantami pracują trenerzy klubowi. Może należałoby się zastanowić, czy trener główny nie powinien w tym wszystkim odgrywać większej roli. Faktem jest, że tak jak w lekkiej atletyce, tak w pływaniu świat nam uciekł. W Tokio były 4 finały, teraz tylko dwa i zdobyli je „Amerykanie”, czyli trenujący w Stanach Krzysztof Chmielewski i Kasia Wasick.

W czerwcu na ME w Belgradzie Polacy zdobyli 15 medali! Mam wrażenie, że jesteśmy mistrzami Europy czy nawet świata, na igrzyskach jesteśmy zdziwieni, że wyskakują szybsi, lepsi.

– Kto jest zorientowany, ten zna realną wartość tych medali – nie startowali najlepsi, Włosi, Anglicy. Podobnie jest w roku poolimpijskim, gdy światowa czołówka odpuszcza albo startuje bez wielkich oczekiwań. Rozumiem, że trzeba się sukcesami pochwalić, pokazać je, docenić sponsorów, ale trzeba podejść do nich uczciwie. Kierownik wyszkolenia doskonale zna wartość takich medali, ale o tym nie mówi się za dużo publicznie, a szkoda.

Przejdźmy do startu słodko-gorzkiego, czyli tenisa. Zdobyliśmy historyczny pierwszy medal, ale nawet sama Iga Świątek z jego koloru nie jest zadowolona. Liderka rankingu nie wytrzymała presji w półfinale – pomimo że od lat ma w sztabie osobistą psycholog...

– Presja faktycznie była ogromna i medal na korcie to wielka sprawa. Mam natomiast wrażenie, że w sztabie jedna osoba ma za duży wpływ na naszą najlepszą tenisistkę, ta relacja bardziej szkodzi, niż pomaga, stąd jej wahania psychiczne na korcie.

Przed igrzyskami w Polskim Związku Tenisowym liczono na więcej, w innych konkurencjach. Jakie jest pana zdanie o rezygnacji ze startu Huberta Hurkacza, a co za tym idzie Jana Zielińskiego w grze podwójnej?

- Wielka szkoda, że kontuzja uniemożliwiła start Hubertowi, ale pomysł, żeby przyjechał kontuzjowany i udawał, że jest zdrowy, był mało poważny. W związku z sytuacją wokół Hurkacza ocena tenisa nie może być krytyczna, nawet jeżeli pozostałe nasze uczestniczki turnieju nie wygrały żadnego meczu.

Jaki więc model powinniśmy przyjąć, by na igrzyskach medali było więcej?

– Węgrzy stawiają na kilka dyscyplin: kajaki, pływanie, pięciobój nowoczesny i parę innych. Gdy Anglicy postawili na kolarstwo torowe – najwięcej medali zdobyli w Londynie w 2012 r., 8 lat po wprowadzeniu programu. U nas każdy zapewnia, że w jego dyscyplinie będą sukcesy i ma ambicje na pieniądze z dotacji publicznych. Jednocześnie największe związki skarżą się, że algorytm, według którego związki otrzymują fundusze, jest przestarzały, nie przystaje do rzeczywistości i aktualnych osiągnięć, więc należałoby go urealnić.

Wielu z komentatorów pana postu zwraca uwagę na wprost dramatyczny ogólny stan usportowienia w szkołach!

– I wszyscy mają stuprocentową rację. Ale moje punkty dotyczą tego, jak uratować – albo chociaż poprawić – sport wyczynowy w ciągu czterech najbliższych lat. Pomysły na młodzież – to już perspektywa przynajmniej dwóch olimpiad, czyli 8-12 lat.

Nie ma pan wrażenia, że po 10-11 medali zdobywamy na igrzyskach od 20 lat, więc źle z polskim sportem wyczynowym nie stało się teraz, ale znacznie wcześniej?

– Czy jest coraz gorzej? Nie jest, jest w dalszym ciągu za duża odległość do świata. Za cztery lata znowu zdobędziemy 10 medali. Pytanie, czy nas to satysfakcjonuje?

Rozmawiał Tomasz Mucha

PROPOZYCJE JERZEGO SKUCHY

Facebook, 11 sierpnia (pisownia oryginalna)

Zanim zacznie się tworzyć strategię dla polskiego sportu olimpijskiego, należy zastanowić się nad kilkoma jej aspektami jak np:

1. Ocena aktualnego stanu polskiego sportu oraz jego pozycji na świecie,

2. Podział sportów olimpijskich na grupy tak czy nie, wg aktualnego znaczenia w świecie np.:

a) Grupa TOP – sporty, które punktowały w IO 2016 lub 2020 lub 2024

b) Grupa Olimpijska - sporty, które uczestniczyły w IO 2016 lub 2020 lub 2024

c) Grupa Oczekująca – pozostałe sporty,

3. Opracowanie nowych zasad funkcjonowania PZS (Polskich Związków Sportowych)

4. Przywrócenie regulacji zawodu trenera, przywrócić system kształcenia i doskonalenia zawodowego,

5. Potrzeby inwestycyjne dla poszczególnych sportów olimpijskich wg ich rangi,

6. Analiza Systemu Sportu Młodzieżowego i skali jego wpływu na efekty olimpijskie,

7. Informatyzacja planowania i realizacji treningu,

8. Planowanie budżetu na sport olimpijski (w 4-letnim cyklu olimpijskim),

9. Rola IS-PIB w nowoczesnym wsparciu procesu treningowego czołowych zawodników.