Marek Sokołowski (z lewej) i Dawid Brehmer wierzą w umiejętności swoich podopiecznych. Fot. Dorota Dusik i Grzegorz Matla/Podlesianka


Dla kogo awans do 3. ligi?

Już w sobotę 11.00 w Bielsku-Białej Wapienicy pierwszy z dwóch meczów, którego stawką będzie awans na szczebel makroregionalny. Rezerwy Podbeskidzia podejmą Podlesiankę Katowice.


Emocje, związane z walką o mistrzostwo 4. ligi śląskiej, sięgają zenitu. Fakt, iż Podlesianka z 63 punktami zajęła 1. miejsce w grupie I (bramki 59:29), a Podbeskidzie II, zdobywając 63 „oczka” (91:37) wgrali grupę II, nie ma dziś większego znaczenia. Rozpoczyna się bowiem barażowa walka o 3. ligę i tylko jedna z tych drużyn zrealizuje swój cel.

Wprawieni w bojach

- Zespół przejąłem w styczniu - mówi trener rezerw Podbeskidzia, Marek Sokołowski. - Znałem zawodników, bo działając w klubie, byłem praktycznie na każdym spotkaniu „dwójki”. Wiedziałem więc co przejmuję i uważałem, że drużyna, która na półmetku była wiceliderem, ma dużą szansę na walkę o awans. Takie było zresztą pytanie na „dzień dobry” i odpowiedziałem, że podejmuję się wyzwania. W rundzie wiosennej udowodniliśmy, że jest to w naszym zasięgu, bo grając w optymalnym zestawieniu strzelaliśmy dużo goli i przegraliśmy jeden mecz, który można nazwać „wypadkiem przy pracy”. W dodatku zdobyliśmy Puchar Polski na szczeblu Śląskiego ZPN, wygrywając z dwoma solidnymi III-ligowcami, Górnikiem II Zabrze i LKS-em Goczałkowice. To też świadczy o tym, że zespół był dobrze przygotowany i mimo młodego wieku, bo w 20-osobowej kadrze jest 15 młodzieżowców, ma duży potencjał.

Pokrzyżowane plany

Na finiszu sezonu bielszczanie stracili jednak kilku zawodników i do najważniejszych spotkań przystąpią osłabieni. - Faktycznie, na początku rundy wiosennej myślałem, że nasz optymalny skład na walkę o 3. ligę będzie trochę inny - dodaje trener Sokołowski. - Kontuzje i sprawy regulaminowe trochę nas jednak osłabiły. Z powodów zdrowotnych wypadł Michał Stempniewicz, mający za sobą debiut w I zespole, a z powodów regulaminowych nie zagrają Marco Toro, którego i tak nie liczyłem w kontekście baraży, oraz Samuel Nnoshiri. Nigeryjczyk na finiszu rundy wiosennej prezentował wysoką formę i walory ofensywne ponad poziom 4. ligi. Jest to więc spory ubytek, bo strzelał sporo goli. Kontuzja oraz koniec kontraktu, a przede wszystkim jego niechęć do gry, albo raczej obawy, że coś się mu może stać, pokrzyżowały moje plany. Na ostatnich treningach szukaliśmy sposobu na zaskoczenie barażowego rywala. Mieliśmy analizę gry Podlesianki, ale przede wszystkim realizowaliśmy nasz mikrocykl treningowy. Chcemy zwieńczyć ten dobry sezon awansem.

Młodość kontra doświadczenie

- Ten sezon wiązał się z pracą długofalową - mówi trener Podlesianki, Dawid Brehmer. - Już poprzedni pokazał, że mamy bardzo silny zespół i mądrze pracujemy. Zabrakło jednak kilku punktów i nie udało nam się utrzymać pozycji mistrza półmetka. Wyciągnęliśmy wnioski, lekko zmodyfikowaliśmy zespół, w którym pojawiło się więcej doświadczenia, bo przyszli zawodnicy z ograniem ligowym. Po bardzo słabym początku wszystko „zatrybiło” i systematycznie brnęliśmy do przodu. Praktycznie od przedostatniej kolejki rundy jesiennej byliśmy liderem i fotela nie oddaliśmy, więc nie było to przypadkowe, tylko wypracowane zwycięstwo. Możemy stanąć do walki o 3. ligę, bo jest ona naszym celem. Nie stawiamy jednak sprawy zero-jedynkowo. Nikt u nas nie mówi: „awans albo śmierć”, ale z determinacją dążyliśmy do zapewnienia sobie prawa gry w barażach, a teraz w bojowych nastrojach przystępujemy do najważniejszych spotkań. Zespół jest świadomy, z czym wiąże się gra w barażach. Widać po zawodnikach, że to będzie duże wyzwanie, ale najważniejsze dla nas, dla sztabu jest to, że mamy do dyspozycji całą szeroką kadrę, czyli 23 osoby. Zapewnienie sobie 1. miejsca na kolejkę przed końcem pozwoliło oszczędzić piłkarzy, którzy mieli zagrożenia kartkowe oraz tych, którzy potrzebowali odpoczynku. Dzięki temu do tego pierwszego spotkania jesteśmy przygotowani w 100 procentach.

Siła w kolektywie

Podlesianka ma w swoich szeregach kilku zawodników, którzy mogą zadecydować o losach barażowej rywalizacji. - Naszą siłą jest kolektyw, więc nie pokuszę się o wskazanie liderów zespołu - dodaje trener Brehmer - ale najlepszym strzelcem jest Jacek Jarnot, a najwięcej asyst ma Łukasz Grzeszczyk, więc ich nazwiska na pewno dla kibiców są bardzo istotne. Przypomnę jednak, że naszym atutem była też dobra gra w defensywie. Straciliśmy najmniej goli w naszej grupie, więc bramkarz Artur Tomanek, który zanotował najwięcej czystych kont”, też jest ważną postacią za plecami solidnego bloku defensywnego. To nam też dawało potrzebny spokój i w takich meczach, które trzeba było „przecisnąć”, wygrywaliśmy 1:0. Najważniejsza w barażach jest jednak dyspozycja dnia i pod tym kątem pracowaliśmy w tym tygodniu. Z racji tego, że pierwszy mecz gramy na sztucznej murawie, przenieśliśmy się na sztuczną nawierzchnię. Trenowaliśmy na obiektach Rozwoju i Polonii Łaziska Górne oraz dopinamy sprawy organizacyjne, żeby jak najszybciej i jak najlepiej po sobotnim meczu zregenerować się przed wtorkowym rewanżem. W środę narzuciliśmy zespołowi szlif taktyczny i po piątkowym rozruchu będziemy już w pełni gotowi, żeby pokazać się z jak najlepszej strony w pierwszym meczu barażowej rywalizacji o awans do 3. ligi.

Jerzy Dusik