Sport

DJ w natarciu

Ben Griffin miesiąc temu sięgał po swoje pierwsze trofeum na PGA Tour. Teraz ma już dwa. I pomyśleć, że jeszcze niedawno rzucał golfa.

Ben Griffin w klasycznej tartanowej marynarce. Fot. Facebook PGA TOUR

Po raz pierwszy w najlepszej golfowej lidze świata wygrywał pod koniec kwietnia, w nietypowym, rozgrywanym parami turnieju Zurich Classic of New Orleans. Wystrzałowy duet uzupełniał wtedy jego przyjaciel Andrew Novak, tak jak on nieszczególnie wcześniej utytułowany. Przed Zurich Classic w zawodowym golfie obaj wygrywali poprzednio tylko raz, Ben na PGA Tour Canada, a Andrew na Korn Ferry Tour. W tym roku dobrzy koledzy przeżywają prawdziwy renesans. Novak z golfowego kopciuszka został jedną z bardziej rozpoznawalnych twarzy światowego golfa, a Griffin jest jednym z zaledwie czterech ludzi, którzy mogą pochwalić się więcej niż jednym zwycięstwem na PGA Tour w tym roku. To zacne grono uzupełniają: Sepp Straka, Scottie Scheffler i Rory McIlroy, który jako jedyny w tym zestawieniu zwyciężał trzykrotnie.

Powrót zza światów

Zurich Classic był dramatycznym zwrotem dla każdego z nich. Obaj pochodzą z Karoliny Północnej, znając się już od czasów juniorskich. Później ich ścieżki się rozeszły, jednak w ostatnich latach odnowili kontakt, rezydując na Sea Island i współpracując z tym samym trenerem w siłowni. Myślę, że to po prostu zatoczyło pełne koło powiedział po wspólnym triumfie Ben. Czuję, że podążaliśmy podobnymi ścieżkami do punktu, w którym jesteśmy dzisiaj. Zarówno Andrew, jak i ja, czuliśmy, że to tylko kwestia czasu. Obaj włożyliśmy w to sporo wysiłku, szczególnie w tym sezonie, ale także w poprzednim. Po prostu było dużo naszej ciężkiej pracy. Dla mnie to znaczy bardzo wiele, że to w końcu popłaciło i nareszcie udało się to zrobić. Nie mogłem sobie wyobrazić lepszego faceta, z którym mógłbym tutaj tego dokonać.

Benjamin Griffin ma za sobą wzloty i upadki. Był świetnym amatorem, wygrywając w trzech turniejach i dwukrotnie zdobywając prestiżowe wyróżnienie All-America. Po zakończeniu studiów na University of North Carolina w Chapel Hill, w 2018 roku przeszedł na zawodowstwo, próbując sił na PGA Tour Canada; wygrał tam od razu w swoim pierwszym sezonie. Rok później dostał się na Korn Ferry Tour, jednak szło mu jak po grudzie. W 2020 roku męczył się na PGA Tour Latinoamerica i LocaliQ Series – lidze stworzonej w odpowiedzi na pandemię Covid-19. Przygnieciony brakiem sukcesów, w kolejnym roku zdecydował się rzucić golfa i zająć pracą jako specjalista od kredytów hipotecznych, hobbystycznie kontynuując też oddawanie się pasji DJ’a. Nowe życie na tyle go pochłonęło, że niemal zapomniał o tym, że wcześniej zapisał się na kwalifikacje do US Open. Kiedy już sobie o tym przypomniał, nie chcąc marnować okazji i zainwestowanych pieniędzy, wziął wolne od roboty i z marszu zagrał w turnieju kwalifikacyjnym. Jak to często w takich sytuacjach bywa, awansował do etapu finałowego. Tam z kolei radził sobie wyśmienicie, jednym uderzeniem ocierając się o debiut w US Open. Tamte wydarzenia zmieniły jego spojrzenie na życie i po miesiącach rozłąki postanowił wrócić do golfa. Dzięki solidnym występom na 2022 Korn Ferry Tour wywalczył kartę na PGA Tour.

Determinacja

Aby w ogóle jego kariera mogła się wydarzyć, rodzice musieli wiele poświęcić. Kiedy był chłopcem, recesja w 2008 roku spowodowała, że jego rodzina straciła dom. Rodzice, którzy pracowali w branży nieruchomości, przeprowadzili się do mniejszego lokum. Wprowadzili też inne oszczędności, ale zadbali o to, aby ich syn, obiecujący młody golfista, mógł nadal trenować na publicznym polu w Chapel Hill. W tych trudnych czasach uderzanie piłek było jego pasją. Uwielbiał też godzinami ćwiczyć krótką grę i trenować na greenie, wyobrażając sobie, że wygrywa duży turniej. W niedzielę w Colonial Country Club, na legendarnym polu, na którym kiedyś tak lubił grać sam Ben Hogan, w swoich ciemnych okularach w stylu Top Gun wyglądał na pewnego siebie.  W trudnych warunkach zanotował rundę +1, a wietrzne popołudnie wystawiło na ciężką próbę każdy element jego gry. Opłaciły się te wszystkie godziny spędzone na niekończących się treningach. - To właśnie sprawiło, że ​​ dziś tutaj jestem – powiedział Griffin na konferencji prasowej, ubrany w tartanową marynarkę, którą otrzymuje zwycięzca Charles Schwab Challenge. Jestem bardzo pewny siebie w swojej krótkiej grze. Przypisuję to czasom juniorskiego golfa. Moi rodzice zrobili dla mnie tak wiele, gdy dorastałem. Wiem, że wiele dla mnie poświęcili i wiele z mojego sukcesu na finiszu przypisuję właśnie krótkiej grze. To mnie dzisiaj utrzymało na powierzchni i to właśnie robiłem jako dziecko. Pomogło mi to dzisiaj być tak dobrym na finiszu.

Rozpoczynając ostatni dołek, miał dwa uderzenia przewagi nad Mattim Szmidem i sytuacja wyglądała  dość klarownie. Niemiec postawił wszystko na jedną kartę, ale zagrał za daleko i w lewo. Piłka niemal wpadła do wody, jakimś cudem utrzymując się na skarpie. Griffin grał bezpiecznie przed green, jednak jego piłka zatrzymała się niemal na ścianie bunkra. Czekało go ekwilibrystyczne zagranie – stał w piasku, z piłką na wysokości kolan. Złapał kij w połowie trzonka i zagrał fantastycznie, półtora metra za flagę. Kiedy już wydawało się, że jest po wszystkim, Matti wyczarował nieprawdopodobnego loba prosto do dołka, zaliczył birdie i nagle to Griffin musiał trafić na zwycięstwo! Nie pomylił się jednak, zdobywając swój pierwszy indywidualny tytuł w lidze. W tym roku był już pięć razy w najlepszej dziesiątce turniejów PGA Tour. W zeszłym tygodniu zajął 8. miejsce w PGA Championship – to był jego pierwszy raz, kiedy zagrał w weekend turnieju wielkoszlemowego.  To szaleństwo, jak szybko wszystko może się zmienić w tej grze stwierdził.

Na podium załapał się jeszcze Amerykanin Bud Cauley, dzięki rundzie 67 awansując ostatniego dnia o siedem pozycji. Czwartym miejscem podzielili się wielcy rywale z Ryder Cup – numer 1 Scottie Scheffler i Tommy Fleetwood – nieznośnie regularnie plasujący się w najlepszej dziesiątce, wciąż bez zwycięstwa w lidze.

Polacy w Hiszpanii

PGA Tour przenosi się do królestwa Jacka Nicklausa, na Memorial Tournament presented by Workday, rozgrywany w Muirfield Village Golf Club. Memorial zadebiutował w Muirfield Village w 1976 roku i jest jednym z najdłużej rozgrywanych w tym samym miejscu turniejów ligi. Scottie Scheffler będzie bronił tytułu, a 18-krotny mistrz wielkoszlemowy Jack Nicklaus tradycyjnie będzie gospodarzem przedostatniego flagowego turnieju sezonu. Turniej transmitowany będzie wieczorami na platformie Max oraz powinien też pojawiać się w Eurosporcie 2. Ze względu na toczący się w tym samym czasie tenisowy Roland Garros, tej drugiej opcji nie da się zagwarantować, ani tym bardziej określić czasowo.

DP World Tour zagra od czwartku w Austrii, podczas Austrian Alpine Open presented by SalzburgerLand. W pierwszym po czterech latach turnieju tej ligi w Austrii nie zagra jednak gwiazda rzymskiego Ryder Cup – Austriak Sepp Straka, wybierający Memorial Tournament. Niedzielna transmisja z Gut Altentann Golf Club w Salzburgu na jednej z anten Polsatu Sport, najprawdopodobniej Premium 3, z komentarzem golfowej służby sprawozdawczej, Jacka i Andrzeja Personów.

W czwartek natomiast rozpocznie się kolejny turniej HotelPlanner Tour Challenge de Cadiz. W Iberostar Real Golf Novo Sancti Petri wojować będzie aż trzech Polaków – zwyciężający w tej lidze w 2022 roku – Mateusz „Gradi” Gradecki, Michał „Bardżi” Bargenda i jego młodszy kolega, reprezentujący razem z nim drużynę wielokrotnych Klubowych Mistrzów Polski z Sobieni – Nikolas „Gigant” Tymiński. 

Kasia Nieciak

WYNIKI

„Gradi”, Bardżi i Gigant zagrają w Hiszpanii. Fot. Team Poland