Sport

Diament z Barcelony

Wicemistrzowie świata żegnają się z turniejem. Szans na tytuł pozbawił ich 16-latek!

Lamine Yamal zdobył swoją pierwszą bramkę na Euro. Fot. PAP/EPA

Francja przed spotkaniem z Hiszpanią nie zdobyła na Euro gola z gry. Wszystkie trafienia drużyna Didiera Deschampsa zawdzięczała bramkom samobójczym i bramce z rzutu karnego Kyliana Mbappe. To mogło budzić niepokój fanów z Francji przed półfinałowym starciem z Hiszpanami. W końcu ekipa Luisa de la Fuente gra najciekawiej spośród wszystkich zespołów na mistrzostwach. Jednak fatalna seria bez bramki Francuza z gry została przerwana. Trójkolorowi w pierwszej połowie spotkanie z „La Furia Roja” wyszli na prowadzenie.

Spłacone zaufanie

W 8 minucie do siatki Unaia Simona trafił Randal Kolo Muani. Napastnik Paris Saint-Germain w drugim meczu z rzędu zagrał od pierwszej minuty. Szansę od selekcjonera wykorzystał najlepiej, jak potrafił. Gdy z lewego skrzydła piłkę dośrodkował Mbappe, 25-latek zgubił krycie i bezproblemowo umieścił piłkę w siatce strzałem głową. Wydawało się, że Iberyjczycy znaleźli się w niemałych opałach. Nie warto było jednak wątpić w Hiszpanów, którzy jeszcze przed zmianą stron zdobyli dwie bramki.

Najmłodszy w historii

Najpierw swoim geniuszem zabłysnął Lamine Yamal. Fantastyczny nastolatek popisał się świetnym uderzeniem z dystansu w 21 minucie. Po nim futbolówka uderzyła w słupek i wpadła do bramki. Tym samym utalentowany piłkarz Barcelony został najmłodszym strzelcem gola na Euro, w dniu meczu mając 16 lat, 11 miesięcy i 27 dni. Ważniejsze od statystyk było jednak to, że Yamal doprowadził do wyrównania, a Hiszpania uwierzyła, że jest w stanie jeszcze przed zakończeniem pierwszej połowy zdobyć kolejną bramkę. Tak się stało już w 26 minucie. Tym razem Dani Olmo zaprezentował próbkę swoich możliwości. Będąc w polu karnym, oddał strzał, a piłka odbiła się po drodze od nogi Julesa Kounde i wpadła do siatki. Początkowo wydawało się, że gola należy uznać za trafienie samobójcze, jednak bramka została przyznana graczowi RB Lipsk.

Zmiany na nic się zdały

Francja, zaczynająca drugą połowę z niekorzystnym wynikiem, musiała szukać pomysłu na to, jak ograć hiszpańską defensywę. Mecz jednak stał się zdecydowanie bardziej zamknięty. Zaczęło brakować klarownych okazji do zdobycia gola po jednej i po drugiej stronie boiska. Dlatego Didier Deschamps dość szybko zdecydował się na wprowadzenie trzech graczy z ławki rezerwowych, zmieniając ustawienie na bardziej ofensywne. W 62 minucie na murawie pojawili się Eduard Camavinga, Antoine Griezmann oraz Bradley Barcola i to oni mieli odmienić losy Francji w półfinale.

Gra Trójkolorowych zdecydowanie uległa zmianie. Częściej meldowali się pod „16” Unaia Simona, ale wciąż brakowało im wykończenia. Pomimo tłoku w ataku, za każdym razem brakowało piłkarza, który mógłby zakończyć sytuację celnym strzałem. Dlatego na ostatnie kilkanaście minut spotkania selekcjoner Francji zdecydował się na kolejną zmianę, wpuszczając na boisko rasowego snajpera, Oliviera Girouda. Nie miało to żadnego znaczenia. Odpowiedzialni w defensywie Iberyjczycy nie dali się zaskoczyć, a Francja nadal była nieskuteczna. Dzięki temu Hiszpanie stali się pierwszymi finalistami mistrzostw Starego Kontynentu. W pełni na to zasłużyli, ponieważ podczas turnieju udowodnili, że w piłkę dalej można grać ładnie i wygrywać.

Kacper Janoszka