„Diablo” wyrzucony!
W kontrowersyjnej gali FAME 22, którą na sobotę zaplanowano na warszawskim stadionie PGE Narodowym, nie weźmie udziału były mistrz świata.
Gale „freak fightowe” mogą promować przemoc i inne patologiczne zachowania – w tej sprawie do przewodniczącego KRRiT, Ministerstwa Aktywów Państwowych, dyrektora Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej oraz Prokuratury Okręgowej w Warszawie wystąpił zastępca RPO, Stanisław Trociuk. Podjął tę sprawę w związku ze skargami dotyczącymi organizacji 31 sierpnia 2024 r. Gali Fame MMA na stadionie PGE Narodowym w Warszawie.
Z materiałów przedstawionych RPO wynika, że podczas tzw. gal freak fightowych i towarzyszących im wydarzeń, w tym materiałów zamieszczanych w social mediach, może dochodzić do przemocy fizycznej, słownej i psychicznej, dręczenia ludzi, pochwalania i nawoływania do popełniania przestępstw oraz prezentowania treści pornograficznych. „Co więcej, mogą one zachęcać odbiorców do zachowań niemoralnych oraz sprzecznych z prawem. Szczególnie niepokojące jest to, że dostęp do tych materiałów mają dzieci, w szczególności na Galę Fame MMA, odbywającą się na Stadionie Narodowym, wstęp mają osoby, które ukończyły 12. rok życia, jeśli będą pod opieką osoby dorosłej” - zaznaczono w nich.
Federacja FAME oświadczyła, że: „Tomasz Adamek, Krzysztof Włodarczyk, Piotr Lisek, Piotr Świerczewski, Ewa Brodnicka, Ewa Piątkowska to światowej klasy sportowcy, niektórzy reprezentowali nasz kraj na igrzyskach olimpijskich. Jesteśmy dumni, że o każdej z tych osób możemy powiedzieć zawodnik/zawodniczka FAME. Jesteśmy pewni, że swoją postawą promują właściwe wartości i nie mają nic wspólnego z zachowaniami patologicznymi”.
Komentując to oświadczenie, trzeba jednak stwierdzić, że chociaż wymienione nazwiska rzeczywiście budzą szacunek, to jednak ich występy podczas gal FAME ze sportem nie mają już nic wspólnego. Motywacją dla nich – mających już sobą piękne kariery – są tylko wysokie, a nawet bardzo wysokie gaże. Przykładowo dla Adamka za walki z Mamedem Chalidowem i Patrykiem Bandurskim wynosiły ponad milion złotych. I tyle, albo więcej „Góral” z Gilowic zainkasuje za sobotni występ przeciwko Kasjuszowi „Donowi Kasjo” Życińskiemu, który znany jest z tego, że... jest znany. Ma jednak za sobą bokserskie doświadczenia, był nawet brązowym medalistą mistrzostw Polski.
Bardziej egzotycznego rywala miał mieć inny były bokserski mistrz świata, Krzysztof „Diablo” Włodarczyk, bo gracza e-sportowego (w serii Counter-Strike) Jarosława „pashaBiceps” Jarząbkowskiego. Do walki nie dojdzie, bo decyzją federacji FAME „Diablo” został wyrzucony. Powodem nieobecność na poniedziałkowej konferencji prasowej promującej galę, a także słowa dyskredytujące przeciwnika. Czy jest czego żałować? Moim zdaniem – absolutnie nie. Ale Włodarczyk być może żałuje, że nie zarobi łatwych pieniędzy. Świadczyć o tym może nagranie na jego profilu na Instagramie, w którym... zaprasza na sobotnią walkę. „Witam wszystkich kibiców, Jarka i swoich. Słuchajcie, jest zamieszanie. Nieważne, co tu się dzieje wokół, ale liczy się to, co będzie 31 sierpnia w klatce. To rozwieje wszelkie wątpliwości. Zapraszam 31 sierpnia na PGE Narodowy. Nie może was tam nie być. Do zobaczenia”.
I o co w tym wszystkim chodzi? Może tylko o „podgrzanie” atmosfery wokół wydarzenia na Narodowym i zwiększenie zainteresowania zakupem biletów i dostępów do transmisji?
Andrzej Wasik