Sport

Derby w cieniu tarapatów

Piast ma 33 miliony złotych długu, a jeśli w grudniu klub nie spłaci 14 z nich, to po nowym roku straci licencję na grę w ekstraklasie! Planem ratunkowym miasta na razie jest pożyczka…

Jeśli finanse Piasta się nie poprawią, to ekstraklasa może odlecieć gliwiczanom, jak balony na zdjęciu… Fot. Łukasz Sobala / PressFocus.pl

PIAST GLIWICE   

Mecze Piasta z Górnikiem w ostatnich latach były nielicznymi derbami na Górnym Śląsku i dostarczały mnóstwa emocji. W niedzielę na stadionie w Zabrzu dojdzie do kolejnej potyczki sąsiadów, lecz w Gliwicach od kilku dni najważniejszym tematem jest nie mecz, a sytuacja finansowo-organizacyjna klubu. W czwartek tą sprawą zajmowali się gliwiccy radni, a w piątek sytuację naświetlili na specjalnie zwołanym briefingu przedstawiciele władz miasta i klubu. To, co kibice mogli usłyszeć, przyprawia o ciarki, bo jeśli w najbliższych tygodniach nie zostanie spłacona część ogromnych już długów, to 1 stycznia 2025 roku Piast, który jest pod nadzorem komisji licencyjnej, straci prawo gry w ekstraklasie!

Dług rósł jak na drożdżach

Łukasz Lewiński od kilku miesięcy jest prezesem klubu z Okrzei. Od początku jego głównym zadaniem była analiza sytuacji finansowej klubu oraz wprowadzenie planu naprawczego. Ta pierwsza część się zakończyła i przyniosła zatrważające wnioski. – Przeprowadziliśmy audyt, z którego wynika, że dług wynosi ok. 33 miliony złotych i co najgorsze systematycznie rósł od ostatnich kilku lat. Czerwona lampka powinna się zapalić już trzy lata temu, gdy za sezon 2021/22 strata wynosiła 6 mln zł. Rok później było to 13 milionów, a teraz dług przekroczył 30… - wyjaśnia prezes Lewiński. Przyczyn takiego stanu jest kilka: zmarnowanie okresu pomistrzowskiego, słabe przychody, brak sprzedaży piłkarzy i pensje. – W pewnym momencie na wynagrodzenia dla piłkarzy klub wydawał 96 procent, a bywało, że i 103 procent przychodów. Piłkarzom obiecywano coś, czego nie dało się zrealizować. W efekcie wielu nie chciało i nie chce przedłużać wygasających kontraktów, więc klub na nich nie zarobi. W czerwcu zmagaliśmy się z zaległymi pensjami, premiami czy składkami na rzecz ZUS-u. Na klub nałożony jest nadzór komisji licencyjnej PZPN – dodaje sternik gliwiczan.

Licencja wisi na włosku!

Ów nadzór sprawia, że Piastowi grozi odebranie licencji i to już po Nowym Roku! – Jesteśmy na bieżąco w kontakcie z PZPN. Cieszę się, że nasze działania sprawiły, że relacje z federacją są oparte na partnerskich stosunkach. Sytuacja wygląda jednak tak, że dzięki przegłosowanej w czwartek na sesji rady miasta pożyczce, spłacone zostaną cztery miliony złotych długu, co pozwoli pospłacać najpotrzebniejsze rzeczy. To jednak kropla w morzu potrzeb, bo w grudniu trzeba spłacić kolejne 14 milionów, aby licencja na grę w ekstraklasie do lata została utrzymana – wyjaśnia  Łukasz Lewiński. Władze Gliwic opracowują więc program naprawczy i chcą ratować ekstraklasę dla miasta. – Wiemy, jak Piast jest ważny dla lokalnej społeczności i jak mocno wpływa na promocję miasta, to ekwiwalent liczony w setkach milionów złotych. Dlatego chcemy naprawić sytuację i szukamy najlepszych rozwiązań. Niestety, nie jest to takie proste, m.in. z powodu blokowania naszych propozycji przez mniejszościowego udziałowca, pana Zbigniewa Kałużę – wyjaśnia pani prezydent Gliwic Katarzyna Kuczyńska-Budka.

Oporny udziałowiec

Sporą część konferencji poświęcono właśnie panu Kałuży, który posiada ok. 26 proc. akcji i jak przekazują obecne władze… blokuje pomysły naprawcze klubu. – Tak naprawdę mamy trzy możliwości poprawy sytuacji finansowej. Pierwsza to nowy inwestor, druga to podwyższenie kapitału, trzecia pożyczki. Zgodnie z deklaracją pana Kałuży sprzed roku o możliwości oddania swoich udziałów za złotówkę, zwróciliśmy się do niego o taką możliwość, ale w odpowiedzi usłyszeliśmy, że może on sprzedać udziały po cenie rynkowej. Takową w październiku przedstawiliśmy panu Kałuży, gdyż jako miasto chcemy posiadać pełnię władzy, jeśli mamy wszystko naprawiać, lecz do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi - mówi Jarosław Zięba, wiceprezydent Gliwic. Co więcej, Zbigniew Kałuża jako mniejszościowy udziałowiec, skutecznie blokuje zwiększenie kapitału spółki. – Nie mamy żadnych instrumentów, by zmusić pana Kałużę do ustępstw. Nadal jednak jesteśmy chętni odkupić jego udziały – dodają władze klubu. 

Problemy odbijają się na wynikach?

Na razie jednak leczenie może być tylko doraźne i po przegłosowaniu czteromilionowej pożyczki w listopadzie, w ostatnim miesiącu roku radni będą głosowali nad uchwałą o podwyżce w wysokości 14 milionów. – W tym tygodniu spotkałam się z radnymi, by nakreślić im sytuację, to samo będę robiła w grudniu. Chciałabym, aby mieli oni dostęp do audytu. Dobrze by było, gdyby mniejszościowy udziałowiec Piasta też zapoznał się z audytem – dodaje prezydent Kuczyńska-Budka. Czy w takich okolicznościach drużynie Piasta uda się zmobilizować na derby i pozostałe tegoroczne spotkania? – Nie mam najmniejszych wątpliwości, bo drużyna sportowo robi co może. Obecnie zaległe pensje są wypłacone piłkarzom – podkreślił prezes klubu z Okrzei, w którym szykuje się naprawdę gorąca zima.

(KRIS)

TRZY PYTANIA DO...

Aleksandara Vukovicia, trenera Piasta

Musimy przetrwać

1. Zazwyczaj przed derbami z Górnikiem dużo mówiło się o sprawach sportowych. Tym razem wszyscy żyją kłopotami klubu…

- Gdy przyszedłem tutaj, „wymyśliłem” na prawą obronę Arkadiusza Pyrkę i od tego czasu klub nie sprowadził innego gracza na tę pozycję. Próbujmy sobie radzić, to jest mało doceniane i rozumiane. Kiedy mówi się o piłkarzach, to zwykle w kontekście ich zarobków i zaległości. Trudniej zrozumieć jak to jest cały czas mieć wrażenie, że ta praca nie jest momentami wspierana na takim poziomie, aby można oczekiwać większego rozwoju. To boli. Człowiek chce grać o coś więcej niż tylko przetrwanie. Prawda jest taka, że musimy zadbać o to, aby klub przetrwał i wyszedł na prostą.

2. Nie jesteście faworytem meczu z Górnikiem, a w dodatku ostatnie wyniki Piasta też nie napawają optymizmem. Liczy pan, że trudna sytuacja zadziała mobilizująco?

- Nie jest łatwo. Do tego nie mieliśmy gdzie trenować, nie wiadomo, co będzie jutro. A czekają nas derby. Ja mam w sobie tyle ambicji i charakteru, że mimo trudności nigdy nie odpuszczę. Wierzę w swoją drużynę, w to, że jest w stanie bić się o dobry wynik z Górnikiem na jego stadionie.

3. Sportowo też nie jest dobrze, bo sytuacja kadrowa chyba nie należy do optymalnych?

- Los nas nie oszczędza. Chorzy są Jakub Czerwiński i Grzegorz Tomasiewicz. Nie trenują, zobaczymy, czy uda się ich postawić na nogi, ale i tak ciężko będzie od nich oczekiwać stu procent bo będą osłabieni, a Jorge Felix dopiero wrócił po chorobie.