Sport

Derby to mecz z Ruchem

Rozmowa z Lukasem Podolskim, piłkarzem Górnika Zabrze, mistrzem świata z 2014 roku

Dwa lata temu w pucharowym meczu z GieKSą Lukas Podolski dwa razy trafił do siatki. Jak będzie w sobotę? Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus.pl

Jak podchodzi pan do śląskiego klasyka?

- Nie możemy zapomnieć, jakie są oczekiwania ludzi. Wiele razy mówiłem, że nie możemy być ślepi na to, co jest w klubie. Naszym celem nie jest walka o mistrzostwo, czy puchary. Na razie jesteśmy, gdzie jesteśmy, to początek sezonu. Jasne, za nami trzy kolejne porażki i to nie jest fajne, tym bardziej że na początku rozgrywek dobrze nam szło. Szkoda, że te mecze tak oddaliśmy. Nie powinno tak być, ale tak czasami w piłce jest. Co do sobotniego meczu, to jak widzimy podczas spotkań u siebie, stadion jest w miarę pełny, strefa kibica przed stadionem żyje. Marketing klubu zrobił duży krok do przodu i tak to powinno wyglądać. Trzeba budować tę markę zarówno na boisku, jak i poza nim. Idziemy w dobrym kierunku, a w kolejnych latach chcemy budować Górnika na boisku. Czasami się trafia z piłkarzami, czasami nie. My nie jesteśmy jeszcze tak ustawieni, jak inni. Tacy piłkarze jak Yokota, Okunuki, Ennali czy Włodarczyk pograją u nas rok i odchodzą, bo nie jesteśmy w stanie ich utrzymać. W przyszłości to musi inaczej wyglądać.

W Wielkich Derbach Górnego Śląska trafiał pan z Ruchem. Czy podobnie będzie z GKS-em Katowice i czy liczby Lukasa Podolskiego, których w tym sezonie brakuje, ruszą z miejsca?

- Nie zgadzam się. W Górniku - na 90 rozegranych meczów - mam z 20 bramek i 20 asyst. Jak się to policzy na procenty i na mój wiek, to można być z tego zadowolonym. Czy to są derby? Tego do końca nie wiem, dla mnie prawdziwe derby to spotkanie z Ruchem. Na takie mecze czeka cała Polska. Gramy teraz z sąsiadem, jest zgoda kibicowska, na pewno będzie dobra atmosfera, bo na spotkanie przyjeżdża ponad 4000 kibiców gości. Dla obu klubów będzie to dobrze wyglądało, a na boisku, wiadomo, gramy o trzy punkty. To jest nasz cel.

Dlaczego Górnik nie potrafi zaprezentować swojego potencjału?

- Jest dużo zmian, nie jest łatwo. Na pewno mogłoby to w naszym wypadku wyglądać lepiej, jeżeli chodzi o punkty. W zeszłym roku na letnim obozie dostawaliśmy w łeb i każdy się martwił, jak to będzie w lidze wyglądało. Teraz było inaczej. Mamy trzy porażki z rzędu. Potencjał w tym zespole jest, ale potrzeba cierpliwości. Mamy wielu dobrych zawodników, którzy do nas przyszli, ale jeszcze nie złapali formy. Nasze mecze wyglądały OK. Na pewno nie powinniśmy tak grać i tak się prezentować, jak w tych przegranych ostatnio meczach z beniaminkami, z Lechią i Motorem. W takich spotkaniach trzeba się prezentować dużo lepiej. Brakowało u nas charakteru. Co z tego, że posiadanie piłki mieliśmy na poziomie 60 procent? To nie wystarczy, trzeba z tego więcej wyciągnąć. To jednak dopiero początek. Nie mamy wielkiego celu, cały czas mówię: gramy i na koniec zobaczymy, jak to będzie wyglądać.

Będzie lepiej jeśli chodzi o grę i wyniki?

- Jest głośno o naszych trzech kolejnych porażkach, a na początku dobrze to wyglądało - lepiej niż w poprzednich latach. Te ostatnie przegrane to popsuły, ale trzeba pamiętać, że sezon jest długi, do rozegrania jeszcze wiele kolejek, a u nas jest wielu dobrych zawodników. Potrzebują jednak jeszcze trochę czasu. Jasne, jak byliby tacy zawodnicy, jak Kapralik czy Ennali, to byłaby jakość, ale nie jesteśmy w stanie co rok znaleźć takich graczy. Mamy teraz Ismaheela, który z meczu na mecz wygląda lepiej. Obyśmy na drugie skrzydło również znaleźli kogoś odpowiedniego, a jak nie, to trzeba grać innym stylem i zobaczyć, jak to wyjdzie.

Taofeek Ismaheel to piłkarz na miarę Yokoty, Ennaliego, Kapralika?

- W tych ostatnich latach, jak przyszedłem do Zabrza, to i tak lepiej to wygląda, bo skończyliśmy na 8. oraz 6. miejscu i to było super. Teraz trzeba budować dalej. Ludzie w biurze codziennie pracują, żeby marka Górnika jeszcze lepiej wyglądała. Teraz na boisku trzeba znaleźć pewność siebie i kolejnych piłkarzy, których będziemy sprzedawać. Wiadomo, najlepiej żeby ich zostawić, a dołączyć kolejnych dobrych, ale jak się ma długi i nie ma kasy, to trzeba sprzedawać, bo za chwilę znowu będziemy płakać, że w Górniku nie ma na wypłaty. Trochę cierpliwości, trochę czasu i będzie z tego coś dobrego.

Nastroje przed derbami?

- Jak już mówiłem, dla mnie derby to mecze z Ruchem. Graliśmy z nim dwa razy i było super. W sobotę jasne, będzie fajnie, bo stadion będzie pełny, a my wiadomo, gramy o trzy punkty. Za nami trzy kolejne ligowe porażki i teraz trzeba się postarać, żeby były trzy kolejne wygrane. Na trybunach będzie się pewnie działo, będzie oprawa, race, ale dla mnie najważniejsza jest nasza wygrana.

Pana rola w Górniku wykracza daleko poza boisko. Doradza pan zarządowi, jest blisko tego co dzieje się w gabinetach. Jest blisko pół roku po wyborach samorządowych, mówiło się o prywatyzacji Górnika, a teraz ten temat w ogóle nie istnieje. Jak to wygląda? Idzie to w dobrym kierunku?

- A skąd pan wie, że się nic nie dzieje?

Pytam…

- Mówił pan, że nic się nie dzieje... Czasami na komentarze mediów czy kibiców trzeba uważać. Nie jest tak, że możemy powiedzieć, że mamy inwestora, jest dobrze i przed sezonem stawiamy sobie za cel walkę o puchary, tak jak to jest w innych klubach. W innych klubach, jak nie będzie pucharów, to mają finansowy problem. Tak jest nie tylko w ekstraklasie, ale w zagranicznych klubach również. Są zespoły czy kluby, które mówią przed sezonem, że drużyna jest dobra, finanse też i stawiają sobie walkę o pierwszą piątkę. My tak daleko nie jesteśmy i trzeba uważać. Kibice na Twitterze puszczają sobie jakieś komentarze i się nie przejmują. Ważne jest to, co się w klubie dzieje. Trzeba budować powoli, zdrowo i w tym kierunku idziemy. Frekwencja na naszych meczach jest, strefa przy stadionie działa, marka rośnie. Jest duże zainteresowanie wokół klubu. Trzeba mieć cierpliwość, a nie mówić,że w tym sezonie gramy o pierwszą trójkę.

Rozmawiał Michał Zichlarz