Sport

Derby dla Hutnika

Drużyna z Suchych Stawów jako pierwsza znalazła sposób na beniaminka z Nowego Sącza i zajęła jego miejsce na fotelu lidera.

W meczu czołowych drużyn nikt nogi nie odstawiał - tu o piłkę walczą Patryk Kieliś (z prawej) i Daniel Pietraszkiewicz. Fot. Marta Badowska/PressFocus

Chociaż Kraków i Nowy Sącz dzieli około półtorej godziny jazdy samochodem (odległość o 90 do 102 km), konfrontację Hutnika i Sandecji można było „podciągnąć” pod derby Małopolski i tak też je okrzyknięto. Mecz zapowiadał się frapująco, bo oba zespoły całkiem udanie rozpoczęły sezon i są zaliczane do ścisłej czołówki. Beniaminek przyjechał na Suche Stawy jako lider tabeli i jako jedna z czterech drużyn bez porażki.

To zwiastowało emocje, ale pierwsze dwa kwadranse ich nie przyniosły. Sygnał do śmielszych ataków dał Patryk Kieliś, który huknął z woleja po dośrodkowaniu Krystiana Bracika, ale bramkarz Sandecji był na posterunku. Kieliś nie ustawał w staraniach i po chwili wywalczą przez siebie piłkę przeniósł nad poprzeczką. Śladem kolegi poszedł Daniel Hoyo-Kowalski, główkując po rzucie wolnym. Goście odpowiedzieli dwukrotnie, lecz Tomasz Kołbon skiksował, a Kacper Talar spudłował. Premierową odsłonę zakończyło uderzenie Kielisia z ostrego kąta w słupek.

Trudno powiedzieć, co zawodnicy obu drużyn robili w przerwie, ale można się domyślić, że regulowali celowniki, bo po zmianie stron doczekaliśmy się bramek. Ta dla Hutnika była „zemstą” za zmarnowane okazje Simeona Oure (cudowna interwencja Damiana Hoyo-Kowalskiego) i Arkadiusza Orła. Po ćwiczonym dośrodkowaniu Wojciecha Słomki z rzutu rożnego na dalszym słupku dobrze znalazł się Dawid Burka, główkując do siatki. Z powodu ślimaczącego się otwarcia stadionu w Nowym Sączu (ma do niego dojść w najbliższąniedzielę) kibice Sandecji nie mogą wspierać swego zespołu u siebie, ale na wyjazdy jeżdżą sporą grupą i jak ryknęli, że chcą gola, to go dostali. Swoje zrobili rezerwowi; z podania Adama Brenkusa skwapliwie skorzystał Rafał Wolsztyński, płasko uderzając po „długim” z 14 metrów. Od czego jednak krakowianie mają Kacpra Prusińskiego? Od zdobywania ważnych bramek. Czołowy strzelec 2. ligi otrzymał podanie od Ksawerego Semika, nic sobie nie zrobił z obecności rywala, umiejętnie utrzymał się przy piłce i strzałem po ziemi posłał ją do siatki. To jego 5. gol w sezonie!Rozmiary wygranej nowego lidera mogli powiększyć Mateusz Sowiński, Bartłomiej Kasprzak, a zwłaszcza Artem Motrycz, który nie zdołał sfinalizować kontry.

Marek Hajkowski

OCENA MECZU

◼  Hutnik Kraków - Sandecja Nowy Sącz 2:1 (0:0)

1:0 - Burka, 50 min (głową), 1:1 - Wolsztyński, 75 min, 2:1 - Prusiński, 77 min

HUTNIK: Damian Hoyo-Kowalski - Burka, Daniel Hoyo-Kowalski, Bracik, Gandziarowski (80. Motrycz) - Kieliś (90. Jopek), Urbańczyk, Semik (80. Rzepka), Słomka, Prusiński - Śliwa (53. Sowiński). Trener Krzysztof ŚWIĄTEK.

SANDECJA: Jeleń - Ogorzały (63. Wolsztyński), Błyszko, Słaby (46. Kasprzak), Nawotka (73. Smajdor), Talar - Oure, Skałecki, Kołbon (72. Brenkus), Pietraszkiewicz - Orzeł (63. Ziętek). Trener Łukasz MIERZEJEWSKI.

Sędziował Maciej Kuropatwa (Katowice). Widzów 700.

Żółte kartki: Daniel Hoyo-Kowalski, Motrycz - Pietraszkiewicz, Błyszko.


GŁOS TRENERÓW

Łukasz MIERZEJEWSKI: - Prowadziliśmy grę, mieliśmy sytuacje, ale naszą bolączką była skuteczność. To nasza pierwsza porażka w tej rundzie, ale niepowodzenia są wpisane w sport.

Krzysztof ŚWIĄTEK: - Kolejny raz jestem dumny z zespołu, który zostawił kawał zdrowia. Wygraliśmy bardzo trudny mecz, jesteśmy szczęśliwi, ale czka nas dużo pracy i musi nas cechować pokora.