Sport

Demony powróciły...

W trzecim secie GKS prowadził 15:10, ale w jednym ustawieniu stracił przewagę i to był najważniejszy moment meczu.

Jan Firlej umiejętnie kierował swoimi kolegami i potwierdził reprezentacyjne aspiracje. Fot. Marta Badowska/Press Focus

- Bez względu na naszą sytuację w tabeli będziemy walczyć do końca, bo tylko to nam pozostało – deklarują przy każdej okazji siatkarze GKS-u Katowice. Wprawdzie przegrali po raz dwudziesty, tym razem z czołowym zespołem ze stolicy 1:3, ale pozostawili po sobie dobre wrażenie. Za to nie otrzymuje się jednak punktów i GieKSa może powoli się przygotowywać do sezonu na zapleczu PlusLigi.

- Demony powróciły w trzecim secie, bo prowadziliśmy 15:10, lecz w jednym ustawieniu straciliśmy przewagę i w rezultacie przegraliśmy. Ten moment był kluczowy dla końcowego rezultatu, ale takich już mieliśmy – niestety – w tym sezonie wiele – powiedział środkowy GKS-u, Maciej Wóz, który miał okazję zaprezentować się w dłuższym wymiarze czasowym i swoją postawą mile zaskoczył.

Ekipa PGE Projektu pojawiła się w szopienickiej hali po efektownych i zwycięskich występach w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Była zdecydowanym faworytem i jedyną zagadką miały być rozmiary wygranych w poszczególnych setach. Piotr Graban, trener gości, do podstawowego składu desygnował atakującego Linusa Webera oraz przyjmującego Tobiasa Branda. Bartłomiej Bołądź miał trochę odpocząć po trudach dotychczasowych występów. Szybko jednak okazało się, niemiecki atakujący jest bezproduktywny i po nieudanym serwisie oraz ataku został zastąpiony przez Bołądzia.

W 1. odsłonie początek był wyrównany (11:11), ale goście uzyskali 2-punktową przewagę i potem ją skrzętnie utrzymywali. Skuteczny blok mocno dał się we znaki gospodarzom i on zapewnił warszawianom wygraną. Wejście Woza uszczelniło grę na siatce, choć w blokach w całym meczu było 10-5 dla gości. 

W drugiej partii katowiczanie podjęli walkę, choć początek należał do PGE Projektu. Po udanych atakach Aymena Bouguerry oraz Łukasza Usowicza GKS wyszedł na powadzenie 19:17. I już go nie oddał. Artur Szalpuk był skutecznie zatrzymywany przez Woza. 

Gospodarze kontynuowali dobrą grę w trzeciej partii. Prowadzili 15:10 i trener Graban w krótkim czasie wziął dwie przerwy. Po nich jego podopieczni solidnie popracowali zagrywką. Asa zaliczył rozgrywający dobry mecz Jan Firlej, a trzy punkty zdobył Jurij Semeniuk. Do tego duetu dołączył Bołądź atakami i serwisem. 

Przegrana w trzeciej odsłonie zupełnie rozkleiła gospodarzy. Goście objęli prowadzenie 8:6 i potem tylko je powiększali. Przy stanie 15:10 trzema asami z rzędu popisał się Tobias Brand i w tym momencie nikt nie miał wątpliwości, że teraz będzie dogrywanie meczu.

- W ostatnim secie wszystko nam się rozsypało, od przyjęcia po atak – dodał środkowy GKS-u. - Chcemy wygrywać i będziemy szukać punktów z Norwidem.

Siatkarzom GKS-u nie pozostało nic innego, jak walczyć o swoje nowe miejsca pracy.

(sow)

◼  GKS Katowice – PGE Projekt Warszawa 1:3 (21:25, 25:22, 22:25, 15:25)

KATOWICE: Tuaniga, Bouguerra (24), Usowicz (13), Domagała (11), Berger (6), Hudzik (1), Mariański (libero) oraz Gibek, Wóz (6), Gomułka, Fenoszyn. Trener Emil SIEWIOREK.

WARSZAWA: Firlej (2), Brand (17), Kochanowski (8), Weber, Szalpuk (14), Semeniuk (12), Wojtaszek (libero) oraz Bołądź (15), Borkowski, Wrona (2), Tillie, Kowalczyk. Trener Piotr GRABAN.

Sędziowali: Tomasz Flis (Kraków) i Sławomir Gołąbek (Kędzierzyn-Koźle). Widzów 731.

Przebieg meczu

I: 9:10, 13:15, 17:20, 21:25.

II: 8:10, 14:15, 20:18, 25:22.

III: 10:8, 15:10, 17:20, 22:25.

IV: 7:10, 10:15, 11:20, 15:25.

Bohater – Tobias BRAND.