Deja vu
Rozmowa z Mateuszem Kowalczykiem, pomocnikiem GKS-u Katowice
Mateusz Kowalczyk wierzy w to, że GieKSa zacznie grać tak dobrze, jak w poprzednim sezonie. Fot. Sebastian Sienkiewicz / Press Focus
Drugi raz z rzędu GKS przegrał przy Roosevelta 0:3. Jak to ocenić?
– W sobotę mieliśmy problemy ze stwarzaniem okazji, ale do 40 minuty wydawało się, że może z czasem bramka przyjdzie. W końcu jednak straciliśmy gola po błędzie w ustawieniu. Na drugą połowę chcieliśmy wyjść zmotywowani. Chcieliśmy zdobyć bramkę, ale przeżyliśmy deja vu z zeszłego roku, gdy też przegraliśmy 0:3. Górnik miał mecz pod kontrolą. Miałem wrażenie, że rywale dochodzili łatwo do sytuacji, a my czekaliśmy na wyrok.
Kibice zapewne sądzili, że po wygranej z Arką nadejdzie przełamanie i GieKSa zacznie regularnie wygrywać. Co poszło nie tak?
– Zagraliśmy poniżej oczekiwań. Nie funkcjonowaliśmy w pressingu tak, jak w poprzednim meczu z Arką. Wiadomo, mieliśmy piłkę, ale graliśmy nią na swojej połowie. Gdy natomiast przedostawaliśmy się na połowę Górnika, nie wiedzieliśmy, co z futbolówką zrobić. Dopiero pod koniec drugiej połowy oddaliśmy dwa strzały, które teoretycznie mogłyby zamienić się na gola.
W sześciu pierwszych meczach sezonu GKS stracił 13 bramek. Więcej, 17, straciła tylko ostatnia w tabeli Lechia. Z czego to wynika?
– Tracimy dużo bramek i czujemy to, że wielu z nich moglibyśmy uniknąć. Przez złe ustawienie czy przegrane pojedynki tracimy gole… Musimy się otrząsnąć, bo w tamtym sezonie słynęliśmy z tego, że dobrze wyglądaliśmy w defensywie i przeciwnicy nie dochodzili do sytuacji. Z kolei teraz mam wrażenie, że my musimy się mocno starać, walczyć o to, żeby zdobyć bramkę, a naszym rywalom przychodzi to z łatwością, po dwóch-trzech podaniach. Coś jest nie tak, musimy to przeanalizować i z nowymi siłami przeciwstawić się Radomiakowi, bo to będzie dla nas bardzo ważne spotkanie.
W sześciu kolejkach czterokrotnie przegraliście, w sumie zdobyliście cztery punkty i jesteście w strefie zagrożonej spadkiem. Ma pan wrażenie, że po roku gry w ekstraklasie rywale nauczyli się już tego, jak gra GKS?
– Mówi się, że drugi sezon po awansie jest trudniejszy. W pierwszym roku graliśmy się „na euforii”, rywale jeszcze nas tak dobrze nie znali. Mecz z Arką był jednak dla nas bardzo udany i nie można się załamywać z powodu porażki z Górnikiem. Jestem spokojny o to, że z czasem nasza gra się zazębi i będziemy prezentować poziom, do którego przyzwyczailiśmy kibiców w poprzednim roku. Z Legią też pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę. To nie jest tak, że z dnia na dzień zapominamy o tym, jak mamy grać. Mecz z Górnikiem po prostu nie poszedł po naszej myśli. Widać w nim natomiast było, że mamy problem ze zdobywaniem pierwszych bramek – we wszystkich meczach, w których straciliśmy punkty, pierwsi traciliśmy gola. W takich sytuacjach gra się trudniej, trzeba gonić wynik. Z kolei z Arką, gdy strzeliliśmy pierwsi, wygraliśmy.
Rozmawiał Kacper Janoszka
