Sport

Defensywny dylemat „Sagana”

Przed meczem w Szczecinie sen z powiek trenera Zagłębia Sosnowiec spędza obsada linii obrony.

Marek Saganowski ma twardy orzech do zgryzienia... Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus

W ostatnim starciu z GKS-me Jastrzębie (1:0) czwartą żółtą kartkę w sezonie obejrzał Grzegorz Janiszewski i w wyjazdowym meczu ze Świtem Szczecin (sobota, 14.00) nie będzie mógł pomóc kolegom z zespołu. To oznacza, że po raz pierwszy trener Marek Saganowski będzie musiał dokonać zmian na środku defensywy. Od początku rozgrywek szkoleniowiec Zagłębia stawiał na tercet: Janiszewski, Andrzej Niewulis i Roko Kurtović. Ponadto blok defensywny uzupełniali wahadłowi. Po dwóch porażkach z Hutnikiem Kraków (2:3) oraz Olimpią Elbląg (1:4) przed meczem z Pogonią Grodzisk Mazowiecki zanosiło się na roszady w obronie, ale do tego starcia - z powodu załamania pogody - w pierwotnym terminie nie doszło do skutku. Po przymusowej przerwie kolejnym rywalem Zagłębia było Podbeskidzie i mecz w Bielsku-Białej zakończył się remisem 0:0. Co ciekawe, trener Saganowski jeszcze raz zaufał wyżej wymienionej trójce. Podobnie było we wspomnianym starciu z Jastrzębiem.

- Cieszę się, że drugi raz z rzędu zagraliśmy na zero z tyłu. To pokazuje, że drużyna idzie w dobrym kierunku. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że jeszcze nie wszystko wygląda tak jakbyśmy chcieli, ale najważniejsze jest to, że mamy komplet punktów - mówił po ostatnim meczu trener Saganowski.

Kolejne „żółtko” Janiszewskiego jednak powoduje, że „Sagan” jest zmuszony dokonać korekty. Boli go zwłaszcza fakt, że wykluczony zawodnik w ostatnim meczu należał do najpewniejszych punktów zespołu. Szkoleniowiec sosnowiczan ma dwa wyjścia - pozostać przy grze trójką środkowych obrońców i do Niewulisa oraz Kurtovicia dokooptuje któregoś z młodzieżowców (pod uwagę może brać Bartosza Chęcińskiego lub Mikołaja Staniaka, którzy w tym sezonie na szczeblu centralnym pokazali się tylko w przegranym meczu Pucharu Polski z Sandecją Nowy Sącz) lub zdecydować się na zmianę systemu gry i wystawić czwórkę defensorów z klasycznymi, bocznymi obrońcami. W przypadku tego drugiego wariantu parę środkowych obrońców utworzą Niewulis i Kurtović. Trener Saganowski modyfikował ustawienie podczas ostatniego meczu, więc nie można wykluczyć, że i tym razem zdecyduje się na innowacje. Pauza Janiszewskiego nie byłaby problemem, gdy w pełni sił był Ołeksij Bykow, który wciąż dochodzi do siebie po kontuzji kolana. Nie można jednak wykluczyć, że szkoleniowiec Zagłębia postanowi dać szansę jednemu z młodzieżowców i w newralgicznej formacji zachowane zostanie status quo.

Zagłębie w dwóch ostatnich meczach nie straciło bramki, a dzięki trafieniu Bartosza Snopczyńskiego przełamało serię meczów bez wygranej. Przełamała się drużyna, przełamał się sam strzelec, dla którego było to trzecie trafienie w sezonie. - Ostatni raz do siatki rywali trafiłem 31 sierpnia w przegranym meczu z Hutnikiem. Potem była porażka w Elblągu, z Podbeskidziem zagrałem tylko 5 minut, a spotkanie z Jastrzębiem zacząłem na ławce. Cieszę się, że w końcu udało nam się wygrać. Dla mnie to także było przełamanie, bo trochę czekałem na kolejną bramkę, a przecież napastnika się z tego rozlicza. Na pewno ten gol smakował bardziej niż ostatni, bo dał upragnione zwycięstwo. Mam nadzieję, że dorobek bramkowy powiększę w kolejnym meczu - powiedział Snopczyński, trzeci w tym sezonie piłkarz Zagłębia, który po wejściu z ławki wpisał się na listę strzelców. Wcześniej dokonali tego Emmanuel Agbor i Patryk Mularczyk.

Krzysztof Polaczkiewicz