Daliśmy kibicom powody do radości

Rozmiary zwycięstwa z Hutnikiem Kraków przerosły oczekiwania trenera Dawida Pędziałka. Fot. Arkadiusz Kogut/gksjastrzebie.com

Daliśmy kibicom powody do radości

Rozmowa z [Dawidem Pędziałkiem], trenerem GKS-u Jastrzębie

Wynik meczu z Hutnikiem przerósł pańskie oczekiwania czy może liczył pan na takie właśnie - efektowne - rozpoczęcie nowego sezonu?

- Lepszej inauguracji sezonu nie mogliśmy sobie wymarzyć. Wspaniała pogoda, dobry przeciwnik, wspaniała publiczność, mam na myśli oczywiście naszych kibiców. Zacznę od podziękowań właśnie dla nich. Od początku do końca nas dopingowali i byli naszym dwunastym zawodnikiem. Wierzę, że będzie tak przez cały sezon, niezależnie od tego, czy będą dobre momenty, czy gorsze, bo w sporcie różnie bywa. Teraz wygraliśmy 5:0, cieszymy się, jest świetnie, ale słabsze momenty na pewno przyjdą. Liczę, że kibice będą nas wspierać od pierwszej do ostatniej minuty, niezależnie od wyników. Przechodząc do meczu - uważam, że byliśmy do niego świetnie przygotowani, mimo że był pierwszy w sezonie. Zebraliśmy sporo informacji na temat Hutnika, oglądaliśmy też jego sparingi „na żywo”, dlatego niczym nas nie zaskoczył. Uważam, że od początku do końca był on pod naszą pełną kontrolą, zarówno z piłką, jak i bez piłki. Były też momenty, że dobrze pracowaliśmy w obronie niskiej, funkcjonowaliśmy tak, jak sobie życzyliśmy. Kontrola nad meczem została potwierdzona bramkami. Sytuacji było więcej, ale nie można być pazernym, bo wynik jest okazały. Daliśmy naszym kibicom sporo powodów do radości. Zwycięstwo 5:0 czy 1:0 jest tak samo punktowane, więc teraz trzeba zrobić wszystko, żeby dobrze przygotować się do następnego meczu z Olimpią Elbląg, przed którym mamy troszkę dłuższy mikrocykl, bo zagramy w sobotę. Mamy zatem czas, by odpowiednio się do niego przygotować i pojechać do Elbląga po zwycięstwo.

Nad obsadą ilu pozycji się pan zastanawiał? A może od początku tygodnia było już wiadomo, kto wybiegnie w podstawowej jedenastce?

- Skład wykrystalizował się w środę, czyli dwa dni przed meczem. Wcześniej były dwa znaki zapytania, bo na kilku pozycjach mamy dwóch równorzędnych zawodników, którzy bardzo dobrze prezentowali się w okresie przygotowawczym. Ale nazwiska zostawię dla siebie. Z Hutnikiem zawodnicy, którzy weszli z ławki rezerwowych, utrzymali poziom i intensywność meczu. Bardzo dobrze pracowali nie tylko ci piłkarze, którzy pojawili się na boisku, ale również ci, którzy nie zagrali. Mieliśmy wprawdzie trochę „główkowania”, jaki skład desygnować do gry, ale w środę ten „problem” zniknął.

Jakie były powody absencji najlepszego snajpera drużyny Michała Bednarskiego w ostatnich sparingach przed sezonem?

- Michał miał dolegliwości w końcówce poprzedniego sezonu; to był problem ze ścięgnem Achillesa. Walczyliśmy z czasem, żeby wszystko było OK do inauguracji bieżących rozgrywek. W dwóch ostatnich tygodniach normalnie trenował, lecz chcieliśmy go oszczędzić w sparingach. Znamy jego wartość i nie chcieliśmy go narażać na uraz. Cieszę się, że tak to się wszystko skończyło. Michał zdążył i z Hutnikiem potwierdził swoją jakość.

Jak długo nie będzie mógł grać Jakub Iskra?

- Kuba wrócił po kontuzji, ale przyplątał mu się inny uraz mechaniczny. Myślę, że jest to kwestia czterech tygodni, by znowu był do naszej dyspozycji. Plus minus tydzień w lewo lub w prawo, ale w ostatniej chwili na pozycję prawego wahadłowego udało nam się pozyskać Janka Flaka z Wisły Puławy, który przeciwko Hutnikowi spisał się solidnie. Przede wszystkim jednak będziemy chcieli Kubę porządnie wyleczyć, bo jak wiadomo runda jest długa, do tego dochodzi jeszcze Puchar Polski. Iskra jest ważnym zawodnikiem dla nas i na pewno będzie bardzo potrzebny w dalszej części sezonu.

Czy zawodnicy z kadry pierwszego zespołu będą „schodzili” do rezerw, by „łapać” minuty w 5. lidze?

- Oczywiście, będą „schodzili”, jednak kadrę mamy troszkę mniejszą niż w ubiegłym sezonie, dlatego zawodników, którzy będą zasilali drugi zespół, będzie mniej. W nim będziemy chcieli ogrywać przede wszystkim chłopaków z klubowej akademii, którzy zostali włączeni do kadry pierwszej drużyny. Oni muszą regularnie grać, by się rozwijać. Mówię przede wszystkim o chłopakach z rocznika 2007. Coraz mocniej pukają do pierwszego zespołu, by najpierw znaleźć się w kadrze meczowej, a później zadebiutować w rozgrywkach 2. ligi. Wszystko jest otwarte, ale to właśnie oni będą głównie zawodnikami zasilającymi drużynę rezerw. Sporadycznie, gdy mecze nie będą kolidowały, albo komuś będziemy chcieli „dograć” minuty, to na pewno tacy zawodnicy również będą „schodzili”do rezerw.

Rozmawiał Bogdan Nather