Przed Sebastianem Brockim i jego chorzowskimi kolegami jeszcze niejedna trudna przeszkoda. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus


Dali sobie szansę?

Ruch Chorzów, czyli dawny Clearex, zanotował historyczne zwycięstwo z Jagiellonią Białystok, ale jego sytuacja wciąż jest bardzo trudna.

 

Na ten moment w Chorzowie wszyscy kibice długo czekali. Futsalowy Ruch triumfował pod nową nazwą po raz pierwszy, a ogólnie w tym sezonie po raz trzeci. Dwie poprzednie wygrane miały miejsce jesienią, w meczach z Sośnicą Gliwice u siebie (5:2) i z... Jagiellonią na wyjeździe (5:4). Tym razem chorzowianie drużynę z Białegostoku pokonali na własnym terenie 4:1 i to zwycięstwo zapamiętają na długo.

 

Strata nadal spora

- Wyszarpaliśmy punkty walką, determinacją i zaangażowaniem do ostatniej sekundy. Zapunktowaliśmy po raz pierwszy w tej rundzie. Z przebiegu gry może nie byliśmy stroną dominującą, ale wynik cały czas był korzystny dla nas, co dawało nam pewien spokój i możliwość skupienia się na swoich założeniach, czyli odpowiedzialnego bronienia na swojej połowie. Takie założenia były zresztą od początku spotkania. Wykorzystaliśmy większość okazji, ale nie wszystkie zdołaliśmy zamienić na gole. Mogliśmy zamknąć wynik troszkę wcześniej. Najważniejszy jest jednak efekt końcowy - analizował na chłodno zawodnik Ruchu Michał Dubiel, który zwycięstwo nad Jagiellonią podsumował słowami. - Daliśmy jeszcze sobie szansę.

Spotkanie drużyn ze strefy spadkowej było bardzo dramatyczne. Dwóch graczy gości zostało ukaranych czerwonymi kartkami, co w wąskiej kadrze „Jagi” poczyniło wielkie spustoszenie. Ruch w drugiej połowie to wykorzystał, zdobywając dwie bramki, po uderzeniach Sebastiana Brockiego i Mariusza Segeta. Po tej wygranej sytuacja „Niebieskich” znacząco się nie zmieniła. Nadal są na przedostatnim miejscu i choć zbliżyli się do Jagiellonii na punkt, to dystans do bezpiecznej strefy wciąż jest spory. Obecnie wynosi 11 „oczek”, a do końca sezonu pozostało 9 kolejek. Chorzowianie muszą również pamiętać, że z drużynami, które gonią, mają gorszy bilans bezpośrednich spotkań, więc na koniec sezonu muszą mieć punkt więcej od rywala. - To były bardzo ważne 3 punkty, bo dzięki nim doskoczyliśmy do Jagiellonii - mówi Michał Tkacz, jeden z najbardziej doświadczonych zawodników chorzowskiej ekipy. - Oczywiście nadal sporo tracimy, ale dawno nie czuliśmy smaku zwycięstwa i było ono dla nas budujące. Liczymy, że będzie to dla nas motywacja, by w kolejnych spotkaniach również punktować - dodaje gracz Ruchu.

 

Bez złudzeń

Po meczu z ekipą z Podlasia chorzowianie mówią odważnie, że walka o utrzymanie trwa. Jagiellonia, chociaż ma punkt więcej, już stawia sprawę jasno. Porażka w Chorzowie prawdopodobnie przekreśliła jej szanse na utrzymanie. - W pierwszej połowie mieliśmy sporo sytuacji, ale ich nie wykorzystaliśmy. Ten mecz nam pokazał, że futsalowa ekstraklasa w tym zestawieniu nie jest chyba dla nas. Musimy odbudować nie tylko morale, ale i cały zespół na poziomie pierwszoligowym, a później będziemy chcieli od razu awansować, jeżeli chcemy utrzymać futsal w mieście. Nie mamy złudzeń - mówi Karol Domalewski, trener białostoczan.

 

Broni nie złożą

Liczby dla „Niebieskich” są bardzo bolesne. Dotychczasowe wyniki pokazują, że Ruch w tym sezonie wygrywa jedynie z drużynami, które są w jego zasięgu i plasują się w strefie spadkowej. W konfrontacjach z wyżej notowanymi nie zdobył nawet punktu. - Warto było sobie przypomnieć, jak smakuje zwycięstwo. Walczymy dalej. Nie składamy broni, do końca sezonu będziemy walczyć o utrzymanie - to raz jeszcze Michał Tkacz, który w meczu z Jagiellonią jako pierwszy wpisał się na listę strzelców. W najbliższą sobotę chorzowianie zostaną podjęci przez Rekord Bielsko-Biała, jednego z faworytów do mistrzostwa.

 

FOGO FUTSAL EKSTRAKLASA


W meczu zaległym

We-Met Futsal Club Kamienica Królewska - Eurobus Przemyśl 1:3 (0:1)

Bramki: Choszcz 36 - Tubau 1, Pawlak 25, Bruninho 35.

 

(m)