Nadchodzi długo wyczekiwany start Ekstraklasy.
W naszym obozie wyczekiwanie jest ogromne, a emocje podbija fakt, że w przerwie między rozgrywkami dokonano rewolucji kadrowej. Trzeba brać poprawkę na to, że sparingi to tylko sparingi, ale nowi zawodnicy mogą budzić nadzieje. W okresie przygotowawczym mierzyliśmy się z solidnymi drużynami i gra wyglądała dobrze, a nowe nabytki pokazały, że drzemie w nich potencjał. Wydaje się, że drużyna budowana na ten sezon ma jeszcze większe inklinacje do gry atakiem pozycyjnym, gdyż widać po nowych piłkarzach dobre wyszkolenie techniczne i zmysł do kombinacyjnej gry. To była bolączka w zeszłym sezonie, bo mecze z teoretycznie słabszymi przeciwnikami, w których powinniśmy przejmować inicjatywę, szły nam jak po grudzie.
Przez to zaprzepaściliśmy szansę na podium w końcówce sezonu, bo straciliśmy punkty w meczach z Puszczą Niepołomice i Stalą Mielec. Jeśli chce się grać o coś, to należy los brać we własne ręce i dać większe szanse szczęściu, tym bardziej że w erze VAR-u częste atakowanie pola karnego po prostu się opłaca bardziej niż bronienie. Wchodząc często w szesnastkę przeciwnika, można wywalczyć rzut karny poprzez poszukanie faulu czy zagrania ręką przez obrońcę. Dokładnie z tych samych powodów oddawanie inicjatywy przeciwnikowi stanowi zagrożenie pod własną bramką.
Jan Urban lubi mówić o tym, że chce grać ofensywnie i teraz otrzymał zawodników do tego predysponowanych. Pamiętajmy też, że za Urbana dotąd kiepsko zaczynaliśmy sezon. W niedzielę gramy na Lechu, więc nie ma nic do stracenia. Jeśli Górnik ma grać o coś, to musimy przestawiać się na myślenie, że nie ma co patrzeć na rywala. Należy grać swoje i w myśl starej dewizy „gra się tak, jak przeciwnik pozwala” należy narzucać warunki gry.
Należy też oczekiwać poprawy zachowania przy stałych fragmentach gry, bo to mocno kulało w defensywie i ofensywie. U nas ma kto walczyć w powietrzu, a na brak zawodników umiejących dostarczyć dobrą piłkę też narzekać nie możemy… W Poznaniu tylko zwycięstwo!