Obserwowałem pierwszy zimowy sprawdzian Rakowa z niepokojem. I to wielki, patrząc na notoryczny problem jakim były i nadaj są problemy ze zdrowiem stoperów. Nowy zawodnik „Medalików”, Peter Bartath wystąpił na środku obrony. Warto jednak podkreślić, że to nominalnie środkowy pomocnik. Inny, potencjalny gwiazdor, Eric Otieno podobno dzisiaj ma dołączyć do drużyny. O grze innych graczy na razie wypowiadać się nie chcę, bo i na nich przyjdzie czas. Wyjątkiem jest Matej Rodin.

 

Mam wrażenie, że gdzieś już tą płytę słyszałem. Gość wyjechał z polskiej ligi jako solidny gracz. Wyjechał do mocniejszego klubu, tam złapał poważną kontuzję, nie grał, a Raków wyciągnął do niego „pomocną dłoń”. Liczę tylko na to, że tym razem nie skończy się jak z Adrianem Gryszkiewiczem czy Adnanem Kovaceviciem. Pierwszy nie miał okazji zagrać w pierwszym zespole, ale jeżeli prezentowałby się jak Kovacević, to dzięki Bogu, że go nie widzieliśmy na murawie! Mistrzowi Polski nie przystaje kontraktować takich graczy. Ale jednak takich ma.

 

Dodajmy to tego Milana Rundicia, który wiecznie ma problemy zdrowotne i zobaczymy, że Raków nie dysponuje w zasadzie jakąkolwiek rezerwą na wypadek innych urazów. Klub szuka alternatyw w najmniej oczekiwanym kierunku, gdyż nie ma pewności, że Rodin zdrowotnie da radę. Treningi są bardzo ciężkie, szczególnie dla wysokich graczy. Przecież oglądaliśmy to na przykładzie Tomasa Petraska i Andrzeja Niewulisa. Tak „Peti”, jak i „Niewul” miesiącami wracali do zdrowia.

 

Najwyraźniej Barath nie był ściągany przez klub z myślą o środku pola, gdzie wyrwa jest równie wielka co jesienią w obronie. Doliczając do tego porażkę z NS Mura ze Słowenii, to aż strach patrzeć, co będzie się działo na wiosnę. Mieliśmy gonić czołówkę. Zamiast tego może nas czekać walka o utrzymanie miejsca w pucharach. Owszem, patrząc na ostatnie 10 lat to i tak byłby sukces. Apetyt jednak rośnie, bardzo dynamicznie. Jeżeli z Łudogorcem nasza gra będzie wyglądać jak teraz, to mam ogromne obawy... Paweł Rybka