Czy to już kryzys?
Dwie porażki z rzędu ostudziły przedsezonowe zapędy MKS-u Kluczbork. W piątek będą chcieli przełamać się w derbach z Polonią Nysa.
Ciekawe, w jakim nastroju będą trener Łukasz Ganowicz (z lewej) i jego współpracownicy po dzisiejszych derbach w Nysie... Fot. Facebook/MKS Kluczbork
Wydawało się, że drużyna, która w poprzednim sezonie zajęła drugie miejsce i dopiero w barażach przegrała walkę o awans, w tym również mocno włączy się w walkę o najwyższe cele. Początek był całkiem niezły - dwie wygrane oraz remis, ale w trzech ostatnich meczach MKS zapisał do ligowej tabeli zaledwie punkt i osunął się na ósme miejsce w tabeli. - O kryzysie absolutnie nie można mówić, bo to tylko dwa przegrane mecze, choć dla kogoś mogą być aż dwa. Przyzwyczailiśmy kibiców w ostatnich latach do serii kilkunastu z rzędu wygranych i dużo osób głowami jest jeszcze w tamtym sezonie - mówi nam trener ekipy z Kluczborka Łukasz Ganowicz.
Czy porażki ze Słowianinem Wolibórz oraz rezerwami Zagłębia (obie w stosunku 1:2) wywołały lekką nerwowość wśród działaczy? - Jeśli drużyna przegrywa, to zawsze pojawiają się pewne pytania, wiadomo jaki zawód wykonujemy. Mogę jednak powiedzieć, że czuję pełne wsparcie od zarządu. Mam ten kredyt zaufania, a najważniejsze, że ma go drużyna. Robimy wszystko, aby wrócić na ścieżkę zwycięstw. Te ostatnie mecze nie wyglądały najgorzej w naszym wykonaniu, ale nie przeniosło się to na punkty. Brakuje nam trochę jakości w kluczowych momentach - mówi trener, który z MKS-em związany jest dziesięć lat, wliczając czas spędzony jako zawodnik. - W zeszłym sezonie też była taka sytuacja, że przegraliśmy dwa mecze z rzędu, pojawiły się pewne nerwy, ale potem wygraliśmy 11 spotkań z rzędu - dodaje Ganowicz.
Coraz mocniejsza III liga
Pewnym usprawiedliwieniem dla MKS-u może być to, że latem kluczborczanie przeszli małą rewolucję kadrową. - Mamy nową drużynę, która musi się zgrać. Mamy kryzys, ale zdrowotny. Wypadło nam kilku podstawowych zawodników w ostatnich dwóch tygodniach - kontynuuje Ganowicz. Trener MKS-u nie ma też wątpliwości, że w III lidze z każdym sezonem poziom rywalizacji jest coraz wyższy. - Widać to choćby po beniaminkach, które po awansie solidnie się wzmocniły. Liga na pewno jest też bardziej wyrównana. Sporo klubów wprost mówi o tym, że chce się bić o awans. Jest też coraz więcej dobrych piłkarzy w tej lidze. Gołym okiem widać, że są tu też coraz większe pieniądze i profesjonalizm w klubach - wylicza szkoleniowiec.
"Lubię takie mecze"
Doskonałą okazją do przełamania będą piątkowe derby Opolszczyzny z Polonią Nysa. Rywale, podobnie jak MKS po niezłym wejściu w sezon ostatnio złapali zadyszkę zdobywając dwa punkty w trzech ostatnich meczach. - Mamy okazję upiec kilka pieczeni na jednym ogniu, bo bardzo potrzebujemy punktów, a dominacja w regionie to też zawsze dodatkowa motywacja. Szczerze mówiąc lubię takie mecze i mógłbym je rozgrywać co tydzień. Drużyna jest mocno podrażniona, choć staramy się do tego meczu podchodzić z dużym spokojem. W zeszłym roku graliśmy z nimi w Pucharze Polski i najlepiej tego nie wspominamy. Wtedy to był taki kubeł zimnej wody i liczę, że te ostatnie porażki też tak na nas podziałają - mówi Ganowicz.
O co MKS będzie w stanie powalczyć w tym sezonie? - Kiedy przychodziłem do Kluczborka miałem poukładać drużynę i odmienić jej styl. Dwa lata temu zajęliśmy trzecie miejsce, przed rokiem drugie, więc teraz kibice chcieliby pewnie pierwszego. Wiadomo, że chciałoby się cały czas poprzeczkę podnosić w górę. W grudniu będziemy wiedzieć na ile to jest realne, a w czerwcu nastąpi rozlicznie naszych celów - kończy szkoleniowiec.
Mariusz Rajek
