CZY KNICKS SIĘ PODNIOSĄ?


NBA

Po dwóch meczach we własnej hali Denver przegrywał z Minnesotą 0-2. Okazało się, że to dla obrońców tytułu nic wielkiego. Po kolejnych dwóch spotkaniach w Minneapolis straty zostały odrobione! W niedzielę w Target Center Nuggets już do przerwy zapewnili sobie 15 punktów przewagi (64:49) i potem kontrolowali przebieg wydarzeń. Gospodarzom nie pomogła fantastyczna dyspozycja Anthony'ego Edwardsa (44 punkty, 5 trójek, 5 zbiórek, 5 asyst) oraz double double Rudy’ego Goberta (11 punktów, 14 zbiorek). Nikola Jokić był liderem z prawdziwego zdarzenia, to on czuwał, by przewaga Nuggets w decydujących momentach czwartej kwarty nie topniała. Serb zdobył 35 punktów, dodał do tego 7 asyst, 7 zbiórek i 3 przechwyty. Jokić miał wsparcie w partnerach - Aaron Gordon zanotował 27 punktów, 7 zbiórek i 6 asyst, a Jamal Murray dorzucił 19 oczek i 8 asyst. - To jest seria. Wygraliśmy dwa mecze w Denver, ale wiedzieliśmy, że dalej wcale nie będzie prosto - komentował Edwards.Kolejne spotkanie we wtorek w Denver.

Podobnie sytuacja rozwija się w parze New York - Indiana. Knicks prowadzili 2-0, ale po meczach w Indianapolis jest już remis 2-2. W niedzielę Pacers wręcz zdemolowali rywali. Po trzech kwartach przewaga gospodarzy wynosiła blisko 40 punktów (101:63). Nowojorczycy z powodu kontuzji grają w play offach praktycznie jedną piątką. I to zaczyna przynosić coraz gorsze skutki. - Jesteśmy rozczarowani. Musimy to naprawić, wejść w kolejny mecz z wolą i determinacją, odpowiedzieć na to, co się stało w Indianapolis. Ten zespół odpowiadał w ten sposób przez cały sezon – mówił po spotkaniu szkoleniowiec Knicks Tom Thibodeau. Tyrese Haliburton zdobył dla Indiany 20 punktów, T.J. McConnell kończył mecz z 15 punktami i 10 asystami. Mecz numer pięć we wtorek w Madison Square Garden.

 (pp)