Czy Jordan nas uratuje?
Mimo ośmiu sparingów prawdziwe oblicze naszej reprezentacji pozostaje wielką niewiadomą.
Jordan Loyd dołączył do nas przed trzema tygodniami, a już trudno sobie wyobrazić kadrę bez niego. Fot. Facebook Kosz Kadra
Startują mistrzostwa Starego Kontynentu. 24 najlepsze zespoły zagrają w czterech grupach w czterech krajach. Zaczynamy w czterech miastach: w Tampere (Finlandia), Katowicach (Polska), Limassol (Cypr) oraz w Rydze (Łotwa). Faza pucharowa zostanie rozegrana w tym ostatnim mieście. Złotych medalistów poznamy 14 września.
Nie bójmy się Słowenii!
Polacy są gospodarzami grupy D. Zagrają w katowickim Spodku. Po serii sparingów nadal nie wiadomo na co stać Biało-czerwonych. - Rośniemy pod względem charakterologicznym. Nie załamujemy się jak dawniej - mówił po sparingu z Finami w Sosnowcu Mateusz Ponitka. - W przeszłości były sytuacje, gdzie podobne spotkania przegrywaliśmy różnicą 30 punktów, bo rozsypywaliśmy się mentalnie. Tutaj nie mieliśmy ze sobą trenera, bo z powodu dyskwalifikacji opuścił ławkę, na naszych kontach było kilka fauli technicznych, a dalej walczyliśmy i dawaliśmy z siebie wszystko - tłumaczył kapitan polskiego zespołu.
Charakter rzeczywiście wydaje się naszą siłą, ale umiejętności to już jednak duży znak zapytania. Wspomniani Finowie w Sosnowcu robili co chcieli, łatwo wywieźli wygraną. Przegraliśmy też z nisko notowanym Senegalem, nie daliśmy rady Szwedom w jednym ze sparingów w Spodku. Mieliśmy kłopoty ze zbiórką, zbyt często faulowaliśmy. Był problem ze skutecznością. Na koniec Finowie rozbili nas raz jeszcze, w Espoo.
Mimo to wydaje się, że w grupie poza Francuzami jesteśmy w stanie wygrać z każdym. Zaczynamy od spotkania ze Słoweńcami. To rewanż za sensacyjnie wygrany przez Biało-czerwonych mecz w ćwierćfinale poprzedniego EuroBasketu. Polacy wcale nie stoją na straconej pozycji. Słowenia w sierpniu przegrywała mecz za meczem, a media donosiły o tarciach i fatalnej atmosferze w zespole. Słowne pojedynki żony i brata zwolnionego z reprezentacji weterana Zorana Dragicia z trenerem Aleksandarem Sekuliciem odbiły się szerokim echem. Padły takie słowa jak cyrk, klaun, kwasi-trener czy Pinokio. Słoweńców jednak lekceważyć nie można, bo Luka Doncić jest w znakomitej formie i teoretycznie sam może rozstrzygnąć mecz. Wieczorna potyczka Polaków ze Słoweńcami w czwartek w Spodku zapowiada się wyjątkowo ciekawie. Od tego starcia mogą zależeć dalsze losy obu drużyn.
Sprowadzony w ostatniej chwili do kadry Jordan Loyd (sukces dyplomacji naszej federacji) może być naszym zbawcą. Amerykanin, który na co dzień gra w euroligowym AS Monaco, świetnie wypadł w debiucie przeciwko Szwedom, nie zawodził też w innych meczach. - Staram się uczyć jak najwięcej od moich kolegów z zespołu. Nasze nastawienie jest takie, że zawsze będziemy grać mocno. Żadnego poddawania się, pełna koncentracja na walkę. Wchodząc na parkiet zawsze trzeba dawać z siebie 1000 procent. Gra dla reprezentacji to dla mnie nowe doświadczenie, ale bardzo mi się podoba. Nie mogę się doczekać kolejnych wyzwań. Celem na EuroBasket jest wygrywanie - przekonywał Amerykanin. Od jego występu w Katowicach oraz w Rydze zależy bardzo wiele. - To bardzo ciężki turniej i wydarzy się w nim tak wiele, że wszystkie prognozy się posypią. Nasi potrzebują meczu do „dotarcia trybów". Skład jest podobny, jak trzy lata temu. Zobaczymy czy Łączyński i Loyd mogą dać więcej niż Slaughter. W takich zawodach jeden mecz może wyprowadzić na wyższy poziom, czego życzę z całego serca chłopakom i kibicom - mówi nam były reprezentacyjny środkowy Jarosław Jechorek.
Jokić wrócił po złoto
Faworytami EuroBasketu wydają się Francuzi, Serbowie i Niemcy. Nieprzypadkowo są to zespoły z największą liczbą graczy NBA. W Serbii jest aż pięciu graczy zza oceanu, u Francuzów czterech, a Niemcy mają takich zawodników trzech.
Nikola Jokić wakacje zaczął od ulubionych wyścigów konnych, licznych zabaw czy ścigania się z superszybkim pociągiem na peronie w jednym z chińskich miast. Zaraz potem przestawił się na tryb reprezentacji i dawał popisy w meczach towarzyskich kadry. Wsparty kolegami z NBA (m.in. Nikola Jović z Miami Heat czy Bogdan Bogdanović z Los Angeles Clippers) chce wrócić z Rygi ze złotem EuroBasketu. Przed trzema laty w Berlinie Serbowie odpadli już w 1/8 finału po porażce z Włochami.
Podobne ambicje mają Francuzi (aktualni wicemistrzowie kontynentu). Trójkolorowi świetnie spisali się w okresie przygotowawczym, m.in. dwa razy wygrali z Hiszpanami. Także Niemcy prowadzeni przez znakomity duet z NBA - Franz Wagner (Orlando Magic) oraz Dennis Schroder (aktualnie Sacramento Kings) wydają się mocnymi kandydatami do najwyższych pozycji.
Ambicje mają też gospodarze grup - Łotysze i Finowie. Kristaps Porzingis (Łotwa) oraz Lauri Markkanen wyczyniali tego lata niesamowite rzeczy. Zobaczymy czy uda się ich zatrzymać w meczach o punkty.
A co z Hiszpanami, którzy bronią tytułu? Ekipa zdziesiątkowana kontuzjami plus wyniki sparingów, które nie napawają optymizmem. To jednak wciąż zespół nieobliczalny i z dużym potencjałem.
Gwiazd na Euro jest sporo, ale lista nieobecnych niestety też całkiem długa. W finałach mistrzostw Starego Kontynentu będzie brakować Victora Wembanyamy (San Antonio Spurs, Francja), Donte DiVincenzo (Minnesota Timberwolves) czy Rudy'ego Goberta (Minnesota). Polacy cierpią, bo stracili Jeremiego Sochana (San Antonio) oraz Igora Milicicia juniora (Philadelphia 76ers). Kluby NBA pod najmniejszym pretekstem zabraniały swoim graczom występu na EuroBaskecie. Podobną ścieżką idą też giganci Euroligi, którzy wolą nie ryzykować zdrowia swoich dobrze opłacanych graczy.
Z drugiej strony w tegorocznym EuroBaskecie zobaczymy trzech najlepszych graczy świata – Nikolę Jokicia, Lukę Doncicia oraz Giannisa Antetokounmpo. Będą też: Franz Wagner (Orlando Magic), Dennis Schroeder (Sacramento Kings), Santi Aldama (Memphis Grizzlies) I wielu wielu innych. Szykuje się niesamowity EuroBasket.
(p)
