Czy Hubert Hurkacz w tym roku wróci jeszcze do Paryża – to duży znak zapytania. Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus


Czy Hurkacz zdąży wydobrzeć?

Według informacji „Sportu” szanse olimpijskiego występu kontuzjowanego Polaka oceniane są 50 na 50.

Będę teraz potrzebował trochę czasu, aby dojść do siebie - przekazał w mediach społecznościowych Hubert Hurkacz. Polski tenisista doznał kontuzji kolana w czwartkowym meczu 2. rundy Wimbledonu. Według naszych informacji „Hubi” doznał urazu rozwarstwienia łąkotki i jego udział w paryskich igrzyskach obecnie oceniany jest 50:50.

W tie-breaku czwartego seta meczu z Francuzem Arthrurem Filsem – przy stanie 6:7 (2-7), 4:6, 6:2, 6:6 (7-7) – Hurkacz, będąc blisko siatki, rzucił się za piłką na kort, a potem poderwał i nie był w stanie utrzymać na nogach. Fizjoterapeuta przez kilka minut zajmował się jego kolanem. Polak wrócił na kort, ale po dwóch punktach poddał mecz.

Kilkanaście godzin później „Hubi” wystosował oświadczenie, że „pierwsze badania lekarskie są już za mną. Będę teraz potrzebował trochę czasu, aby dojść do siebie i zrobić dalsze testy medyczne już w domu w Polsce. Mój zespół i ja przekażemy bardziej szczegółowe informacje tak szybko, jak to możliwe”.

Podstawowym pytaniem jest, czy Hurkacz zdąży wyleczyć kontuzję przed olimpijskim turniejem w Paryżu, który zaczyna się 27 lipca – zostało więc niespełna trzy tygodnie.

- Ze sztabu Huberta jeszcze w piątek otrzymałem informację, że czeka go teraz dwa tygodnie rehabilitacji. Wszyscy wciąż jesteśmy dobrej myśli, że wystąpi na igrzyskach – mówi prezes Polskiego Związku Tenisa Dariusz Łukaszewski.

To optymistyczny scenariusz, ale kłopot w tym, że Hurkacz w Paryżu miał wystąpić aż w trzech konkurencjach – oprócz singla, także w mikście razem z Igą Świątek i w deblu z Janem Zielińskim. Wątpliwe, aby po urazie aż tak forsował swoje kolana…

W przeciwieństwie jednak do innych dyscyplin, w tenisie możliwość tzw. relokacji istnieje praktycznie do ostatnich dni przed igrzyskami – wszystko dlatego, by drabinki turniejowe były kompletne. Przed igrzyskami w Rio de Janeiro w 2016 roku do turnieju żeńskiego debla właśnie w ostatniej chwili zakwalifikowały się Polki. - Trzy dni przed igrzyskami dzwoni telefon do naszego związku, że zwolniło się miejsce i pierwszymi rezerwowymi są Paula Kania i Klaudia Jans. Jedziemy? Jedziemy! I niemal z marszu zagrały w turnieju deblowym – przypomniał w niedawnym wywiadzie dla „Sportu” prezes Łukaszewski.

Tomasz Mucha