Czy Feio musiał odejść?
KONTROWERSJA KOLEJKI
W sobotę Portugalczyk wziął udział w ostatnim meczu w roli trenera Legii. Fot. PAP/Leszek Szymański
Goncalo Feio związał się z Legią Warszawa w kwietniu 2024 roku. Sezon 2024/25 był dla niego pierwszym, który w pełni przepracował jako samodzielny trener zespołu. Za ten czas należy go więc oceniać. Z jednej strony warszawianie zajęli piąte miejsce w lidze, co zostało przyjęte z rozczarowaniem. Z drugiej jednak wygrał finał Pucharu Polski z Pogonią Szczecin, a także dotarł do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Osiągnął więc dwa porządne wyniki w pucharach i rozczarował w ekstraklasie (choć umówmy się, że piąta lokata nie jest tragedią), a i tak po zakończeniu sezonu klub ogłosił, że żegna się ze szkoleniowcem.
Takie jest prawo właściciela – może zwolnić kogo chce. Portugalczyk mógł więc daleko zabrnąć w LK, mógł zdobyć Puchar Polski, czyli obiektywnie osiągać sukcesy, ale mógł też na przykład nie pasować charakterem prezesowi, więc musiał zostać zwolniony. Jeśli jednak o to chodziło, to decyzja ta nie jest łatwa do zrozumienia. Dariusz Mioduski wiedział, że zatrudnia człowieka o trudnym charakterze. Mógł przewidzieć, że pokaże środkowy palec kibicom Broendby. Mógł przewidzieć, że nie będzie gryzł się w język podczas konferencji prasowych. Feio niczym w swoim zachowaniu nie zaskoczył. Osiągnął natomiast niezły wynik, a i tak musiał się pożegnać.
To wzbudza kontrowersje. Portugalczyk grał na trzech frontach. Na dwóch z nich bardzo dobrze. Na jednym był piątą drużyną w Polsce. Jasne jest, że w środowisku Legii wszystko, co nie jest mistrzostwem, traktowane jest jako porażka. Zwolnienie Feio może być więc pod tym względem zrozumiałe. Czy jednak Wojskowi nie mogliby obniżyć swoich oczekiwań wobec trenerów? Czy mogliby docenić to, że długo grali w europejskich pucharach, że wygrali Puchar Polski, że w przyszłym sezonie znów mogą powalczyć w zmaganiach międzynarodowych? Biorąc to wszystko pod uwagę, Feio wykonał dobrą, solidną robotę. Do perfekcji oczywiście wiele mu brakowało, ale naprawdę Legia nie powinna narzekać na brak pozytywnych emocji w minionych rozgrywkach.
Kacper Janoszka