Sport

Czy coś z niego będzie?

Nono to jeden z największych niewypałów transferowych Ruchu. Mimo tego w Chorzowie nadal wierzą, że coś może jeszcze z niego być.

Hiszpan w barwach Ruchu gra w tym roku tylko w sparingach. Fot. PressFocus

RUCH CHORZÓW

Kiedy latem „Niebiescy” kontraktowali hiszpańskiego pomocnika, wszystko wyglądało obiecująco. Wielu jego rodaków w ekstraklasie nie ma w CV La Liga, a Nono zagrał w niej 39 razy. Dawno, bo dawno – ale jednak, a to w I lidze powinno robić wrażenie. Jose Antonio Delgado Villar (jak nazywa się naprawdę) na boisko wybiegał od pierwszej kolejki, ale prawie zawsze w roli zmiennika. Po odejściu trenera Janusza Niedźwiedzia jego pozycja w hierarchii osunęła się, tym bardziej że do zdrowia i wysokiej dyspozycji zaczęli dochodzić inni piłkarze, którzy dołączyli do Ruchu już w trakcie sezonu.

Przebłyski sygnałów

Efekt tego jest taki, że obecnie Nono nie łapie się do kadry meczowej. W 2025 roku nie znalazł się w niej ani razu, ostatnio w strój meczowy ubrał się w trakcie wyjazdu do Pruszkowa, ale nie powąchał murawy. Na boisko wybiegł po raz ostatni 7 listopada w końcówce starcia z Chrobrym Głogów, które „Niebiescy” wygrali 5:0. Zimą z kolei był jednym z trzech piłkarzy pierwszego składu, których sztab szkoleniowy postanowił nie zabierać na zgrupowanie do Turcji. Według trenera Dawida Szulczka Hiszpan wyglądał najsłabiej pod względem fizycznym – mimo że zdaniem szkoleniowca wszyscy zawodnicy rzetelnie przepracowali swoje rozpiski w trakcie urlopów. 31-latek (w niedzielę będzie świętował urodziny) przez moment ćwiczył z rezerwami, ale potem wrócił do seniorów i... tyle. Szanse dostaje tylko w sparingach. Nie inaczej było w sobotnim meczu z Polonią Bytom, który Ruch wygrał 3:0. Spotkanie było zamknięte dla kibiców i dziennikarzy, ale Szulczek powiedział o Hiszpanie tak: To, czy Nono nam pomoże, jest zależne tylko i wyłącznie od Nono. Jeśli wyśle mi sygnał, że jest gotowy – a ma przebłyski takich sygnałów – to czemu miałbym nie skorzystać z dobrego zawodnika? 

Miał być jak Rodado

Czymże są przebłyski sygnałów, skoro sam sygnał to już wyrażenie nad wyraz subtelne? Patrząc po wcześniejszych sparingach, których Ruch nie zamykał, po Nono było widać, że to piłkarz o dobrym wyszkoleniu technicznym. Zdarzały mu się ciekawe podania, a w zimowym starciu z Odrą Opole przy Cichej strzelił nawet (bardzo ładnego zresztą) zwycięskiego gola. Od początku jego problemem jest jednak przygotowanie fizyczne. Na Górny Śląsk przybył po półrocznym okresie bez klubu, odkąd rozstał się z irańskim Nassaji. Kibice liczyli, że w Chorzowie pokaże odrobinę iberyjskiej magii (jak choćby Angel Rodado w zaprzyjaźnionej Wiśle). Trener Niedźwiedź podkreślał jednak, że Nono potrzebuje czasu, co było zrozumiałe. Problem pojawił się jednak wtedy, kiedy – już za Szulczka – wszyscy, którzy również potrzebowali czasu, otrzymali i wykorzystali go, a Delgado Villar – nadal był na etapie „trzeba poczekać”.

Problemem jest głowa

Ów problem zresztą był (a właściwie wciąż jest) tym większy, że Nono, o czym już wspominaliśmy, to jeden z najlepiej zarabiających zawodników Ruchu! Pożytek jest jednak z niego żaden, co tylko uwydatnia, że mowa o wielkim transferowym niewypale „Niebieskich”. Zimą próbowano pożegnać się z Hiszpanem, ale ten nie był skory do odejścia. Jego korzystny kontrakt obowiązuje do końca przyszłego sezonu. Oczywiście nie jest też tak, że Nono nie robi nic i tylko „ciągnie” z Chorzowa (choć też to robi). Zrzucił już kilka kilogramów, pracuje na zwiększonych obrotach, coś tam próbuje... Jak jednak powiedział Szulczek – wszystko zależy tylko od niego, a więc od jego głowy. To tam leży problem.

Piotr Tubacki