Czy będzie jak „Lewy”?
Kiedy gramy tak, jak powinniśmy, to jest bardzo przyjemnie – mówi Piotr Ceglarz o Ruchu, który zdaje się zmierzać w dobrym kierunku.
Energii do walki Piotrowi Ceglarzowi nigdy nie brakuje! Fot. Marcin Bulanda / Press Focus
RUCH CHORZÓW
Waldemar Fornalik odniósł drugie zwycięstwo w roli szkoleniowca Niebieskich. Po rozbiciu Stali Rzeszów (4:0) teraz była znacznie bardziej prestiżowa wygrana nad faworyzowanym Łódzkim KS-em (2:1). Chorzowianie poprawiają swoją sytuację w tabeli, odzyskują zachwiane zaufanie kibiców (wśród których coraz więcej osób ze skrajnego pesymizmu przesuwa się w skrajny optymizm), ale także pod względem organizacji i kultury gry robią wyraźne postępy.
Lider ofensywy
Trener nie popada jednak w ekstazę. – Było bardzo duże zaangażowanie i pomysł na grę. Było też jednak sporo momentów, gdy podejmowaliśmy złe decyzje. Trzeba było piłkę przyjąć i spokojnie rozegrać, a chcieliśmy grać z pierwszej, mimo że to było wręcz niemożliwe. To są aspekty, które muszą ulec poprawie, abyśmy byli w stu procentach zadowoleni – wskazał „King”. Rzuca się w oczy, że znacznie lepiej Ruch funkcjonuje w defensywie. Przeciwnikom coraz trudniej jest kreować zagrożenie, choć statystyka goli oczekiwanych (xG) bywa kapryśna i po różnych meczach pokazuje różne wskaźniki – czasem na korzyść Niebieskich, a czasem rywali. Inna sprawa, że ogólnodostępne dane często się w tej kwestii różnią i tak w jednym miejscu można znaleźć informację, że znacznie lepsze okazje miał Ruch, a gdzie indziej, że ŁKS. Bądź tu, człowieku, mądry z tymi cyferkami!
Z perspektywy trybun – przy stanie 2:0, czyli przez prawie całą drugą połowę – zdawało się jednak, że jeśli ktoś miałby już coś strzelić, to raczej gospodarze. Chorzowianie pod wodzą trenera Fornalika stracili sześć goli w sześciu meczach, w tym okresie podobnie broniła Wisła Kraków, a tylko Pogoń Siedlce straciła mniej bramek (trzy). W ofensywie jest jeszcze na pewno pole do poprawy, tym bardziej w porównaniu z innymi drużynami, choć znowu – na pierwszy rzut oka i w tym aspekcie Ruch zdaje się prezentować lepiej!
Na to ich stać
Niekwestionowanym liderem ofensywnych poczynań Niebieskich jest Piotr Ceglarz. Po dublecie z ŁKS-em były kapitan Motoru Lublin ma łącznie trzy bramki i trzy asysty w siedmiu występach. Z racji tego, że z powodu urazu opuścił mecze z Polonią Warszawa (0:0) i Stalą Rzeszów (4:0), był na boisku przy 9 z 13 goli, jakie strzelił Ruch – i przy większości z nich miał bezpośredni udział! – Bardzo byśmy chcieli, żeby to podtrzymał. Natomiast gdyby mnie ktoś zapytał, czy taką serię utrzyma Robert Lewandowski, to odpowiedziałbym, że tak. Piotrkowi życzę tego z całego serca, ale wiemy, że ta liga nie jest łatwa, a mecze różnie się układają – uspokajał trener Fornalik. Na kolejne dublety liczy też Ceglarz, lecz nie jest on boiskowym samolubem. Zdradził, że rzut karny, po którym podwyższył wynik, chciał „podarować” Marko Kolarowi, ale z ławki poszedł sygnał, że to on ma wziąć sprawy w swoje ręce. – Bardzo bym chciał, żeby przede wszystkim cała drużyna razem szła do przodu. Żeby zespół grał dobrze, kreował sytuacje – czy to ja kolegom, czy oni mnie. Naprawdę przyjemnie gra się wtedy, kiedy gramy tak, jak powinniśmy i jak nas stać. Mam nadzieję, że będzie tak co mecz – zaznaczył czujący progres Ceglarz.
Właśnie w tym kierunku
– Cieszy mnie, że zdobyliśmy trzy punkty, bo ten mecz był bardzo ważny w kontekście tego, w którą stronę idziemy. Ja chcę iść cały czas do przodu, drużyna też i mam nadzieję, że to pierwszy krok w tym kierunku. Mam nadzieję, że będzie więcej momentów, kiedy mamy pełną kontrolę nad meczem. W drugiej połowie trochę tego zabrakło. Mówiliśmy sobie w przerwie, aby grać spokojnie, utrzymać się przy piłce. Był taki okres, że to fajnie wyglądało, ale wdaliśmy się w chaos, czego chciał ŁKS. Powinniśmy tego unikać – zaznaczył najstarszy w drużynie 33-letni Ceglarz.
Piotr Tubacki
