Czujemy gorycz
Rywalizacja z Pogonią zakończyła się dla GieKSy czwartym z rzędu wyjazdowym meczem bez wygranej.
Kapitan GieKSy Arkadiusz Jędrych musiał pogodzić się z czterobramkową porażką. Fot. Katarzyna Dzierzynska/PressFocus
GKS KATOWICE
Porażka GKS-u Katowice z Pogonią Szczecin była niespodziewana. Utrata punktów sama w sobie nie była oczywiście szczególnie szokująca, bo przecież zespół trenera Rafała Góraka nie jest dominatorem ekstraklasy, tylko beniaminkiem. Trudno natomiast było przewidzieć, że rywalizacja zakończy się przegraną 0:4 drużyny z Górnego Śląska. W końcu GieKSa nie traci aż tak dużo bramek... W 27 spotkaniach tego sezonu Dawid Kudła wyciągał piłkę z siatki 36 razy (wliczając już gole stracone w Szczecinie). Pod tym względem katowiczanie są lepsi od wyprzedzających ich drużyn Motoru Lublin, Widzewa Łódź czy Cracovii.
Mogło być inaczej
Przegrana czterema bramkami była jeszcze trudniejsza do przewidzenia po tym, jak wyglądała pierwsza połowa spotkania. GKS był stroną dominującą, tworzył sytuacje, po których jednak nie był w stanie zdobyć gola. Co więcej, nie oddał nawet celnego strzału. Nie miało to jednak znaczenia przy odbiorze meczu przez statystycznego widza - każdy zdawał sobie sprawę, że katowiczanie w pierwszych 45 minutach byli po prostu lepsi. I nie zmieniła tego nawet stracona bramka z rzutu karnego w doliczonym czasie. O tym, że katowiczanom zabrakło gola do przerwy, powiedział po zakończeniu meczu Arkadiusz Jędrych. - Czujemy gorycz, bo niecodziennie przegrywa się 0:4. Zabrakło nam konsekwencji, parcia, w momentach, gdy w pierwszej części spotkania na połowie przeciwnika przejmowaliśmy piłkę. To może dziwnie zabrzmi, ale gdybyśmy strzelili pierwsi bramkę, ten mecz mógłby się inaczej ułożyć. Z drugiej strony straciliśmy aż cztery gole… Za dużo - przekazał kapitan drużyny i lider formacji defensywnej.
Grek się nie zatrzymuje
Po zmianie stron Pogoń zaczęła grać lepiej, a GKS nieco przygasł. Takie przynajmniej można było odnieść wrażenie. Gdy chwilę po zmianie stron gola zdobył Efthymios Koulouris, kibice z Katowic mogli już powoli godzić się z tym, że strat nie uda się odrobić. Dwa kolejne trafienia były już konsekwencją tego, że przyjezdni starali się przejść do ofensywy. Grecki napastnik Pogoni zakończył mecz z hat trickiem. To wynik wysiłku katowiczan, który włożyli w zdobycie bramki, ale także kunsztu Koulourisa. Nie jest przecież tajemnicą, że snajper Pogoni znajduje się w wyśmienitej formie. Był to trzeci mecz w tym sezonie, w którym zdobył trzy bramki. Co ciekawe, po raz drugi udało mu się to osiągnąć w meczu z beniaminkiem; wcześniej o jego sile przekonali się także defensorzy Lechii Gdańsk.
Szansa na odbudowę
Co więc GieKSa musi zrobić, żeby takie mecze się nie powtarzały? Na to pytanie odpowiedział kapitan drużyny. - Musimy skupić się na sobie, przede wszystkim na tym, żeby dobrze zrealizować założenia w grze defensywnej. Musimy starać się otwierać wyniki spotkań. Zazwyczaj tak bywa, że zespołowi, który pierwszy strzeli gola, łatwiej prowadzi się grę i często kończy mecz zwycięstwem. W niedzielę się to nie udało. Dostaliśmy cztery „gongi”. Trzeba to przełknąć, wziąć porażkę na klatę. Liga się jeszcze nie skończyła - powiedział Jędrych. W sobotę GieKSa będzie miała okazję do tego, żeby odbudować się po przegranej z „Dumą Pomorza”. Do Katowic przyjedzie Puszcza Niepołomice. Przypomnijmy, że w rundzie jesiennej GKS wygrał z zespołem Tomasza Tułacza 6:0. - Mam nadzieję, że przy Nowej Bukowej zbudujemy twierdzę. Wierzę, że to będzie nasza mocna strona i w dwunastu - razem z kibicami - wygramy mecz -zakończył 32-letni stoper.
Kacper Janoszka