Czułe punkty...
Defensywa to największy problem i zmartwienie sztabu szkoleniowego naszej kadry narodowej.
REPREZENTACJA POLSKI
Kacper Maciaś, utalentowany obrońca GKS-u Katowice, ma 21 lat, kilka meczów w reprezentacji oraz udział w mistrzostwach świata elity w Czechach, w których dostał szansę gry pod nieobecność kontuzjowanego Bartosza Ciury. I to jedyny obrońca w obecnej kadrze, który ma za sobą turniej rangi mistrzowskiej. Jego koledzy z defensywy, nawet nieco starsi grali tylko w imprezach towarzyskich. - Wychodzi na to, że będę chłopaków rozstawiał po kątach i nimi dyrygował – mówił ze śmiechem sympatyczny obrońca rodem z Nowego Targu przed porannym treningiem kadry w Jastrzębiu-Zdroju. Defensywa, z różnych względów, przed budapeszteńskim turniejem (7 – 9 listopada) z udziałem gospodarzy, Słowenii i Włoch, została istotnie zmieniona. To najczulszy punkt obecnej drużyny, ale jest ich więcej...
Nie ma wyboru
Oczywiście, kadra mogłaby nieco inaczej wyglądać, ale trener Robert Kalaber wraz ze swoimi współpracownikami od początku pracy z kadrą mają swoje rytuały. Na pierwsze listopadowe zgrupowanie powoływał młodych, potencjalnych reprezentantów, ale zawsze ich wspierał kilkoma doświadczonymi zawodnikami. Teraz takich graczy też jest kilku, ale są napastnikami.
- Zawsze starałem się o zaplecze kadry i teraz też tak miało być - stwierdza słowacki szkoleniowiec. - Niestety, z obrońcami jest spory problem. To wynika ze szkolenia. Rodzimi defensorzy w ligowej rywalizacji nie grają ani przewag, ani osłabień. Jedynakiem jest Oskar Jaśkiewicz, ale leczy kontuzję barku i pewnie znajdzie się w kadrze w kolejnej akcji szkoleniowej. A my w reprezentacji już na teraz potrzebujemy dwóch grających przewagi oraz osłabienia. I podczas tego 3-dniowego zgrupowania musimy po dwóch takich zawodników wykreować. Trudne zadanie, ale postaramy się takich znaleźć.
Duża w tym rola nowego asystenta Tobiasza Bigosa, który na co dzień pracuje w Ilves Tampere z grupami młodzieżowymi. Kalaber oddelegował go do pracy z defensorami i już w popołudniowych zajęciach miał okazję przekazywać swoją wiedzę zawodnikom. Ponadto jako drugi asystent z kadrą pracuje od prawie trzech lat Grzegorz Klich.
Spore komplikacje
Gdy skład kadry ujrzał światło dzienne nikt nie przypuszczał, że problemy dopadną kilku ważnych zawodników. O Jaśkiewiczu już wspomnieliśmy, jego miejsce zajął Jewgienij Kamieniew (obaj Comarch Cracovia). Ten drugi już uczestniczył w kilku zgrupowaniach kadry i zaliczył 24 występy w biało-czerwonych barwach. Teraz jednak stoi przed zdecydowanie większym wyzwaniem i wedle naszych nieoficjalnych informacji, wraz z Maciasiem są przewidziani do gry w osłabieniach.
Z kolei Olaf Bizacki (5 meczów w reprezentacji) powrócił do kadry po dwóch latach, bo ostatnio grał w turnieju na Litwie. - Teraz jesteśmy na innej półce, przed nami zdecydowanie większe wyzwanie. Dostałem szansę i pragnę pozostać w tym gronia na dłużej – stwierdził tyski obrońca, który od początku sezonu w zespole klubowym występuje w 1. formacji.
Największym pechowcem wśród zawodników tej formacji jest Marcin Horzelski. W trzech ostatnich sezonach wychowanek Zagłębia Sosnowiec, a ostatnio reprezentujący Podhale, odpadał na finiszu przygotowań do mistrzostw świata. Dla niego każda nominacja do kadry to niesłychane wydarzenie. Przyjechał do Jastrzębia-Zdroju ze złamanym palcem, założył ortezę i wytrzymał na lodzie... zaledwie 20 minut. Przegrał z bólem i wczoraj w południe opuścił kolegów. Jego miejsce zajął inny sosnowiczanin, ale napastnik Jakub Ślusarczyk, który obecnie reprezentuje miejscowy klub JKH GKS. Trener Kalaber już nie chciał robić większego zamieszania i zaprosił go do treningów i będzie 14. napastnikiem, z szansami na debiut.
Doświadczenie w cenie
W gronie napastników trener Kalaber przewidywał paru bardziej doświadczonych zawodników. Kilku z nich jednak poprosiło o urlop, by mogli się uporać z urazami. To Bartłomiej Jeziorski, Patryk Krężołek oraz Bartosz Fraszko i tego tercetu zabrakło. Najstarszym wśród napastników jest Mateusz Michalski, ledwie 32-letni, który ma 55 gier w reprezentacji.
- Teraz już wiem, że warto być tym weteranem, bo szefostwo patrzy na takiego faceta łaskawszym okiem – śmieje się zawodnik, który jest przeznaczony do „czarnej roboty”. - Tylko proszę tego nie pisać, bo jak przeczyta kilku starszych ode mnie, to zaraz będą chcieli przyjechać. Czuję się nieźle w otoczeniu młodzieży.
Przeziębienie dopadło Alana Łyszczarczyka i lekarz Wojciech Kania od razu zaaplikował mu medykamenty oraz odizolował od grupy. Nie wyobrażamy sobie reprezentacji bez „Łyżki”, bo to przecież kreator gry i ważna postać. Nie było na porannych zajęciach Kamila Wałęgi, w ostatnim czasie mocno zapracowanego, który wraz ze swoim zespołem Vlci Żylina zdobył Puchar Słowacji, pokonując w finale drużynę z zaplecza ekstraklasy TSS Group Dubnicę 6:0. Kalaber mocno liczy na ten duet, boma predyspozycję do gry kombinacyjnej.
Dzisiaj tylko jeden trening, ale złożony z dwóch części (2x45 min), zaś w środę rano wyjazd do Budapesztu i wieczorne zajęcia w miejscowej hali.
Włodzimierz Sowiński