CZTERY PYTANIA DO...

ALEKSANDRA KOMORA, obrońcy GKS-u Katowice.


1.

Po 19 latach GKS z panem w składzie wraca do ekstraklasy. Emocje są ogromne?

- To niesamowite uczucie. Było czuć głód awansu. Dla mnie to pierwszy sezon w GKS-ie, ale głód ekstraklasy przeszedł na mnie od kibiców tak, jakbym 20 lat grał w nim. Bardzo się cieszymy. Awans jest zasługą całej drużyny sztabu, kibiców. To niesamowite i nie mogę się doczekać fety (dziś, godzina 17.00, pod „Spodkiem” – red.)

2.

Presja meczu z Arką była ogromna. Mocno przeszkadzała?

- Przez cały tydzień mówiliśmy o tym, żeby traktować to spotkanie jak każde inne. Mówiliśmy sobie, że są jeszcze baraże, ale też stwierdziliśmy, że jedziemy do Gdyni po wygraną. Podświadomie czuliśmy jednak stawkę starcia. Jego otoczka była inna. Było czuć w powietrzu, że gramy o coś. Mnie kosztowało to bardzo dużo emocji. Gdy człowiekowi zależy, przechodzi to w stres. Ale teraz uczucie jest niesamowite.

3.

GKS Katowice prezentował solidną grę w defensywie. To również pana zasługa, bo stał się pan filarem obrony.

- Bardzo mnie to cieszy. To jest jednak praca całego zespołu. Bronimy od napastnika i atakujemy od obrońcy. Chodzi o to, żeby dobrze wyglądać jako drużyna, jako całość. Wszyscy bronimy, wszyscy atakujemy.

4.

Jakie ma pan plany urlopowe?

- Będziemy mieli chwilę wolnego, 2,5 tygodnia. Polecę z dziewczyną złapać trochę słońca. Ale najpierw feta!


Rozmawiał Kacper Janoszka