CZTERY PYTANIA DO…
BORJY GALANA, piłkarza GKS-u Katowice
1. Co pan czuje po porażce z Unią Skierniewice w Pucharze Polski?
- Czuję się źle. Jestem smutny i wściekły, bo powinniśmy wygrać. Teraz jest moment na to, żeby być złym i żeby zacząć myśleć o meczu z Koroną Kielce. Trzeba zdobyć 3 punkty przy Bukowej i zapomnieć o porażce.
2. W 40 minucie boisko z powodu czerwonej kartki opuścił Oskar Repka. Czy rzeczywiście zasłużył na to, żeby pokazać mu dwa żółte kartoniki?
- Żeby wyrzucić zawodnika z boiska, muszą być do tego podstawy, coś więcej niż dwa zwykłe faule. Przy drugiej sytuacji nie uważam nawet, że był faul! Nie mamy na to wpływu i musimy się skupić na sobie. Niezależnie od decyzji arbitra, powinniśmy zagrać lepiej.
3. Do przerwy straciliście dwie bramki. Wrażenie robiło przede wszystkim pierwsze trafienie, gdy Mateusz Szmyd oddał strzał w „okienko” z rzutu wolnego. Po tak pięknym golu trudniej wraca się do meczu?
- Pierwsze trafienie to golazzo. Świetna bramka po rzucie wolnym i od razu po czerwonej kartce. Nie mieliśmy nawet czasu na zorganizowanie się. W drugiej połowie próbowaliśmy zareagować, żeby odrobić straty. Zagraliśmy nieźle, ale byliśmy w dziesięciu na boisku. Później Marten Kuusk doznał kontuzji i przez 10 minut graliśmy praktycznie w dziewięciu. W takich okolicznościach gra się trudniej.
4. W drugiej połowie zmniejszył pan straty, zdobywając honorowego gola. To pierwsza pana bramka w GKS-ie Katowice, ale zakładam, że jest to marne pocieszenie po porażce z trzecioligowcem...
- Zdobyłem swoją pierwszą bramkę, ale do siatki powinienem trafić też w pierwszej połowie. Przyjąłem piłkę na klatkę piersiową w polu karnym, oddałem strzał, lecz bramkarz Unii popisał się niewiarygodną interwencją... Co więcej można powiedzieć? Przeciwnicy grali dobrze, my przegraliśmy… Taki jest Puchar Polski.
Rozmawiał Kacper Janoszka