Cztery i pół sezonu na ławie
Jest szansa, by Hubert Idasiak wreszcie zagrał mecz o punkty. Po wygaśnięciu jego kontraktu z Napoli 22-letni bramkarz rodem z Darłowa zaangażowany został przez ŁKS Łódź.
W Neapolu znalazł się sześć lat temu, dokąd trafił z juniorskich drużyn Pogoni Szczecin jako reprezentant Polski U-16, ale później zniknął z radarów trenerów kadr juniorskich. Grał za to z powodzeniem w juniorach Napoli i zrobił na tyle dobre wrażenie, że jeszcze przed ukończeniem osiemnastki trafił do kadry pierwszej drużyny. Trenował z asami Napoli, debiutu w meczu o punkty nigdy się jednak nie doczekał. Sporadycznie przez te cztery i pół sezonu grywał w mniej ważnych przedsezonowych sparingach, czasem wpisywano go do szerokiego składu na mecze pucharowe, w których można zgłosić trzech bramkarzy. Pozostało mu tylko terminowanie u takiego majstra, jak reprezentant Włoch Alex Meret, którego mógł do woli podglądać i naśladować.
Z całym szacunkiem dla jego umiejętności, przypisywanie mu tytułu mistrza Włoch, jak go przy okazji transferu do Łodzi reklamowano, jest przesadą. Ostatni ślad jego występu na boisku to sparing z amatorskim zespołem Anaune Val di Non podczas letniego obozu przygotowawczego rok temu we włoskich Dolomitach. A największe osiągnięcia to oglądanie z poziomu ławki meczu z Realem w Lidze Mistrzów albo finału włoskiego Superpucharu w Rijadzie. W Neapolu musieli w niego jednak wierzyć, bo nie został odesłany do mniejszego klubu na wypożyczenie. Ale eksplozja talentu nie nastąpiła, w czerwcu kontrakt się skończył i trzeba było się rozejrzeć za nowym miejscem do grania. Bramkarza potrzebują akurat w Łodzi, bo Aleksander Bobek ma właśnie propozycję z… Włoch.
Pozycja dublera jest we Włoszech nie do pozazdroszczenia - kluby Serie A nie mają drużyn rezerwowych! Włoskie zwyczaje chciał wprowadzić kiedyś w Widzewie Zbigniew Boniek, gdy został ratunkowym prezesem. Wycofał z rozgrywek III-ligowe rezerwy, szybko mu jednak wytłumaczono, że nie jest to dobry pomysł. Gra liga „primavera” (po polsku wiosna), ale gdy się kończy 19 lat, to albo rybka, albo akwarium. Nadaje się, albo się nie nadaje. Idasiak nadawał się, ale – jak się okazuje – nie całkiem był jeszcze gotów na włoską ekstraklasę, tak zresztą, jak i paru innych polskich zdolnych juniorów przed nim (niedawno wrócił do kraju na przykład Kamil Majchrzak, który jednak zagrał raz czy dwa w AS Roma). Nie każdy jest Kacprem Urbańskim…
Zamiast przełożonego meczu z Wisłą Kraków ŁKS rozegrał w poniedziałek sparing w Gliwicach z rezerwami Piasta, z drużyną składającą się z zawodników ligowej kadry, ale akurat nie tych, z wyjątkiem Szczepańskiego i Kirejczyka, którzy zremisowali w niedzielę z Cracovią. Piast wygrał 2:1 po bramkach Filipa Karbowego i Damiana Kądziora, a gola dla ŁKS-u strzelił Jędrzej Zając. Grano bez świadków – kibiców i dziennikarzy, a przez dziurę w płocie dostrzeżono, że Idasiaka nie ma jeszcze na boisku.
Mecz z Arką (29 lipca w Gdyni) ma dać odpowiedź na pytanie, na co stać obecnie zespół trenera Jakuba Dziółki. Wyjściowa jedenastka w próbie generalnej z Piastemto: Bomba – Dankowski, Gulen, Louveau, Majcenić – Sitek, Kupczak, Pirulo, Wysokiński, Młynarczyk – Tejan. Grali także Pawlak, Tutyszkinas, Głowacki, Zając, Mokrzycki, Ibe-Torti i Arasa. Kontuzjowany jest Husein Balić.
A trener Dziółka coraz bardziej podoba się kibicom. Okazuje się, że jedyną swoją bramkę w ekstraklasie zdobył w wygranym przez Polonię Bytom 4:2 meczu z Widzewem w Łodzi w kwietniu 2008 roku. „Galera” przesyła spóźnione oklaski!
Wojciech Filipiak