Pomocnik Pogoni Marcel Wędrychowski (z lewej) nie był zadowolony z występu przeciwko Zagłębiu Lubin. Fot. pogonszczecin.pl


Czkawka po Zagłębiu

Piłkarzom Pogoni Szczecin trudno było przetrawić ostatnią porażkę na własnym boisku.

 

W najbliższą niedzielę, 17 marca, piłkarze Pogoni Szczecin zmierzą się na wyjeździe z Koroną Kielce w ramach 25. kolejki rozgrywek PKO BP Ekstraklasy. Przygotowania do tego pojedynku podopieczni trenera Jensa Gustafssona rozpoczęli we wtorek.

W poniedziałek granatowo-bordowi otrzymali od sztabu szkoleniowego wolne. We wtorek odbyły się zajęcia regeneracyjne i trening na boisku numer 3. W środę czekają „portowców” dwa treningi - poranny na siłowni oraz popołudniowy z piłką. W czwartek przed południem piłkarzy „Dumy Pomorza” czeka kolejny trening stricte piłkarski, a po południu trening indywidualny. Po jednym treningu zaliczą w piątek i sobotę, a następnie drużyna Pogoni uda się w podróż do Kielc.

 

„Zniszczona” seria

Porażka 0:2 z Zagłębiem Lubin sprawiła, że „portowcy” przerwali serię 8 meczów bez porażki. Przed potyczką z „miedziowymi” po raz ostatni piłkarze Pogoni schodzili z boiska pokonani 1 grudnia 2023 roku, gdy ulegli na wyjeździe 0:1 Górnikowi Zabrze. W kolejnych spotkaniach granatowo-bordowi zanotowali 6 zwycięstw (2:1 z Górnikiem Zabrze w Pucharze Polski, 2:1 z Widzewem Łódź, 1:0 ze Śląskiem Wrocław, 4:0 z Radomiakiem, 4:2 z ŁKS-em Łódź, 1:0 z Lechem Poznań) oraz dwa remisy (3:3 z Wartą Poznań i 1:1 z Legią Warszawa).

Seria 8 oficjalnych meczów bez porażki była drugą najdłuższą taką serią, odkąd trenerem „portowców” jest Jens Gustafsson. Biorąc pod uwagę kadencję szwedzkiego szkoleniowca, jeszcze dłużej jego podopieczni nie pozwolili się pokonywać w oficjalnym meczu od 11 marca do 14 maja 2023 roku, kiedy Pogoń nie przegrała kolejnych 9 potyczek, notując 6 zwycięstw (1:0 z Zagłębiem Lubin, 3:2 z Cracovią, 1:0 z Lechią Gdańsk, 4:2 ze Stalą Mielec, 2:1 z Legią Warszawa, 3:2 z Miedzią Legnica) i 3 remisy (0:0 z Koroną Kielce, 2:2 z Lechem Poznań, 0:0 z Piastem Gliwice).

 

Zła forma

- W meczu z Zagłębiem czuliśmy, że nasza forma dnia była niedobra. - stwierdził samokrytycznie Austriak Alexander Gorgon. - Graliśmy też bez inspiracji. Myślę, że to był typowy mecz, który mógł się też skończyć na przykład 1:1. Zagłębie wielkich szans nie miało, my też nic wielkiego pod bramką rywali nie wykreowaliśmy. Widać, że jest bardzo, bardzo ciasno w górnej części tabeli. Mieliśmy rewelacyjny start, teraz przyszła jedna wpadka u siebie, ale nie ma co narzekać, czy się smucić, bo dużo jeszcze przed nami.

Pomimo porażki z Zagłębiem Pogoń ciągle liczy się w grze o najwyższe cele w ekstraklasie. - Ten mecz pokazał, że ekstraklasa jest trudną ligą – dodał Gorgon. - Jest bardzo wyrównana, w czołówce mamy teraz sześć zespołów, które co weekend walczą o lepsze miejsce w tabeli. Obojętnie kto gra, cały czas te drużyny się tasują. My patrzymy tylko do przodu. Teraz trzeba się szybko znowu podnieść i na pewno wrócimy na nasz szlak.

 

Wyciągnąć wnioski

Starcie z Zagłębiem nie ułożyło się po myśli „portowców” i punkty powędrowały do Lubina. - To był trudny mecz, po którym humory nie dopisywały - stwierdził Marcel Wędrychowski. - Na następne spotkanie musimy wyjść jeszcze bardziej zmotywowani i szybciej operować piłką tak, by tworzyć sobie więcej miejsca. Cała drużyna nie pokazała się z dobrej strony, musimy wyciągnąć z tego wnioski. Zagłębie mądrze się broniło, trudno było nam wcisnąć piłkę w pole karne. Po odbiorze świetnie wyprowadzali kontrataki. Zagrali bardzo dobre zawody.

„Portowcy” często konstruowali akcje od linii obronnej, piłka głównie przechodziła przez Mariusza Malca. - Mecz układał się w taki sposób, że decydowaliśmy się właśnie na taki wariant gry - wspomina skrzydłowy Pogoni. - Próbowaliśmy robić więcej ruchów za linię obronną rywala, ale nie wykorzystywaliśmy tego, na co jesteśmy źli i musimy to poprawić, żeby w następnym spotkaniu było więcej ruchów nie do piłki, a od piłki. Po kontuzji czuję się bardzo dobrze w trakcie treningów, ale podczas spotkań czasem bywam nieswój. Nie daję tyle jakości, ile dawałem przed kontuzją. Natomiast wiem, że to jest proces i wszystko przyjdzie z czasem.

 

Bogdan Nather