Czkawka po europejskich pucharach
Rozmowa z byłym trenerem i prezesem Zagłębia, obecnie honorowym prezesem klubu z Sosnowca
NA KOLEJKĘ ZAPRASZA LESZEK BACZYŃSKI
Znów nie będziemy mieć drużyny w Lidze Mistrzów. Jagiellonia nie dała rady drużynie z Norwegii i teraz swoich szans poszuka w mniej elitarnych rozgrywkach. Wysoka porażka z pucharowym starciu podrażni drużynę z Białegostoku przed meczem z Cracovią, czy wręcz odwrotnie?
- No cóż, Liga Mistrzów to dla polskich klubów raj, o którym możemy tylko marzyć. Nie wiem, czy w Białymstoku marzono, czy po prostu liczono na cud, ale fakt jest taki, że mistrz Polski w łatwy sposób został ograny przez Norwegów, którzy w składzie mieli praktycznie samych rodzimych graczy. Pamiętajmy, że w podobny sposób wiosną z pucharami pożegnała się Legia. Od dawna powtarzam, że zaciągi zagranicznych graczy o wątpliwej jakości to coś, co zabija naszą piłkę klubową. W sezon ligowy Jagiellonia weszła fajnie, ma trzy wygrane na koncie i pewnie po tym, co stało się w Norwegii, będzie chciała się odkuć w starciu z Cracovią. Na pewno gospodarze są faworytem tego meczu i choć „Pasy” łatwym rywalem nie będą, o czym przekonał się już m.in. Raków, to myślę, że mistrz Polski powinien to spotkanie wygrać.
W lidze nie zachwyca inny reprezentant Polski w pucharach. To Śląsk, który w lidze jeszcze nie wygrał. W meczu z Koroną będzie faworytem, ale biorąc pod uwagę zmiany, które już miały miejsce w Kielcach, gości nie można skazywać na porażkę. Pański typ w tej rywalizacji?
– Wrocławianie źle weszli w sezon. Co prawda przeszli pierwszą rundę pucharowych zmagań, ale porażka w Rydze chluby im nie przynosi, poza tym pierwszy mecz z drużyną ze Szwajcarii w kolejnej rundzie także przegrali i w rewanżu stali przed trudnym zadaniem. Ewentualna porażka w lidze z Koroną tylko zagęści atmosferę, ale myślę, że Jacek Magiera jest na tyle doświadczony, że opanuje sytuację. Niestety, pucharowe rywalizacje mają to do siebie, że lubią potem odbijać się czkawką w lidze. Zobaczymy, jak będzie w przypadku Śląska, który w najbliżej kolejce powinien w końcu zgarnąć komplet ligowych punktów.
Skoro jesteśmy przy pucharowiczach, to pomijając grającą w 1. lidze Wisłę Kraków mamy jeszcze Legię Warszawa. Przed stołecznym klubem starcie z Radomiakiem. Inny wynik niż wygrana Legii wchodzi w grę?
– Oczywiście. Proszę przypomnieć sobie ostatnią kolejkę. Remis z Puszczą, a zespół z Niepołomic przestrzelił jeszcze rzut karny, więc myślę, że nie można Radomiaka skazywać na porażkę. Nasza liga naprawdę bardzo się spłaszczyła. Tutaj każdy może wygrać z każdym. Wiadomo, że Legia ma wygrywać zawsze i wszędzie, ale – jak pokazują ostatnie sezony – tak nie jest. Tam zawsze jest presja, zawsze jest nerwowo. W dodatku mają teraz trenera, który dość szybko się „gotuje”, a to nic dobrego nie wróży.
Niezwykle ciekawie powinno być podczas najbliższej serii w Zabrzu. Górnik podejmie Raków. Śmiało można powiedzieć, że to mecz niedoszłych selekcjonerów reprezentacji Polski, bo i Jan Urban, i Marek Papszun byli brani pod uwagę przed zatrudnieniem Michała Probierza. Który z nich tym razem będzie górą?
– Na pewno będę sercem z Jasiem Urbanem, bo to mój przyjaciel, były piłkarz Zagłębia, z którym pracowałem w Sosnowcu. Zresztą Janek często do nas zagląda, mamy stały kontakt. Górnik ma charakter, widać tam rękę Janka. Na pewno Raków będzie faworytem, ale myślę, że jeśli zabrzanie zagrają na najwyższym poziomie, to powinni ten mecz wygrać.
Po czterech kolejkach najwyżej z klubów województwa śląskiego plasuje się Piast, który zaliczył dwa zwycięstwa i dwa remisy. Zaskoczenie?
– Nie, ponieważ zespół z Gliwic to ekipa z naprawdę sporym potencjałem. Widać już tam rękę trenera Aleksandara Vukovicia. Piast przykłada dużą wagę do gry defensywnej, buduje akcje spokojnie od tyłu, ale w ataku ma jednostki, które – gdy nadarza się okazja – „kłują” rywali. Zobaczymy, jak to się wszystko ułoży, pamiętajmy, że dopiero cztery kolejki gry za nami. Oczywiście niezwykle ważne jest, aby nie zostać w blokach startowych. Piast nie został, a po meczu ze Stalą może być jeszcze wyżej w tabeli.
Po latach do elity wrócił GKS Katowice. Jak podoba się Panu beniaminek? Tym razem zmierzy się z innym nowicjuszem, Motorem Lublin.
– Wiadomo, że pierwszy sezon po awansie to walka o utrzymanie w lidze albo przynajmniej zapewnienie sobie spokojnego bytu. GKS ma już na koncie wygraną, pokazał w Gliwach, że będzie walczył o każdy punkt. J eśli chce zostać na dłużej w ekstraklasie, to takie mecze z Motorem musi wygrywać, czego zespołowi z Katowic szczerze życzę, bo klubów z naszego regionu powinno być w ekstraklasie jak najwięcej.
Rozmawiał Krzysztof Polaczkiewicz