Czerwona latarnia już świeci
Na inaugurację rundy rewanżowej Ligi Mistrzów mistrzowie Polski nie zdołali odczarować Veszprem Areny.
Piłkarze ręczni Orlen Wisły zmierzyli się na wyjeździe z mistrzem Węgier. Veszprem HC to jedna z najbardziej utytułowanych europejskich drużyn, która mimo niemal corocznego awansu do Final Four Ligi Mistrzów, nigdy tego trofeum nie zdobyła. Po siedmiu kolejkach zajmowała fotel lidera grupy A, zaś Orlen Wisła Płock, z uwagi na środowy remis w rywalizacji HC Eurofarm Pelister - FC Fredericia (29:29), spadła na ostatnie miejsce. Europejska Federacja Piłki Ręcznej wybrała to spotkanie „meczem tygodnia”, a my liczyliśmy, że może mistrzowie Polski postawią się w Veszprem Arenie zdecydowanym faworytom. Nic z tego nie wyszło.
Zaczęło się całkiem optymistycznie, bo płocczanie objęli prowadzenie, a potem po bramce Tomasza Pirocha 2:1, ale to były tylko miłe złego początki. Mistrzowie Węgier włączyli „system DRS” i błyskawicznie odwrócili wynik (5:2), a potem spokojnie kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie, cały czas prowadząc 3-4 bramkami. Momentami ich przewaga sięgała nawet 5 trafień (15:10 w 25 min). Zawodnicy Veszprem szybko zmieniali pozycje, grali do skrzydeł, skąd zdobywali sporo bramek, a także dobrze bronili. Popełniali też proste błędy, dlatego od pewnego momentu mecz się wyrównał. Wiśle nie pomagali bramkarze. Mirko Alilović zszedł z parkietu w 23 minucie z jedną odbitą piłką, a Viktor Hallgrimsson niestety nie poprawił tych statystyk. Po drugiej stronie dobrze radził sobie Rodrigo Corraless z 35-procentową skutecznością, a zastępujący go w drugiej połowie Mike Jensen radził sobie równie dobrze. Gospodarze schodzili na przerwę z 4-bramkową przewagą. Różnica nie była duża, więc nadzieje na pierwsze w historii punkty w hali Veszprem w płockim obozie jeszcze się tliły. Cóż z tego, skoro różnica poziomów z każdą chwilą rzucała się mocno w oczy. „Nafciarze” przez 5 pierwszych minut bramki nie rzucili, tracąc dwie. A gdy dalej nie trafiali, gospodarze powiększali przewagę (21:15 w 38 min, 24:18 w 40 min). W tym momencie marzenia o dobrym wyniku się rozpłynęły, choć nieforsujący już tempa gospodarze pozwolili się rywalom „łaskawie” zbliżyć na 3 gole (28:25 w 58 min). Ostatecznie Węgrzy wygrali 7. spotkanie w Lidze Mistrzów, a płocczanie ponieśli 7. porażkę. Veszprem Arena pozostaje niezdobyta dla Orlen Wisły. Nagrodę dla najlepszego gracza odebrał 34-letni Islandczyk Aron Palmersson, rodak iidol Hallgrimssona.
Zbigniew Cieńciała
VESZPREM: Corrales, Jensen - Grahovac, Descat, Elisson 4, Ligetyari, Marguc 2, Cindrić 1, Remili 6/3, Vegh, Palmarsson 6, Pechmalbec 1, Casado 3, Fabregas 2, Kosorotov 5. Kary: 6 min. Trener Rodrigo CORRALES.
PŁOCK: Hallgrimsson, Alilović - Piroch 3, Serdio 2, Panic, Susnja, Zarabec 7/4, Fazekas 2, Krajewski 2, Sisko, Terzić, Dawydzik 1, Mihić 3, Szita 1, Cokan 5, Michałowicz. Kary: 6 min. Trener Xavier SABATE.
Sędziowali: Andreu Marin i Ignacio Garcia (Hiszpania). Widzów 4500.