Sport

Czekają na „dosypanie”

PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA

Marcin Urynowicz kolejny sezon spędzi pod Klimczokiem. Fot. Facebook/Podbeskidzie Bielsko-Biała

Saga związana z dokapitalizowaniem klubu przez współwłaścicieli trwa od miesięcy. Na „dosypanie” kilku milionów złotych do spółki (65 procent akcji Podbeskidzia posiada gmina Bielsko-Biała, pozostałe są w rękach Edwarda Łukosza) czekają wierzyciele. Wśród nich jest Zakład Gospodarki Odpadami. To komunalna spółka, która ponad rok temu pożyczyła Podbeskidziu milion złotych. Klub spłacił niewiele ponad połowę pożyczki, a w ciąguostatnich miesięcy kilkukrotnie aneksowano termin ostatecznej spłaty długu. Na pieniądze czeka także były prezes Krzysztof Przeradzki i... kierowca klubowego autokaru, Tomasz Wieczorek. Z jego osobą wiąże się ciekawa historia. Jego syn, Krystian, to zmiennik Konrada Forenca, a senior rodu to wieloletni sponsor Podbeskidzia, który posiada firmę transportową. Z tego względu zazwyczaj siada za kierownicą autokaru, wożąc zespół na mecze.

Jesienią zeszłego roku Tomasz Wieczorek podpisał akt notarialny. Na jego mocy miał objąć część nowych akcji w ramach innej emisji, do której upoważniony został poprzedni prezes. Do transakcji jednak nie doszło, bo wspólnie z nim – na jednym akcie notarialnym – akcje objąć miała także inna bielska firma. Ta jednak wycofała się z transakcji i spółka musi zwrócić otrzymane pieniądze w kwocie 250 tysięcy złotych. Problem w tym, że – według nieoficjalnych doniesień – klub miał je już upłynnić. Górale mają także rosnące od miesięcy zadłużenie w Bielsko-Bialskim Ośrodku Sportu i Rekreacji. Miejska jednostka zarządza Stadionem Miejskim przy Rychlińskiego, gdzie klub wynajmuje pomieszczenia biurowe i rozgrywa mecze. Zadłużenie w BBOSiR to około 600 tysięcy złotych. Początkowo do dokapitalizowania spółki miało dojść w marcu, ale klub nie złożył wymaganych dokumentów w ratuszu. Te dostarczono w kwietniu, lecz na tyle późno, że nie dopełniono wszelkich formalności i sprawa będzie rozpatrywana podczas majowej sesji.

Podbeskidzie poinformowało o rozstaniu z Mateuszem Ziółkowskim. Skrzydłowy sezon rozpoczynał w wyjściowym składzie, ale z każdym tygodniem jego pozycja w zespole słabła. Po rundzie jesiennej 22-latek został zesłany do rezerw i wystawiony na listę transferową, a trener Krzysztof Brede miał do niego wiele uwag. Zimą zawodnik przez kilka dni trenował ze Stalą Mielec, ale do angażu nie doszło i teraz – podobnie jak na początku lutego Słoweniec Jaka Kolenc – rozwiązał kontakt z bielskim klubem. Z grupy pięciu piłkarzy, którzy zimą zostali zesłani do drugiego zespołu, został tylko Daniel Gołuch, bo Paweł Tomczyk i Marcel Misztal rundę wiosenną spędzają na wypożyczeniach do Resovii oraz Kluczborka. Górale poinformowali także o przedłużeniu umowy Marcina Urynowicza. Trafiając zimą z Resovii pod Klimczok, 29-latek podpisał półroczny kontrakt, a w nowych barwach wystąpił w 10 ligowych spotkaniach, w których rozegrał niespełna 700 minut, co automatycznie prolongowało jego umowę. Środkowy pomocnik zdołał raz wpisać się na listę strzelców, a w niedawnych derbach Bielska-Białej z Rekordem (2:0) zaliczył asystę i wywalczył rzut karny.

(gru)