Sport

Czas rezerwowego

Jastrzębianie znów mieli problemy z Asseco Resovią i ponownie z nich wyszli zwycięsko. I tak od pięciu lat...

Arkadiusz Żakiet wszedł po dod koniec pierwszego seta i okazał się bohaterem. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus

PLUSLIGA

Na inaugurację nowego sezonu w Jastrzębiu-Zdroju gospodarze podejmowali Asseco Resovię. Mecz okrzyknięto hitem 2. kolejki, bo obie drużyny znów celują w najwyższe lokaty. Do tego był to rewanż za półfinał ubiegłorocznych rozgrywek. Wówczas wygrali jastrzębianie i zrobili to w niesamowitych okolicznościach, będąc już praktycznie za burtą. No i wygrali z ekipą z Rzeszowa dwanaście kolejnych meczów. Po raz ostatni przegrali w 2019 r.

Długo lepszą drużyną była jednak Asseco Resovia. Goście kontrolowali grę. W ataku pewnie prezentowali się Stephen Boyer oraz Karol Kłos, a defensywę trzymali Bartosz Bednorz i przede wszystkim Michał Potera. Po stronie Jastrzębskiego Węgla słabo spisywali się medaliści igrzysk olimpijskich, złoty Benjamin Toniutti oraz srebrny Łukasz Kaczmarek. Już w pierwszym secie wylądowali na ławce rezerwowych, zastąpieni odpowiednio przez Juana Ignacio Finolego oraz Arkadiusza Żakietę.

Przyjezdni po serii zagrywek Boyera odskoczyli na pięć punktów (16:11). Przy stanie 24:21 wydawało się, że nic im nie odbierze triumfu w pierwszej partii. Nie postawili jednak kropki nad i. Wtedy nastąpił czas Żakiety. Rezerwowy atakujący grał jak w transie. To po jego serwisach gospodarze wywalczyli pięć kolejnych punktów, nieoczekiwanie wygrywając pierwszą partię.

- Mam już dosyć mówienia, że takie sytuacje, jak przegranie seta przy prowadzeniu 24:21, mogą się zdarzyć. Takie rzeczy mogą się oczywiście zdarzyć, ale raz, maksymalnie dwa. Grając z tak dobrymi drużynami, jak Jastrzębski Węgiel, trzeba za wszelką cenę wykorzystywać okazje i zrobić wszystko, żeby wygrać najpierw seta, jak jest na to duża szansa. Tu już nie chodzi o technikę czy taktykę, tylko trzeba wygrać swoją akcję i wywalczyć punkt – denerwował się Stephen Boyer.

W kolejnej odsłonie sytuacja się powtórzyła. Znów długo lepsze wrażenie sprawiali rzeszowianie i znów bohaterem został Żakieta. Tym razem dał sygnał do odrabiania strat przy stanie 11:15. Swoje dołożyli też Norbert Huber, Tomasz Fornal oraz Timothee Carle.

Dwa przegrane sety „zabiły” gości. W trzecim nie podjęli już walki. Pogodzili się z porażką. Zawodzili liderzy, czyli Boyer oraz Klemen Cebulj. Po drugiej stronie siatki szalał za to Żakieta, który punktował z każdego miejsca na boisku. W sumie zdobył 18 pkt, będąc najskuteczniejszym graczem na parkiecie. 

- Wiemy jaka jest nasza rola w drużynie. Trener Mendez bardzo często korzysta z podwójnych zmian. Czasami one są krótsze, czasami dłuższe, ale najważniejsze jest to, że trener wie na co nas stać. W meczu z Resovią postawił na nas i to było strzałem w dziesiątkę, bo od drugiego seta zaczęliśmy też fajnie grać w bloku i w obronie – powiedział Arkadiusz Żakieta, bohater spotkania.


Jastrzębski Węgiel – Asseco Resovia 3:0 (26:24, 25:21, 25:15)

JASTRZĘBSKI WĘGIEL: Toniutti, Carle (10), Brehme (6), Kaczmarek (1), Fornal (13), Huber (11), Popiwczak (libero) oraz Finoli (1), Żakieta (18). Trener Marcelo MENDEZ.

RESOVIA: Ropret (2), Cebulj (6), Kłos (7), Boyer (13), Bednorz (7), Sapiński (2), Potera (libero) oraz Kozub, Vasina (2), Bucki, Woch. Trener Tuomas SAMMELVUO.

Sędziowali: Paweł Burkiewicz i Maciej Kolendowski (obaj Kraków). Widzów 2160.

Przebieg meczu

I: 7:10, 11:15, 16:20, 26:24.

II: 6:10, 11:15, 20:18, 25:21.

III: 10:6, 15:10, 20:13, 25:15.

Bohater – Arkadiusz ŻAKIETA.

(mic)