Sport

Czas powiedzieć „sprawdzam”

Czy tylko mnie ostatnie ruchy transferowe Rakowa napawają dużą niepewnością?

Cieszy mnie niezmiernie, że sprzedaliśmy Ante Crnaca. Żebym jednak został dobrze zrozumiany – cieszę się, że sprzedaliśmy go za tak grube pieniądze. Podobnie szczęśliwy jestem, że pozbyliśmy się Kittela. Dzięki za gola z Karabachem, ale później to była żenada. Liczę, że szybko rozprawimy się z Yeboahem. Piłkarz nigdy nie jest większy od klubu. Cieszę się, że trener Papszun odesłał go do rezerw. Kara adekwatna do czynu.

Może to też czas, by odesłać wraz z Yeboahem Cardenasa? Młody nie dojeżdża, zdecydowanie. Fajnie, że dyrektor spakował, zawiązał w kokardkę i skasował grube siano za Crnaca czy innych, ale szrot, jaki w ciągu tego roku ściągnął nam do klubu, woła o pomstę do nieba. Otieno potrafi jedynie biegać, umiejętności sportowych na razie nie widać. Sahinović wylądował na Słowacji. Myszor podobno ma trafić do Jagiellonii – a niech go biorą, i tak go nie widać na boisku. Barath? Nie dostał szansy. Skoro trenerzy – wcześniej Szwarga, a teraz Papszun – nie widzieli dla niego miejsca, to sorry, ale chyba jednak nie jest to dla niego miejsce. Rodin jako jedyny gra, ale głównie z musu, jak inni leczą urazy.

Swego czasu słyszałem opowieści kolegi dziennikarza, jak to w Belgii nie chciano wpuścić ich na mecz Rakowa z Gentem. Jak widać, nic dobrego od nich nie dostaliśmy. Ponad trzy lata temu zebraliśmy w czapkę w Gandawie, a teraz człowiek od nich ściąga nam szrot. Jednak jak myślę, że miałby go zastąpić Radosław Kucharski (tak przynajmniej donosiły swego czasu media)... To może warto przemyśleć szrot Made in Mexico (czy tam Niemcy, pal licho jego pochodzenie).

Zostały ostatnie dni okienka transferowego. Trener Papszun w zasadzie nie ma do dyspozycji nowych zawodników w ofensywie. Jeszcze Cardenas wymyślił (a może i trener...?) Luisa Fernandeza z Lechii. Faceta, który ma 30 lat, od kwietnia nie grał i kasuje więcej, niż cała Huta Częstochowa. Nie powiem, toż to byłby plan doskonały. Jeszcze, aby w pełni zepsuć nam nastrój, gramy u siebie z Piastem. Ciekawe, czy znów mgła nam pomoże...