Czas odkurzyć gablotę?

 

FORTUNA PUCHAR POLSKI

Dwa wicemistrzostwa, trzy przegrane finały Pucharu Polski. Tak prezentuje się - skromny - bilans sukcesów, jakie w całej swojej historii osiągnęła Pogoń Szczecin. Klub istnieje od 1948 roku, ale nie dane było mu dostąpić nigdy najwyższych zaszczytów. Niewykluczone, że zmieni się to w tym sezonie. Ostatnie tygodnie są dla „portowców” znakomite. Jako jedyna drużyna wygrała wszystkie 3 mecze ekstraklasy w 2024 roku. Do tego robiła to w sposób bardzo efektowny, bo strzelając najwięcej goli. Szczecinianie nie wykonali zimą żadnego transferu (tak jak i Lech Poznań), ale nic nie stracili, bo ich zawodnicy solidnie przepracowali zimę i weszli w terminarzową wiosnę w kapitalnej dyspozycji. Podkreślili to tylko w meczu Pucharu Polski w Poznaniu.

 

W Wielkopolsce przed pierwszym gwizdkiem odnosili wrażenie, że to Pogoni bardziej zależy na ćwierćfinale niż Lechowi. Przy Bułgarskiej stawiła się solida delegacja kibiców gości, ale sam mecz był dość wyrównany. Nie było w nim wielu prawdziwie dogodnych okazji na gole, a najlepszą zmarnował jeszcze w pierwszej połowie Kamil Grosicki, fatalnie pudłując w sytuacji sam na sam z Filipem Bednarkiem. Do rozstrzygnięcia potrzebna była dogrywka i dopiero tuż przed jej końcem z bliska do siatki piłkę wpakował Joao Gamboa. - To było szalone spotkanie. Nasi kibice stworzyli niesamowitą atmosferę, a ich doping był wspaniały. Sam zmarnowałem dwie okazje na gola, ale strzeliłem w samej końcówce, a to jest coś fantastycznego. Ciężko to w ogóle opisać. To było wspaniałe uczucie - mówił 27-letni Portugalczyk, który dał szczecinianom awans do półfinału. Z kim zagra tam Pogoń, jeszcze nie wiadomo, ale na Pomorzu Zachodnim podchodzą do tego z wielkim optymizmem. Z pewną dozą ostrożności można chyba nazwać „portowców” głównym faworytem do zdobycia Pucharu Polski i włożenia w końcu pierwszego trofeum do pustej gabloty. Zespół gra znakomitą piłkę i ma rozpędzonego lidera w postaci Grosickiego, który akurat w Poznaniu... nie miał zbyt dobrze ustawionego celownika.

 

- Jestem ekstremalnie zadowolony z drużyny, ale muszę podkreślić jedną rzecz. Jeszcze niczego nie osiągnęliśmy. W Pucharze Polski jesteśmy w półfinale, a dalsza droga wciąż przed nami - tonował zapędy trener Jens Gustafsson. Teraz „portowcy” będą mieli okazję na kolejne udowodnienie jakości. Udadzą się bowiem do Warszawy. Z Legią w ostatnich latach Pogoń radziła sobie co prawda całkiem nieźle, ale dla każdego mecz z „wojskowymi” to zawsze trudny test. Piotr Tubacki


Lech Poznań – Pogoń Szczecin 0:1 (0:0, 0:0)

0:1 – Gamboa, 119 min (głową)

LECH: Bednarek – Pereira, Salamon, Milić, Douglas – Murawski (106. Kwekweskiri), Karlstroem (112. Ba Loua) – Hotić, Marchwiński (91. Gholizadeh), Velde – Szymczak (116. Dziuba). Trener Mariusz RUMAK.

POGOŃ: Cojocaru – Wahlqvist (106. Smoliński), Loncar (90. Borges), Malec, Koutris – Gamboa, Ulvestad – Przyborek (62. Wędrychowski), Gorgon (78. Biczachczjan), Grosicki – Koulouris. Trener Jens GUSTAFSSON.

Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów 17 434. Żółte kartki: Velde, Milić – Wahlqvist, Koutris, Gamboa.